Gorzów: Lisy zadomowiły się na osiedlu. Czytelnicy: Tupanie i krzyki nie działają
Do redakcji zwrócili się mieszkańcy Gorzowa, którzy podkreślają, że problem lisów na osiedlu Górczyn i Manhattan powrócił – i to ze zdwojoną siłą. Zwierzęta są coraz bardziej zuchwałe, a mieszkańcy boją się o dzieci i domowe zwierzęta.
Choć od pierwszych zgłoszeń lisach minął ponad rok, problem wcale nie zniknął. Wręcz przeciwnie – jak informują mieszkańcy, zwierzęta zadomowiły się na dobre, a Urząd Miasta – ich zdaniem – nic z tym nie robi.
– Lisy mają swoją norę przy placu zabaw przy ul. Batalionu Zośki, między garażami a boiskiem do koszykówki. Nie boją się ludzi, nawet większych grup. Odstraszanie nie działa. To kwestia czasu, aż coś się stanie - napisał czytelnik Maciej.
Mężczyzna podkreśla, że teraz – w okresie wakacyjnym – dzieci często bawią się same, gdy ich opiekunowie są w pracy. A lisy? Spokojnie spacerują między blokami.
„Zwierzę się nie boi. To może się źle skończyć”
Kolejny czytelnik, pan Marcin, informuje o lisie widywanym w okolicach galerii Feeria. – Widziałem go już po 19:00, kiedy w okolicy było pełno ludzi z dziećmi i psami. Zwierzę nie ucieka. Uważam, że trzeba działać zanim dojdzie do nieszczęścia – podkreśla czytelnik Marcin.
To już nie są pojedyncze przypadki. Mieszkańcy czują się zostawieni sami sobie, bo mimo wcześniejszych deklaracji urzędników, lisy nadal swobodnie poruszają się po osiedlach, wchodzą na place zabaw, podchodzą pod klatki schodowe i atakują psy.
Co zrobił urząd? Zdaniem mieszkańców temat został zapomniany
Przypomnijmy – w maju 2024 roku pisaliśmy o tym samym problemie. Wówczas urząd miasta informował, że miejski łowczy czterokrotnie próbował odłowić lisicę, która z młodymi miała norę przy śmietniku na ul. Sosnkowskiego. Bez skutku.
Urzędnicy zapewniali, że zwierzęta nie są nosicielami wścieklizny, a lisica jedynie broni młodych przed psami. Ale mieszkańców to nie uspokoiło. Teraz znów piszą do nas, że sprawa została odłożona na bok.
– Temat został zapomniany – stwierdza pan Maciej. – Lisy są bardziej zuchwałe niż rok temu.
„Tupanie i krzyki nie pomagają”
Z relacji czytelników wynika, że zwierzęta nie reagują na próby odstraszania. – Wyszedłem rano z klatki, a lis szedł spokojnie chodnikiem. Tupanie, krzyki – nic. Jestem młody i silny, dam radę, ale co z dziećmi albo starszymi osobami? – pyta Maciej.
Lisy widywane są nie tylko przy śmietnikach, ale też na placach zabaw, skwerach, boiskach i parkingach.