Kaszubskie lasy rozjeżdżane przez quady. Hałas, zniszczenia i strach zamiast spokoju
W tym artykule:
- Las zamienia się w tor
- Zniszczenia, hałas i brak wyobraźni
- Bezkarność na czterech kołach
- Patrole w lasach, ale skala problemu rośnie
- Miejsce ciszy i natury zagrożone
- Agresja zamiast przeprosin
- Wspólna akcja służb
- Las to nie tor wyścigowy
- Kamery nie zawsze pomagają
- Nieletni, brak tablic, brak odpowiedzialności
- Brawura zamiast rozsądku
- Zamiast wypoczynku - adrenalina i chaos
To miał być spokojny bieg pośród drzew, śpiewu ptaków i szumu liści. Mieszkaniec Gdańska, który przyjechał na Kaszuby, by zrelaksować się w lesie, usłyszał zamiast tego ryk silnika i bezczelne: „Nie masz gdzie pajacować?”. Zza zakrętu wystrzelił quad, wzbijając tumany kurzu i kompletnie ignorując obecność człowieka na ścieżce.
- Byłem w szoku - opowiada. - Las powinien być miejscem wyciszenia, a nie terenem popisów bezmyślnych kierowców.
Las zamienia się w tor
Takich głosów jest coraz więcej. Kaszubskie lasy niejednokrotnie są miejscem nielegalnych rajdów quadami i motocyklami crossowymi. Ścieżki spacerowe zamieniają się w rozjeżdżone dukty, a miejsce spokoju - w hałaśliwe tory terenowe. Dla wielu użytkowników tych pojazdów to „atrakcja” - przyjeżdżają tylko po to, by w weekend pojeździć po leśnych ostępach. Robią zrywy, usypują skocznie, a nawet wjeżdżają do rezerwatów przyrody i stref ochronnych, niszcząc młode drzewka i runo leśne.
Zniszczenia, hałas i brak wyobraźni
- Mamy problem z tego typu pojazdami, ponieważ wjeżdżają nawet na drogi mniej uczęszczane - mówi Maciej Marciniak, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Kartuzy. - Wielu kierowców traktuje las jak torowisko przeszkód, robią zrywy, usypują jakieś skocznie, wykopując fragmenty lasu. Niszczą strefy ochronne, a co najgorsze - wjeżdżają nawet do rezerwatów przyrody, co jest już po prostu skandaliczne. Potworny hałas płoszy zwierzęta. Co więcej, kierowcy często są anonimowi, mają kaski, a pojazdy bywają bez tablic rejestracyjnych. Takie osoby czują się bezkarne. Stanowią zagrożenie również dla pracowników lasu, zdarzały się zresztą takie wypadki.
Bezkarność na czterech kołach
Jazda quadami i motocyklami crossowymi po lasach to poważny problem, który coraz dotkliwiej odczuwają mieszkańcy Kaszub. Kierowcy tych pojazdów czują się bezkarni - rozjeżdżają leśne ścieżki, płoszą zwierzęta i niszczą przyrodę, nie licząc się z obowiązującymi przepisami. Dla wielu z nich las stał się torem wyścigowym, a nie miejscem ciszy i ochrony środowiska.
Patrole w lasach, ale skala problemu rośnie
Choć działania służb, takie jak wspólne patrole policji i straży leśnej, są potrzebne i coraz częstsze, skala problemu wciąż rośnie. Jak się okazuje, dla wielu turystów jest to jedna z atrakcji - nie brakuje osób, które przyjeżdżają z Trójmiasta tylko po to, by jeździć quadami po kaszubskich lasach, traktując je jak dzikie tory terenowe. Dla nich to forma weekendowej rozrywki, często bez refleksji nad konsekwencjami dla środowiska i lokalnych mieszkańców. Tymczasem leśne ścieżki, które miały służyć do wypoczynku i kontaktu z naturą, zamieniają się w zniszczone i hałaśliwe trakty.
Miejsce ciszy i natury zagrożone
Kaszubskie lasy od lat są cenione jako miejsce aktywnego wypoczynku - biegania, spacerów czy jazdy na rowerze. Odwiedzający doceniają ciszę, świeże powietrze i kontakt z naturą. Niestety, nawet w takich okolicznościach można natknąć się na sytuacje, które skutecznie psują cały relaks.
