Gdynia: Niszczą, brudzą i drogo kosztują. Miasto walczy ze szkodliwą plagą... wandali. Miasto i mieszkańcy co miesiąc za to płacą duże pieniądze!
Do aktów wandalizmu w Gdyni dochodzi kilkanaście razy w miesiącu
Coraz większe środki z budżetu państwa przeznaczane są na naprawę szkód spowodowanych działalnością wandali. Chodzi o uszkodzenia infrastruktury miejskiej, zamalowywanie miejskich elewacji, a także dewastacja terenów zielonych. Rocznie miasto przeznacza na usuwanie szkód setki tysięcy złotych. Pieniądze te mogłyby zostać wykorzystane na miejskie inwestycje.
- Tylko od początku roku Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni na naprawy skutków aktów wandalizmu wydał ponad 227 tysięcy złotych - informuje Rafał Geremek, wiceprezydent Gdyni. - To kwota z referatów, w których koszt opłat został wyodrębniony. Nie przedstawia ona pełnych kosztów, jakie ponosi miasto w tym zakresie. W kilku referatach środki przeznaczane na walkę z wandalizmem są wliczane w ogół wydatków. Mimo że część kosztów udaje się odzyskać, to w zdecydowanej większości przypadków są one pokrywane z budżetu miasta. Procedury są szczegółowe i angażują wielu pracowników - od inspektorów terenowych, przez kierowników i magazynierów, po zewnętrzne firmy utrzymaniowe.
To miejsce przeżywa wielkie oblężenie. Tłoczą się i marzną, aby wszystko zobaczyć
Jakie koszty generują wandale?
Na początku tego roku koszty napraw zarówno terenów zielonych, jak i placów zabaw, a także obiektów małej architektury wynosiły około 60 tys. złotych brutto.
Samodzielny Referat Sygnalizacji Świetlnej i Planowania Transportu poinformował, że w 2025 roku na naprawy wyłożyć trzeba było 15 tys. złotych. Co najczęściej było niszczone?
- zbite szyby tablic informacji pasażerskiej,
- przypalenia (przyciski do zapowiadania głosowego w tablicach informacji pasażerskiej),
- graffiti na szafach teletechnicznych,
- uszkodzenia mechaniczne przycisków dla pieszych.
Graffiti jednym z najczęstszych aktów wandalizmu
Szkody i naprawy zgłasza również Dział Letniego i Zimowego Utrzymania Dróg, który zajmuje się utrzymaniem czystości układu drogowego miasta, w tym usuwaniem graffiti. Od początku roku koszty z tym związane przekroczyły 54 tysiące złotych, a prace czyszczące odbywają się w każdy czwartek. Niestety, po każdym czyszczeniu kolejnego dnia czeka już nowe graffiti.
To nie tylko duże i okazałe graffiti, ale również napisy tworzone za pomocą farb i mazaków. Gdyński magistrat podzielił się z nami wydarzeniami z ostatnich miesięcy:
- 5 września o godzinie 22:11 operator monitoringu zauważył osoby malujące napisy farbą na przystanku ZKM.
- 20 lipca o godzinie 0:56 operator monitoringu zauważył osoby, które nanosiły napisy na ścianach tunelu na Wzgórzu Św. Maksymiliana, a następnie na słupie i przystanku ZKM.
Wandale niszczą również stacje naprawy rowerów. W 2025 roku miasto przeznaczyło na ich odbudowę ponad 27 tys. złotych. Duże koszty generuje również oczyszczanie ręczne miasta - ponad 250 tys. zł miesięcznie. Chodzi m.in. o usuwanie plakatów, naklejek, czyszczenie pojemników czy podnoszenie przewróconych kubłów na śmieci.
Zdarzają się także przykłady dewastacji ławek... przy użyciu siekiery. Do takiego incydentu doszło 3 sierpnia o godzinie 3:53 na Bulwarze Nadmorskim.
Jak miasto planuje walczyć z wandalami?
Problem wandalizmu w Gdyni jest niewątpliwie duży i wymaga zdecydowanej reakcji. W jaki sposób niwelować zniszczenia w mieście?
- Celem Gdyni jest nie tylko usuwanie skutków wandalizmu, ale również zapobieganie jego aktom. W tym celu miasto zwiększa liczbę etatów w Straży Miejskiej oraz liczbę patroli. Stawiamy też na edukację. Uświadamiamy, że usuwanie skutków wandalizmu finansowane jest ze środków publicznych, czyli że płacą za to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Regularnie odbywają się też spotkania edukacyjne z dziećmi i młodzieżą, na których funkcjonariusze Straży Miejskiej informują nie tylko o tym, jakie konsekwencje grożą za wandalizm, ale również jak trudno jest usuwać jego skutki - tłumaczy nam Jakub Winiewski z gdyńskiego biura prasowego Urzędu Miasta.