Francuz, który spóźnił się na swoją koronację w Polsce
Czy Polska mogła mieć gorszego króla niż Henryk Walezy? Tak – i znów mógł to być Francuz. Spóźnił się jednak na własną koronację, co otworzyło drogę do tronu Augustowi II Mocnemu. Jak do tego doszło i co z tym wspólnego miał Ludwik XIV?
Śmierć zwycięzcy spod Wiednia
Król Jan III Sobieski wsławił się spektakularnym zwycięstwem pod Wiedniem. Do słynnej odsieczy wiedeńskiej doszło 12 września 1683 roku, a król wypowiedział po odniesionej wiktorii słowa, będące parafrazą słynnego cytatu z Juliusza Cezara. Powiedział bowiem: przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył.
Jednak mimo tego spektakularnego zwycięstwa, polski monarcha narzekał na brak dobrego zdrowia. Był otyły, a koń na którym jeździł uginał się pod jego ciężarem. Poza tym doskwierała mu dna moczanowa oraz niewydolność nerek.
Ta ostatnia przypadłość była zapewne spowodowana tym, że Jan III Sobieski chorował na syfilis, który w XVII wieku leczono podawaniem rtęci. Była ona, jak wiadomo bardzo trująca i uszkadzała nerki
Skąd syfilis u Sobieskiego?
Jan III Sobieski był żonaty z Marią Kazimierą d’Arquien, która pochodziła z Francji. Do Polski przyjechała wraz z orszakiem Ludwiki Marii Gonzagi, która została polską królową i żoną dwóch następujących po sobie władców – Władysława IV Wazy i Jana II Kazimierza Wazy.
Ludwika Maria Gonzaga zaaranżowała małżeństwo swojej podopiecznej z wnukiem hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego – Jana Sobiepana Zamoyskiego. Prowadził on hulaszczy tryb życia i przez to nabawił się kiły, którą to chorobą zaraził swoją żonę.
Marysieńka poznała Sobieskiego, jeszcze jak nie był królem Polski. Jej pierwszy mąż zmarł 7 kwietnia 1665 roku. Jeszcze w tym samym roku para powiedziała sobie sakramentalne „tak”. Temu związkowi była przeciwna królowa Ludwika Maria Gonzaga.
Maria Kazimiera zaraziła męża chorobą weneryczną, którą „poczęstował” ją jej zmarły mąż. Niewydolność nerek, otyłość i dna moczanowa to wszystko musiało w końcu sprawić, że 17 czerwca 1696 roku król Jan III Sobieski odszedł z tego świata.
Podwójna elekcja
Śmierć pogromcy Turków spod Wiednia sprawiła, że trzeba było wybrać nowego króla. Tym razem stało się coś, czego jeszcze w naszej historii nigdy wcześniej nie było. Szlachta wybrała dwóch królów i to w tym samym miejscu i dniu (na warszawskiej Woli). 27 czerwca 1697 roku przeszedł zatem do historii jako data tego bezprecedensowego wydarzenia.
Najpierw prymas Polski Michał Radziejowski ogłosił królem Polski francuskiego księcia Franciszka Ludwika Burbona de Contiego Zrobił to po tym, gdy wybrała go większość szlachty. Po chwili duchowny wraz z większością elektorów udał się do warszawskiej kolegiaty, by tam odprawić uroczystą mszę dziękczynną za wybór nowego władcy.
Tymczasem na wolskich polach elekcyjnych pozostała jeszcze część szlachty, która została przekupiona pieniędzmi i stanowiskami tylko po to, by wybrała na polskiego króla elektora Saksonii Fryderyka Augusta (znanego lepiej jako August II Mocny). Mieliśmy zatem wybranych dwóch królów. Za dnia Francuza, a wieczorem Niemca.
Franciszek Ludwik Burbon de Conti nie mógł jednak dotrzeć do Polski, ponieważ uniemożliwiał mu to jego kuzyn Ludwik XIV Burbon. Kiedy wreszcie pozwolił krewnemu na wyjazd do Krakowa… ubiegł go jego kontrkandydat.
Wyłamane zamki i Francuzi u bram
Gdy przyszły król Polski August II Mocny dotarł na Wawel nie było tam jeszcze prawowicie wybranego Franciszka Ludwika Burbona de Contiego. Tymczasem zwolennicy Augusta II Mocnego nie próżnowali. Rozbrojono królewski skarbiec i wydobyto z niego polskie insygnia koronacyjne. 15 września 1697 roku na Wawelu August II Mocny został królem Polski i wziął udział w pierwszym, zwołanym przez siebie sejmie.
Wkrótce Franciszek Ludwik Burbon de Conti dotarł do granic Rzeczypospolitej. Dowiedziała się o tym armia nowego króla Polski. Ludzie Augusta II Mocnego powstrzymali Francuza, by nie mógł wkroczyć na Wawel. Kuzyn Ludwika XIV zdał sobie sprawę, że nie zostanie już królem Polski, bo… spóźnił się na własną koronację.
Jak zatem widać, Francuzi nie mieli szczęścia do tego, by rządzić nad Wisłą. Henryk Walezy co prawda został królem Polski, ale zaraz z niej uciekł, a Franciszek Ludwik Burbon de Conti dotarł nad Wisłę zbyt późno.
Bibliografia:
- Zieliński Andrzej, Skandaliści w koronach. Łotry, rozpustnicy i głupcy na polskim tronie, Warszawa 2013.