Kontenery na odzież znikną z ulic. Jakie rozwiązanie znalazły gminy?
W tym artykule:
Kontenery na odzież stały się śmietnikami. Może nie wszędzie, ale skala tych swoistych nadużyć stała się tak duża, że organizator zbiórki, czyli Polski Czerwony Krzyż podjął decyzję o znacznym ograniczeniu zbiórki. Przypomnijmy, że stało się to po tym, jak firma Wtórpol, która była operatorem tych działań i odpowiadała za logistykę i sprzedaż zbieranych tekstyliów, wypowiedziała PCK umowę.
- Powodem zakończenia współpracy, podawanym przez operatora są zmiany w prawie, które weszły w życie z początkiem 2025 roku, wpływające na sposób klasyfikowania i gospodarowania tekstyliami. W jego ocenie zmiany te doprowadziły do pogorszenia jakości odzieży zbieranej do kontenerów i znacznego wzrostu kosztów jej utylizacji - czytamy w oświadczeniu Polskiego czerwonego Krzyża.
Stare ciuchy tylko do PSZOK-u
W cytowanych słowach nie ma przesady. Wystarczy rozejrzeć się po okolicy. Przykładów nie brakuje. Pierwszy z brzegu to Ropa, gdzie obok charakterystycznych kontenerów PCK/Wtórpol urosła góra worków pełnych ciuchów. Ktoś je zostawił, nie bacząc, że nawet jeśli zawartość nadawała się do użytku, to po pierwszym deszczu nadaje się tylko do śmieci. Wokół innych kontenerów bywa podobnie. Wystarczy, że ktoś jeden zostawi worek obok pojemnika, natychmiast dołączają do niego kolejni. I robi się stos.
Od 2025 roku, zgodnie z przepisami UE, wszedł w życie obowiązek selektywnego zbierania odpadów typu tekstylia, odzież, obuwie. To zadanie gmin, które jest realizowane w ramach Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Każda gmina zobowiązana jest ustanowić przynajmniej jeden taki punkt na swoim terenie. W Gorlickiem PSZOK-i działają, ale otwarte pozostaje pytanie, co zrobić z odzieżą, która nadaje się do użytku? Zgodnie z przywołanym wcześniej oświadczeniem Polskiego Czerwonego Krzyża.
- Przypominamy, że nadal można przynosić czystą, zadbaną odzież do naszych oddziałów w całej Polsce oraz w Warszawie do DOBROsklepu PCK. Trafi ona bezpośrednio do osób potrzebujących, wspierając ich w codziennym życiu - czytamy.
Tereny nie mają miejsca
Niestety codzienność burzy nieco ten scenariusz. Terenowe oddziały często mają do dyspozycji jeden pokój, gdzieś pomiędzy innymi siedzibami kół gospodyń, lokalnych klubów sportowych, stowarzyszeń.
- W naszym oddziale nie prowadzimy zbiórki odzieży używanej, nawet jeśli nadaje się ona do dalszego użytkowania. Głównym powodem jest brak magazynu, w którym taka odzież mogłaby być składowana. Owszem, w sytuacjach kryzysowych, choćby takich, która miała miejsce jesienią minionego roku na Śląsku, podobne zbiórki są prowadzone. Jest jednak warunek, by rzeczy były nowe, nieużywane, w przypadku pościeli, ręczników czy bielizny oryginalnie zapakowane, z metkami - komentuje Dariusz Surmacz, prezes gorlickiego oddziału terenowego PCK.
Szafowanie i kontener, jako alternatywa
Gminy starają się szukać rozwiązań, bo o ile wiadomo, gdzie powinna trafić zniszczone tekstylia i odzież, to co pozostałymi? Wyjść jest kilka: sprzedaż na dekowanych temu portalach, aukcje, wymiana coś za coś. Na jeszcze inne rozwiązanie wpadła gmina Sękowa.
- Dwa razy w roku planujemy na terenie gminy organizację akcji charytatywnych typu Szafowanie, podczas których zbierane będą tekstylia i odzież - zapowiada Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa.
W Moszczenicy poszli o krok dalej. W centrach poza kontenerami na szkło czy plastik ustawione zostały również takie na odzież, buty i inne tekstylia. Jerzy Wałęga, wójt gminy, że miał pewne obawy, co będzie trafiało do tychże pojemników, ale okazały się niepotrzebne.
- Trafia dokładnie to, co ma trafiać - podkreśla. - Zainteresowanie jest duże, kontenery są często opróżniane - dodaje.
Dlaczego gmina wybrała takie rozwiązanie? Z pragmatyki. Raczej za pewnik można bowiem wziąć, że nikt, kto akurat kupił nowe buty, bieliznę czy codzienną garderobę, ze starymi rzeczami, które zmieszczą się w plastikowej torbie nie pojedzie do PSZOK-u. Bardziej prawdopodobne jest, że pozbędzie się tego w innym sposób.