Dzieci na linie. Niezwykła droga do szkoły we Włoszech

W latach 50. dzieci z włoskiej Guiglii nie miały wygodnych autobusów ani asfaltowych dróg. Każdego ranka musiały pokonać rwącą rzekę Panaro, zawieszone na stalowej linie, by dotrzeć do szkoły. Ten niezwykły obraz, utrwalony na zdjęciu z 1959 roku, do dziś porusza i przypomina, jak wielką cenę płacono za prawo do nauki w powojennej Italii.

Dzieci z włoskiej Guiglii w 1959 rokuDzieci z włoskiej Guiglii w 1959 roku
Źródło zdjęć: © internet
Przez Wieki
SKOMENTUJ

Geografia i realia Modeny lat 50.

W latach 50. XX wieku prowincja Modena, położona w północnych Włoszech, była regionem wciąż odczuwającym skutki wojny i powolnej odbudowy gospodarczej. Guiglia, niewielka miejscowość na wzgórzach Apeninów, była typowym przykładem włoskiej prowincji – ubogiej, odizolowanej i pozbawionej nowoczesnej infrastruktury.

Rzeka Panaro, która przecinała najbliższą okolicę, stanowiła nie tylko naturalną granicę, ale i poważną przeszkodę dla mieszkańców. Po zniszczeniach wojennych mosty były rzadkością, a odbudowa trwała latami. Dla dzieci z Guiglii i pobliskich wiosek droga do szkoły prowadziła przez trudne, często błotniste ścieżki, a najtrudniejszym etapem było przekroczenie rzeki.

Brak mostu w pobliżu sprawił, że mieszkańcy musieli wykazać się pomysłowością. Najbliższy zachowany most znajdował się kilka kilometrów dalej, co oznaczało konieczność wielogodzinnych wędrówek. W efekcie powstało rozwiązanie, które dziś wydaje się nieprawdopodobne – stalowa lina rozpięta nad nurtem Panaro.

Codzienny rytuał – przeprawa przez rzekę

Każdego ranka dzieci z Guiglii i okolicznych przysiółków zbierały się na brzegu Panaro. Ich celem była szkoła w Casona di Marano, położona po drugiej stronie rzeki. Przeprawa wymagała odwagi i zręczności – dzieci wsiadały na prowizoryczne siedzisko z kawałka skóry lub drewna, zaczepione do stalowej liny za pomocą metalowej rolki (carrucola).

Przejazd na drugą stronę wymagał siły – w niektórych miejscach dzieci musiały odpychać się rękami, w innych wystarczała grawitacja i odpowiedni kąt nachylenia liny. Zimą, gdy rzeka była wezbrana, a powietrze lodowate, przeprawa stawała się szczególnie niebezpieczna. Dzieci opowiadały po latach, że najtrudniejsze było utrzymanie równowagi i niezgubienie szkolnej torby czy butów.

Nie istniały żadne zabezpieczenia – wystarczył jeden nieostrożny ruch, by wpaść do zimnej wody. Mimo to, przez ponad dwadzieścia lat funkcjonowania tej nietypowej "kolejki", poważniejszych wypadków niemal nie odnotowano. Sporadyczne kąpiele kończyły się zazwyczaj strachem i przemoczonym ubraniem, ale dzieci wracały na linę następnego dnia.

W marcu 1959 roku fotoreporter Franco Gremignani z agencji Publifoto uwiecznił na zdjęciu grupę dzieci z Guiglii, przemieszczających się na drugą stronę Panaro. Fotografia ta, publikowana w prasie i albumach historycznych, stała się symbolem powojennych Włoch.

Kontekst społeczny i edukacyjny

W latach 50. i 60. XX wieku Włochy przechodziły proces modernizacji, jednak różnice między miastem a prowincją były ogromne. Obowiązek szkolny dla dzieci od 6 do 14 lat istniał formalnie od 1948 roku, ale w praktyce wiele gmin nie było w stanie zapewnić odpowiedniej infrastruktury – brakowało szkół, nauczycieli i bezpiecznych dróg do placówek.

