Sosnowiec: Kolejna estakada w woj. śląskim do zamknięcia?
Czerwcowa decyzja władz Chorzowa dotycząca zamknięcia estakady, rozeszła się szerokim echem. Obiekt groził zawaleniem i wyłączony z ruchu.
Czy estakadę w Sosnowcu czeka "scenariusz chorzowski"?
Zegar tyka i nie ma litości. Mająca ponad 50 lat estakada w ciągu sosnowieckiego odcinka DK94 jest w opłakanym stanie. Korozja pokrywa stalową konstrukcję budowli, a widok podpór wykonanych z żelbetu wprawia w niepokój. Na wielu spośród nich widać popękania, a także ubytki. Przy codziennym, intensywnym ruchu na tym odcinku trasy, a także rosnącej liczbie pojazdów - przyszłość nie jawi się optymistycznie. Miasto nie wyklucza możliwości awaryjnego zamknięcia konstrukcji.
- Tak jak 30% innych konstrukcji w Polsce i ten ma więcej niż 50 lat, a to oznacza, że konstrukcja jest przestarzała i bliska wyeksploatowaniu technicznemu, pozostawiając pole do awaryjnych zamknięć - informuje Rafał Łysy, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Sosnowcu.
Miasto zapewnia, że wie co należy zrobić
Władze Sosnowca uspokajają mieszkańców - miasto ma przygotowany program funkcjonalno-użytkowy. Zakłada on budowę mostów nad Czarną Przemszą oraz wiaduktów nad drogami i linią kolejową. W pozostałych miejscach ruch odbywałby się po usypanej skarpie. Wszystko zmiany miałyby być dostosowane do obowiązujących standardów dotyczących obciążeń.
200 mln zł - na tyle szacowane są koszty nowych konstrukcji. Wielomilionowa inwestycja robi wrażenie... i zdają się być koniecznością. Miasto zaznacza, że nie jest w stanie pokryć całej kwoty transakcji, argumentując to między innymi tym, że z drogi korzystają wszyscy mieszkańcy.
- Wielokrotnie wskazywaliśmy, że miasto absolutnie nie wyasygnuje ze swojego budżetu całej kwoty, ponieważ ta droga służy wszystkim mieszkańcom i jest drogą tranzytową. W naszej ocenie najlepszym rozwiązaniem jest przyznanie miastu przynajmniej 85% dofinansowania ze środków zewnętrznych lub ministerialnych, tak jak miało to miejsce w przypadku budowy dwupoziomowego skrzyżowania DK95/ul. Długosza - podkreśla Rafał Łysy.
W razie braku dofinansowania pozostaje kosztowna naprawa
Przyszłość kluczowych przepraw komunikacyjnych w mieście budzi poważne obawy, szczególnie w kontekście braku perspektyw na pozyskanie niezbędnego wsparcia finansowego z zewnątrz. Zwykły remont istniejących konstrukcji nie jest w stanie podnieść ich możliwości obciążeniowych. Jeśli nie uda się pozyskać środków rządowych, jedyną alternatywą pozostanie bieżąca, doraźna naprawa, która w dłuższej perspektywie może okazać się niezwykle kosztowna, pochłaniając nawet kilkadziesiąt milionów złotych, a przy tym nie rozwiąże problemów systemowych infrastruktury. Takie działania są jedynie tymczasowym łagodzeniem objawów, bez trwałego usprawnienia.
- Remont obecnej konstrukcji nie podniesie jej możliwości obciążeniowych. Zwyczajnie nie zrobi się z poloneza mercedesa. Jeśli środków zewnętrznych nie pozyskamy to pozostaje nam bieżąca naprawa - dodaje Rafał Łysy.