Jaczów: Proboszcz: Okradli kościół. Psy tropią złodziei, parafianie wstrząśnięci
Ludzie: Jak można było?
Pod kościołem stoi policyjny samochód. Jest też pies tropiący. Trwa zbieranie śladów i wyjaśnianie tego, jak mogło dojść do włamania.
Proboszcz: To dla nas cios
Proboszcz parafii, ks. Piotr Matus, nie kryje emocji. – Ktoś prawdopodobnie wszedł głównym wejściem do kościoła. Potem dostał się na chór, bo tam nie ma krat zabezpieczających. Następnie musiał zeskoczyć do środka. Zniknął sprzęt nagłośnieniowy, lampy halogenowe, których używaliśmy przy pracach restauratorskich w kościele, a także kielich z zakrystii – relacjonuje duchowny.
Parafianie nie kryją oburzenia
Dla mieszkańców Jaczowa i okolic ta sprawa to więcej niż zwykła kradzież – to uderzenie w miejsce, które przez lata buduje przecież ich wspólnotę.
– Mieszkam tutaj od 20 lat i zawsze chodzimy do kościoła. Proboszcz jest bardzo zaangażowany. Nie mogę w to uwierzyć, kto mógł okraść kościół. Wszyscy jesteśmy całym sercem z księdzem. Musimy dać radę, poradzimy sobie – mówi Ewelina Mazur, jedna z parafianek.
Najgorsze jest to, że nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. A obok kościoła stoi dom koło domu. Jest też plebania. – To nasze miejsce, nasz kościół. Tej nocy była cisza. Psy nie szczekały – opowiadają ludzie.
Na miejscu od rana pracują policjanci. Teren wokół kościoła został dokładnie przeszukany, a ślady zabezpieczone. W akcji uczestniczyły również psy tropiące. Czynności nadal trwają, a policja nie wyklucza żadnej wersji wydarzeń.
Śledczy próbują ustalić, czy włamanie mogło mieć charakter przypadkowy, czy też ktoś wiedział, co znajduje się w środku.
Kościół w Jaczowie to jeden z najstarszych obiektów sakralnych w regionie.