Agresja zamiast przeprosin
- Miałem wolny dzień, więc postanowiłem wybrać się na Kaszuby, żeby pobiegać w spokoju po leśnych ścieżkach. Założyłem słuchawki, włączyłem muzykę i cieszyłem zapachem lasu i świeżym powietrzem - mówi mieszkaniec Gdańska. - W pewnym momencie od tyłu nadjechał quad - szybko, głośno, wzbijając tumany kurzu. Zatrzymał się obok mnie, a jego kierowca, zamiast przeprosić, bezczelnie krzyknął: „Nie masz gdzie pajacować?” Byłem w szoku. To nie tylko brak kultury, ale też przykład totalnej bezkarności. Czy naprawdę musimy godzić się na to, że las przestaje być miejscem wypoczynku i zamienia się w tor dla takich ludzi?
Wspólna akcja służb
W odpowiedzi na rosnący problem nielegalnych wjazdów do lasów, dzielnicowy z Posterunku Policji w Sulęczynie oraz strażnicy leśni z Nadleśnictwa Lipusz połączyli siły w ramach akcji „Quady i Crossy”. Wspólne patrole mają na celu ograniczenie niszczenia przyrody przez użytkowników pojazdów terenowych oraz uświadamianie społeczeństwa o obowiązujących przepisach. Podczas działań funkcjonariusze ujawnili sprawcę wykroczenia, którego pouczono.
Las to nie tor wyścigowy
- Las to nie tor wyścigowy, a wspólne dobro, które należy chronić. Pojazdy mechaniczne mogą poruszać się tylko po drogach publicznych lub oznakowanych jako dopuszczające ruch - mówi Piotr Kwidziński, rzecznik kościerskiej policji. - W przeciwnym razie można dostać mandat w wysokości 500 zł. Kierowcy quadów i motocykli, którzy jeżdżą w lesie, stwarzają duże zagrożenia dla siebie i innych. Jeśli dojdzie do wypadku, może być nawet problem ze znalezieniem osoby poszkodowanej.
Kamery nie zawsze pomagają
Na wielu ścieżkach leśnych można natknąć się na monitoring. Niestety, nawet ten nie zawsze pozwala na ustalenie sprawcy.
- Rzeczywiście bywa to trudne, ponieważ nie zawsze widoczna jest tablica rejestracyjna lub w ogóle jej nie ma - mówi Piotr Kwidziński. - Niestety, nie brakuje wypadków na quadach, również z udziałem dzieci. Często taka jazda odbywa się na granicy ryzyka i jest pozbawiona rozsądku.
Nieletni, brak tablic, brak odpowiedzialności
Mieszkańcy Pomorza niejednokrotnie są świadkami przemieszczania się, na crossach czy też quadach, po terenach rolnych i leśnych, osób w różnym wieku. Często są to osoby nieletnie, które na widok strażników leśnych lub policjantów panikują i rzucają się do ucieczki bez zachowania jakichkolwiek środków ostrożności. Bywa, że pojazdy te nie są nawet zarejestrowane i ubezpieczone.
Brawura zamiast rozsądku
Co więcej, nie są wyposażone w tablice rejestracyjne i nie przechodzą obowiązkowych przeglądów technicznych. W połączeniu z brawurą, lekkomyślnością, nadmierną prędkością i brakiem doświadczenia mogą stać się bardzo niebezpieczne. Głośne rajdy, organizowane zwłaszcza przez młodych użytkowników czterokołowców, stają się w sezonie letnim codziennością.
Zamiast wypoczynku - adrenalina i chaos
Skargi płyną z każdej strony - od osób spacerujących z dziećmi, przez grzybiarzy, po właścicieli domków letniskowych. Problem szczególnie widoczny jest w miejscowościach popularnych turystycznie, gdzie wokół znajdują się lasy, a część osób wypoczywających oprócz relaksu szuka także adrenaliny. Leśne zakątki z nierównym terenem to dla nich doskonałe pole do popisu.
- Uciekliśmy na wieś, by odpocząć od zgiełku miasta, a zamiast tego mamy tor wyścigowy pod oknami - mówią mieszkańcy gminy Stara Kiszewa.