Kara była nieuchronna i szybka. Chodzi o napad na ratownika
Napad na ratownika medycznego w Zielonej Górze. Groźby do lekarza
Przypomnijmy, do tego zdarzenia doszło 24 lutego na izbie przyjęć Szpitala Uniwersyteckiego im. Karola Marcinkowskiego w Zielonej Górze. Agresywny 29-latek zaatakował ratownika medycznego, bił go i kopał.
–Zgromadzony materiał dowodowy, w tym opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej, jednoznacznie wskazuje, że w wyniku kopnięcia w klatkę piersiową przez oskarżonego, u pokrzywdzonego doszło do złamań czterech żeber oraz krwiaka jamy opłucnowej, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała i rozstrój zdrowia na okres przekraczający siedem dni – informowała Ewa Antonowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Prokurator przypomniała, że tego samego dnia, na terenie szpitala, oskarżony groził również lekarzowi pozbawieniem życia, a groźby te wzbudziły w zagrożonym uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione.
Prokuratura potwierdziła, że w toku przeszukania ujawniono również, że 29-latek posiadał przy sobie środek odurzający w postaci ziela konopi innych niż włókniste w ilości 0,11 grama netto. Czyn ten został zakwalifikowany jako przypadek mniejszej wagi, zgodnie z przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Opinia biegłych psychiatrów wskazała, że mężczyzna był w chwili popełnienia czynów poczytalny i może ponosić odpowiedzialność karną.
Wyrok nieprawomocny, ale obie strony zgodziły się
Wyrok w tej sprawie zapadł w poniedziałek, 7 lipca w Sądzie Rejonowym w Zielonej Górze. Poinformował o tym mec. Robert Kornalewicz, który był pełnomocnikiem poszkodowanego ratownika.
Sąd wymierzył karę półtora roku pozbawienia wolności oraz zasądził na rzecz pokrzywdzonego ratownika stosowne zadośćuczynienie.
– Przedmiotowa sprawa wzbudziła poruszenie opinii publicznej, czego efektem był m.in. apel podjęty przez Radę Miasta Zielona Góra potępiający tego typy akty agresji wobec pracowników ochrony zdrowia – przypomina mec. Kornalewicz, który jest również radnym miasta.
We wpisie w mediach społecznościowych mecenas wyraził nadzieję, że: „ten wyrok będzie stanowił przestrogę dla innych oraz dowód tego, że wymiar sprawiedliwości stanowczo i szybko reaguje w tego typu sprawach i roztacza szczególną ochroną ratowników i lekarzy, którzy niosą pomoc nam wszystkim”.
– Sprawca wyraził skruchę. Zrozumiał swoje zachowanie, to, że było ono karygodne. Chciałby naprawić to, co może. Pokrzywdzeni przyjęli jego przeprosiny – podkreśla mec. Kornalewicz w rozmowie z GL.
Adwokat liczy, że napady na ratowników medycznych zostaną incydentami, a nie będą zjawiskiem, które zagości na stałe. Znaczenie ma też szybkość wydania wyroku. Jest jednocześnie przesłaniem, że kara nie tylko jest nieuchronna, ale i szybka. – Nastąpiła w raptem w ciągu czterech miesięcy, to ekspresowy czas. Wydźwięk jest taki, że bardzo szybko można trafić do więzienia – wyjaśnia mecenas.
Wyrok jest nieprawomocny. Ale nie ma deklaracji stron w sprawie składania odwołania. Strony zaakceptowały wyrok. Od momentu zdarzenia sprawca przebywał w areszcie śledczym.