Konin: Kopalnia dostała dwie doby na opuszczenie swojego biurowca
Dokument z powołaniem na to stanowisko odebrał w piątek z rąk samego premiera Piotra Jaroszewicza, ale już ponad dwa tygodnie wcześniej został przez niego mianowany „pełnomocnikiem rządu do spraw utworzenia województwa konińskiego”. Z otrzymanego wtedy pisma dowiedział się, że „funkcję tę będzie obywatel pełnił do czasu powołania go w trybie ustawowym na stanowisko wojewody konińskiego”.
Pilne wezwanie do KC
Prace nad reformą administracyjną kraju otoczone były tajemnicą do tego stopnia, że przyszły pierwszy wojewoda koniński dowiedział się o nich zaledwie kilkanaście tygodni przed wprowadzeniem ich w życie.
Dopiero 3 maja w gabinecie Edwarda Gierka, pierwszego sekretarza KC PZPR, a więc najważniejszego wtedy człowieka w państwie, usłyszał, że zostanie wojewodą. Na rozmowę do gmachu KC został dzień wcześniej wezwany telefonicznie.
Dacie radę
Pierwszy wojewoda koniński tak opisał tę rozmowę:
Idźcie bliżej odkrywek
Od tego dnia Henryk Kazimierczak miał miesiąc na znalezienie ludzi do pracy w urzędach i podległych mu instytucjach (m.in. Wojewódzkim Ośrodku Postępu Rolniczego, Wojewódzkim Zakładzie Weterynarii, Wojewódzkim Zarządzie Dróg i Mostów, Wojewódzkim Biurze Geodezji i Terenów Rolnych czy Wojewódzkiej Stacji Kwarantanny i Ochrony Roślin) oraz budynków, które ich wszystkich pomieszczą. Formalnie pierwsze działania mógł podjąć dopiero od 12 maja, kiedy premier Jaroszewicz uczynił go pełnomocnikiem, ale z uwagi na upływający czas pierwsze rozmowy podjął zapewne od razu po powrocie z Komitetu Centralnego do Konina.
Na swoją siedzibę wybrał biurowiec kopalni, który mieścił się w dwóch sporych budynkach przy Alejach 1 Maja 7 i 9.
Kadrowe pomyłki
Dyrekcja KWB opuściła tylko jeden z budynków, ten w którym mieści się obecnie Starostwo Powiatowe. Ten drugi, z wejściem bezpośrednio od Alei 1 Maja kopalnia zwolniła dopiero dwa lata później. Ponieważ w dawnym Hotelu Młodego Górnika zmieściła się tylko część spośród dwudziestu wydziałów, Urząd Wojewódzki zajął dawną siedzibę Komitetu Powiatowego PZPR oraz pomieszczenia w obecnym Urzędzie Miejskim w rynku i kilku innych budynkach.
Pośpiech nie mógł nie odbić się negatywnie na części podejmowanych decyzji:
Bał się Grabskiego
Raz w kwartale Henryk Kazimierczak jeździł do Warszawy na posiedzenia rządu z udziałem wojewodów.
Początki relacji konińskiego wojewody z pierwszym sekretarzem nie były łatwe:
Wspólny amfiteatr?
Ale z czasem te relacje całkowicie się zmieniły. Już po kilku dniach pierwszy sekretarz zaproponował wojewodzie, żeby zorganizować w amfiteatrze wojewódzkie zakończenie roku szkolnego. I kompletnie zaskoczył Henryka Kazimierczaka, kiedy podczas uroczystości pochwalił się ministrowi oświaty Jerzemu Kuberskiemu, którego ściągnął na ten dzień do Konina:
- „Myśmy pobudowali?!” – wojewoda nic nie powiedział, ale uśmiechnął się w duchu, bo kilka miesięcy wcześniej Tadeusz Grabski jeszcze jako wojewoda poznański nakazał Zofii Zamojskiej, ówczesnej naczelnik powiatu konińskiego, zatrzymać budowę obiektu.
„Był dla mnie człowiekiem życzliwym” – ocenił po latach Henryk Kazimierczak i kiedy po swoim krytycznym pod adresem władz wystąpieniu na plenum KC Tadeusz Grabski został z funkcji pierwszego sekretarza w Koninie odwołany, wojewoda zaprosił go do siebie.
Komplement od pierwszego
Nowym pierwszym sekretarzem w Koninie został Andrzej Borkowski, którego Grabski w czerwcu 1975 roku przywiózł ze sobą z Poznania, ale po pewnym czasie – jak stwierdził Henryk Kazimierczak - „pozbył się go, wysyłając do Warszawy na sekretarza Komitetu Zakładowego w ministerstwie finansów”. I tenże Borkowski, który „wcześniej wiele zawdzięczał Grabskiemu”, oświadczył, że „przyjechał do Konina likwidować grabszczyznę”.
Żeby to odchodzącemu sekretarzowi jakoś wynagrodzić, wojewoda zaprosił go do urzędu przy Alejach 1 Maja i razem z gronem najbliższych współpracowników pożegnał.
Dlaczego zrezygnował?
Zanim Henryk Kazimierczak został wojewodą konińskim, przez cztery i pół roku pełnił funkcję pierwszego sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR w Koninie. Był to czas dla naszego miasta szczególnie ważny, bo właśnie wtedy doprowadzona została do końca budowa szpitala przy ulicy XX-Lecia PRL (dzisiaj Wyszyńskiego), otwarto Pałacu Sportu i nowy dom kultury, przy ulicy Dworcowej powstały Domy Towarowe „Centrum” i hotel „Konin” a na piątym osiedlu pawilony handlowe „Rondo” i wiele innych inwestycji.
Do Konina przyszły wojewoda został przeniesiony po tragicznych wydarzeniach grudnia 1970 roku na Wybrzeżu, kiedy doszło do licznych roszad w komitetach PZPR wszystkich szczebli. Nie był zadowolony z awansu, bo od niespełna dwóch lat pełnił taką samą funkcję partyjną w Kole, objętą zresztą również w tragicznych okolicznościach, bo po śmierci swojego poprzednika podczas nieoficjalnego polowania.
Urodził się w 1932 roku w Tarnówce pod Grzegorzewem i do końca 1970 roku związany był z Kołem i powiatem kolskim. Co ważne, jego ojciec był zarówno przed wojną, jak i po jej zakończeniu urzędnikiem gminnym. Ze stanowiska wojewody Henryk Kazimierczak zrezygnował w listopadzie 1980 roku. O tym, dlaczego podjął taką decyzję i co robił po tym czasie a także nieco więcej na temat jego młodości napiszę w następnym tekście poświęconym jego osobie.
Artykuł ten mógł powstać dzięki zaufaniu, jakim obdarzył mnie syn Henryka Kazimierczaka, Bernard, udostępniając wspomnienia ojca oraz dokumenty i zdjęcia. Bardzo mu za to dziękuję.