Frank Parker – „Cudowny chłopiec tenisa” z polskim sercem
Od Pajkowskiego do Parkera
Urodzony 31 stycznia 1916 roku jako Franciszek Andrzej Pajkowski, już jako dziesięciolatek trenował tenis, używając starych, odrzuconych piłek. W wieku 12 lat zdobył swój pierwszy ogólnokrajowy tytuł w USA, a cztery lata później był już mistrzem Kanady. Na kortach zyskał przydomek „Boy Wonder of Tennis” – „Cudowne Dziecko Tenisa”.
Z czasem zmienił nazwisko na Frank Parker. Brzmiało ono zdecydowanie lepiej dla amerykańskich komentatorów, którzy mieli trudności z „Pajkowskim”. Ale polskiego pochodzenia nigdy się nie wstydził.
Wielkie korty, wielkie sukcesy
Frank Parker był znany z eleganckiego, klasycznego stylu gry. Miał świetne wyczucie kortu, znakomity ruch nóg i precyzyjny, lekko rotowany forehand, który stał się jego znakiem rozpoznawczym. Potrafił grać wszechstronnie, ale jego siłą była cierpliwa, techniczna gra z głębi kortu.
W młodości trener Mercer Beasley próbował „ulepszyć” jego styl, zamieniając ofensywny forehand na defensywne cięcie. Zmiana okazała się nietrafiona – Parker stracił skuteczność, a jego pozycja w światowym tenisie osłabła. Z czasem jednak, dzięki determinacji i ciężkiej pracy, odzyskał dawną technikę. Choć nie był już tak błyskotliwy jak wcześniej, wrócił do formy i znów należał do światowej czołówki.
Efekty tej walki widać było w jego największych sukcesach: jako jeden z nielicznych Amerykanów zdobył tytuły mistrzowskie zarówno w U.S. National Championships (1944, 1945) – dzisiejszym US Open – jak i w French Championships (1948, 1949), znanym dziś jako French Open. Łącznie wywalczył cztery wielkoszlemowe tytuły w singlu, trzy w deblu oraz dwukrotnie triumfował z reprezentacją USA w Pucharze Davisa – w 1937 i 1948 roku.
Legendarny powrót
W 1968 roku, mając 52 lata, Frank Parker raz jeszcze pojawił się na wielkoszlemowym korcie, biorąc udział w nowo utworzonym US Open – pierwszym turnieju ery open, w którym po raz pierwszy mogli rywalizować zarówno amatorzy, jak i zawodowcy.
Choć nie liczył się już w stawce faworytów, jego udział miał wymiar czysto symboliczny – był to hołd dla długiej i wyjątkowej kariery. Tym występem Parker zapisał się w historii jako najstarszy uczestnik turnieju singlowego mężczyzn w dziejach US Open. Od jego debiutu w Wielkim Szlemie minęły wówczas dokładnie 36 lat – nikt wcześniej ani później nie występował w turniejach tej rangi przez tak długi czas.
Ciekawostka na koniec
W czasie, gdy Parker był u szczytu formy, Wimbledon był zawieszony z powodu II wojny światowej (1940–1945). Choć byłby naturalnym kandydatem do tytułu również tam, nigdy nie miał okazji wystąpić na trawie Wimbledonu w swoich najlepszych latach.