Gdynia: Maxim to dziś rudera, która wciąż jest pożądana. Spór trwa
W tym artykule:
Obiad jak u mamy. Karkówkę w marynacie układam na kiszonej kapuście i wkładam do piekarnika
Niegdyś Maxim był symbolem luksusu, klubem wyższych sfer
Klub przy ulicy Orłowskiej 13 cieszył się ogromną popularnością w czasach PRL. To właśnie tu noce spędzały polskie elity, gwiazdy oraz... półświatek przestępczy. Lokal był symbolem bogactwa i luksusu, a także elitarności - do tego stopnia, że śpiewały o nim gwiazdy polskiej muzyki.
W lokalu znajdowały się nie tylko stylowe meble, ale także scena, kilka barów, a także drogocenne dzieła sztuki. Nieziemski widok z okien na klify i pobliskie morze tylko potęgował uczucie luksusu w lokalu. Znajdowała się tam również sala, pośrodku której rosło drzewo. Maxim to nie był zwykły klub - był miejscem ponadczasowym. Nie był również dla każdego, albowiem jeden drink miał kosztować równowartość przeciętnej pensji.
Niestety, w wyniku przemian społecznych, jakie zachodziły w Polsce, lokal zaczął podupadać. W latach 90. Maxim był coraz częściej wykorzystywany przez lokalne środowiska gangsterskie, które wykorzystywały go do własnych interesów. Dochodziło do zmian właścicieli, aż w 2004 roku klub oficjalnie zakończył działalność. Miasto próbowało sprzedać działkę, ale bez sukcesów. Budynek z każdym rokiem upada coraz bardziej, a po synonimie luksusu nie ma już śladu. Dziś zdewastowany budynek odwiedzany jest przez bezdomnych, a nie polskich i zagranicznych celebrytów.
Nikt nie chciał kupić nieruchomości...
W 2008 roku Gdynia próbowała sprzedać nieruchomość na licytacji, której cena wywoławcza wyniosła wówczas 35 milionów złotych. Nie było jednak chętnych na stary klub, w związku z czym miasto ogłaszało kolejne przetargi - każdy z coraz mniejszą ceną wywoławczą. Nic to jednak nie dało, a przez lata budynek stał i niszczał.
...aż do czasu, gdy cena zmalała. To właśnie wtedy pojawił się rzekomy spadkobierca
Rok 2021 był przełomowy, jeśli chodzi o przyszłość klubu Maxim. To właśnie wtedy cena spadła do 25 milionów, co mogło zachęcić do kupna. Nieoczekiwanie jednak, na dzień przed licytacją, doszło do sporego zamieszania. W Sądzie Rejonowym w Gdyni złożono wniosek o wpis do ksiąg wieczystych w sprawie zakazu zbywania nieruchomości. Został on złożony przez prawnika, który reprezentuje osobę, która rości sobie prawa do pierwokupu nieruchomości.
"Wyborcza" ustaliła, że mecenas reprezentuje spadkobiercę majątku w Kolibkach - zabytkowego zespołu dworsko-parkowego, o który walczy od 15 lat... także z Gdynią. Okazuje się, że przed wojną rodzina owego mężczyzny zamieszkiwała nie tylko teren majątku w Kolibkach, ale także nieruchomości w Orłowie - te, na których znajduje się budynek, gdzie kiedyś istniał Maxim. W wyniku sporu prawnego ustalane jest, czy mężczyzna faktycznie ma prawo do nabycia nieruchomości.
Termin kolejnej rozprawy dopiero za rok
15 listopada sąd pierwszej instancji rozstrzygnął postępowanie na korzyść Gdyni, a rzekomy spadkobierca odwołał się od tego wyroku. Termin rozprawy przed sądem drugiej instancji został wyznaczony na 13 listopada 2026 roku. Musimy czekać zatem rok do rozstrzygnięcia tego sporu, a do tego czasu grunt nie może zostać sprzedany.