Jadą ratować psy w Gruzji. Wielkopolanin wyrusza w niezwykłą misję
Jadą ratować psy w Gruzji! Wielkopolanin wyrusza w niezwykłą i niebezpieczną misję
Wszystko zaczęło się od parówek i łez. Asia, polska lekarka weterynarii, zobaczyła w Gruzji setki bezdomnych, chorych psów. Wiedziała, że nie może się skończyć na dawaniu im jedzenia. Tak powstała międzynarodowa misja, do której dołączył Marcin Markiewicz - weterynarz z Wielkopolski, założyciel fundacji "ZwierzoWsparcie".
Od parówek do międzynarodowej misji
Asia pojechała do Gruzji na kilka dni. To, co tam zobaczyła, nie dawało jej spokoju.
Odkrycie w wagonie z węglem. Pociąg z Białorusi wzbudził podejrzenia
- Wszędzie spotykałam stada bezdomnych psów. Z chorobami skóry, ze złamanymi nogami, z wypadniętymi gałkami ocznymi. A kiedy zobaczyłam szczeniaka, który dogorywał i nie mogłam mu pomóc - zrozumiałam, że muszę działać - wspomina.
Na początku mogła robić tylko jedno: karmić psy parówkami kupionymi w sklepie. Ale szybko zrozumiała, że to za mało.
Moja pomoc nie powinna polegać tylko na dawaniu parówek, ale na realnej zmianie - napisała później w wiadomości do Redakcji.
Opublikowała na Facebooku ogłoszenie, że poszukuje lekarzy, którzy chcą pojechać z nią do Gruzji i nieść pomoc. Odpowiedziało dziesięć osób.
Gruzja - kraj, gdzie psy walczą o życie
Problem bezdomnych psów w Gruzji jest gigantyczny. Według szacunków żyje tam od 300 do 500 tysięcy bezpańskich psów - i ta liczba rośnie z dnia na dzień. Od 2012 roku wprowadzono tam programy sterylizacji, kastracji i szczepień, ale obejmują one tylko niektóre regiony. Tam, gdzie takich działań brakuje, psy rozmnażają się w niekontrolowany sposób, a ich cierpienie widać na każdej ulicy.
- Na ulicach psy głodują, chorują i giną pod kołami samochodów. Wciąż są ludzie, którzy wyrzucają swoje zwierzęta albo szczenięta gdzieś na odludziu - mówi Sofia, wolontariuszka z Tbilisi, która od 18 lat ratuje psy i koty.
Dziś w swoim domu pod stolicą opiekuje się 32 psami i 23 kotami.
- Potrzebują nie tylko leczenia, ale też odbudowania zaufania do ludzi. Uczę je, że nie każdy człowiek przynosi zło - tłumaczy.
Marcin Markiewicz, weterynarz z Wielkopolski który leci na misję
Wśród osób, które odpowiedziały na apel Asi, znalazł się Marcin Markiewicz, weterynarz prowadzący gabinety w Chludowie i Biedrusku. Na misję pojedzie razem z koleżanką - lekarką Mają.
- My generalnie lubimy pomagać - mówi lekarz.
Niedawno, w czerwcu, razem z żoną założył fundację "ZwierzoWsparcie". Ma ona pomagać osobom, których nie stać na zabiegi ratujące życie zwierząt.
- Pomysł przyszedł po rozmowie z klientką. Powiedziałem jej, że operacja psa będzie kosztować 1200 zł. Odpowiedziała: "a uśpienie?". To mną wstrząsnęło. Zrozumiałem, że trzeba stworzyć fundację, która wesprze takich ludzi - opowiada.
Co czeka w Gruzji?
Podczas misji lekarze będą przede wszystkim sterylizować, kastrować oraz opatrywać rany - po wypadkach, pogryzieniach czy chorobach. Na miejscu czeka na nich budynek udostępniony przez lokalnego wójta, ale to surowy obiekt, bez wyposażenia.
- Pierwszy dzień pewnie spędzimy na dostosowaniu go do pracy, by można było bezpiecznie wykonywać zabiegi - wyjaśnia Markiewicz.
Największym problemem są jednak... leki. Polskie preparaty nie mogą być przewożone do Gruzji, bo nie mają tam rejestracji.
- Musimy liczyć na współpracę z miejscowymi firmami farmaceutycznymi i sprawne działanie na miejscu - mówi.
Wsparcie organizacyjne zapewnia fundacja Psy w Gruzji oraz gruzińskie Ministerstwo Rolnictwa.
Pierwszy sukces - pies, który wróci do Polski
Jeszcze przed wyjazdem udało się osiągnąć symboliczny sukces - jeden z psów z Gruzji znalazł dom w Polsce. To wymagało ogromnej determinacji i przygotowania obszernej dokumentacji, ale zakończyło się powodzeniem.
Misja z serca
Dla Marcina Markiewicza to pierwsza zagraniczna misja.
- To dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, ale wiem, że każda rana, którą uda się opatrzyć, każde życie uratowane, będzie warte tego wysiłku - mówi.
Na miejscu będzie działał razem z dziewięcioma innymi wolontariuszami z Polski. To ludzie z różnych zakątków Polski, których połączył jedna misja - i wspólna wiara, że zwierzętom w Gruzji można realnie pomóc.
Jak można pomóc?
Misja do Gruzji to ogromne wyzwanie - nie tylko logistyczne, ale i finansowe. Największym problemem jest brak możliwości przewiezienia leków z Polski, dlatego zespół musi kupować je na miejscu, co wiąże się ze sporymi kosztami. Aby sfinansować działania, powstała specjalna zbiórka na Zrzutce, z której środki zostaną przeznaczone:
- na materiały opatrunkowe,
- na nici chirurgIczne,
- na leki i środki przeciwbólowe,
- na sprzęt chirurgiczny, który pozwoli weterynarzom bezpiecznie operować i ratować,
- na przeloty lekarzy.
Każda wpłata - nawet symboliczna - to realna pomoc dla bezdomnych zwierząt, które bez wsparcia nie mają szans na przeżycie.