W Guiglii i podobnych miejscowościach nauczyciele często musieli dostosowywać plan lekcji do realiów życia na wsi – zajęcia zaczynały się później, by dzieci zdążyły przejść przez rzekę, a zimą często odwoływano lekcje z powodu powodzi lub śniegu. Wysoka absencja była normą, a wielu uczniów kończyło edukację na poziomie podstawowym, by pomagać rodzinie w gospodarstwie.

Mimo trudności, szkoła była dla dzieci z Guiglii szansą na lepszą przyszłość. Rodzice, choć często niepiśmienni, wspierali edukację potomstwa, widząc w niej drogę do awansu społecznego i ucieczki od biedy. Przeprawa przez rzekę była więc nie tylko codziennym wyzwaniem, ale i symbolem dążenia do wiedzy i samodzielności.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Znów kłopoty ze startem polskiego astronauty. Odwołano niedzielny start misji Ax-4 z Uznańskim-Wiśniewskim
Znów kłopoty ze startem polskiego astronauty. Odwołano niedzielny start misji Ax-4 z Uznańskim-Wiśniewskim
Znaczenie fosforu w prawidłowym żywieniu roślin
Znaczenie fosforu w prawidłowym żywieniu roślin
Moje miejsce w Krakowie. Alek Janicki i jego Żywioły u stóp Wawelu: sztuka jako dialog człowieka z naturą, miastem i przyszłością
Moje miejsce w Krakowie. Alek Janicki i jego Żywioły u stóp Wawelu: sztuka jako dialog człowieka z naturą, miastem i przyszłością
Budżet Obywatelski Krakowa 2025: projekty poważne i niepoważne. Oto najoryginalniejsze pomysły
Budżet Obywatelski Krakowa 2025: projekty poważne i niepoważne. Oto najoryginalniejsze pomysły
Branża bije na alarm. Bez tych zmian nie będzie ogrzewania
Branża bije na alarm. Bez tych zmian nie będzie ogrzewania
Białostockie obiekty infrastruktury z epoki PRL. Konstrukcje są nad torami. Jedna w centrum miasta, druga na jednym z osiedli
Białostockie obiekty infrastruktury z epoki PRL. Konstrukcje są nad torami. Jedna w centrum miasta, druga na jednym z osiedli
Jarmark Świętojański na Wyspie Młyńskiej. W niedzielę będzie dużo atrakcji
Jarmark Świętojański na Wyspie Młyńskiej. W niedzielę będzie dużo atrakcji
Polak jedzie do pracy zagranicę. Praca w gastronomii, hotelarstwie i przy sprzątaniu
Polak jedzie do pracy zagranicę. Praca w gastronomii, hotelarstwie i przy sprzątaniu
Łukasz Gliński: Czekamy na przepisy deregulacyjne. Biznes dobrze funkcjonuje, gdy procedury są uproszczone i odczuwa stabilizację
Łukasz Gliński: Czekamy na przepisy deregulacyjne. Biznes dobrze funkcjonuje, gdy procedury są uproszczone i odczuwa stabilizację
Ma powstać elektroniczny system "Niebieskiej Karty". Na Kujawach i Pomorzu procedurą jest objętych ponad 3700 osób
Ma powstać elektroniczny system "Niebieskiej Karty". Na Kujawach i Pomorzu procedurą jest objętych ponad 3700 osób
Barokowa fontanna z pl. Orła trafi do Akademii Sztuki. Na placu tryśnie wodą jej kopia
Barokowa fontanna z pl. Orła trafi do Akademii Sztuki. Na placu tryśnie wodą jej kopia
Działkowcy bija na alarm. MON uspokaja, ale pytania o wywłaszczanie pozostają
Działkowcy bija na alarm. MON uspokaja, ale pytania o wywłaszczanie pozostają