Koronowo: Krzyżacy i Jarmark Cysterski
Oj działo się na błoniach przy bazylice w Koronowie. Poczuć można było klimat Średniowiecza i roku 1410 kiedy to rycerstwo polskie rozgromiło pod Koronowem zakonnych. Nie inaczej było podczas dzisiejszej inscenizacji, na którą zjechało do miasta ponad 200 rekonstruktorów, w tym konni rycerze.
A wszystko zaczęło się ponad dwadzieścia lat temu, gdy Koronowskie Stowarzyszenie Rozwoju Turystyki „Szczęśliwa Dolina” postanowiło wypromować markę Koronowa. Postawiono na historię.
Skromne początki
- Początki były skromne. Kilku rycerzy i kilku rzemieślników, którzy rozstawili swoje kramy na placu przed kościołem na ul. Bydgoskiej. Z czasem impreza rozrosła się. Przeniesiono ją na Tuszyny, gdzie zbudowano drewniany gród. W kulminacyjnym momencie miejsc dla turystów pod namiotami było tysiąc, miejsc parkingowych kilkanaście tysięcy. Ale tu też jest urokliwe. I wcale nie uważam, że źle się stało, że doszło do zmiany lokalizacji – wspomina początki Tomasz Poraziński, niegdyś prezes „Szczęśliwej Doliny”.
Spotkaliśmy go na tegorocznym Jarmarku Cysterskim jak kręcił kołem garncarskim. Nie tylko on pokazywał dawne rzemiosło. Byli też: łyżkarz, bednarz, powroźnik, kowal, wikliniarka i zielarka, Wszyscy z Wioski Ginących Zawodów w Lipkuszu. Ale przyjechali też inni rzemieślnicy np. mincerz z bydgoskiego Fordonu.
Na terenach dawnych ogrodów cysterskich jarmark i bitwa odbyły się po raz piąty. Chcąc dotrzeć w to miejsce przemierzyć trzeba cysterski szlak. Idąc z rynku przechodzimy obok kamiennego obelisku, który upamiętnia wymarsz polskiego rycerstwa na zwycięską bitwę z Krzyżakami pod Wilczem. Kolejna na szlaku jest bazylika pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ściśle związana z historią opactwa cysterskiego w Koronowie. To w niej w niedzielne przedpołudnie, tuż przed bitwą, odprawiona została rycerska msza św.
W tym roku jedną z nowości były pokazy ptaków drapieżnych. - Przyjechaliśmy z Wejherowa – usłyszeliśmy od opiekunów zwierząt, którzy chętnie opowiadali jak w dawnych czasach łapano sokoły i jastrzębie.
Średniowiecze bez tajemnic
Poznać można było ekwipunek rycerza i modę średniowieczną.- Kolor niebieski, bordo czy granat oznaczał zamożność. Barwniki sprowadzano z daleka, a i sam proces barwienia był pracochłonny – tłumaczono ze sceny. Publiczność śmiechem kwitowała ciekawostki typu: ubrania prano rzadko, by ich nie niszczyć. Niekiedy moczono je w końskim moczu, by były jaśniejsze.
Dzieci wyciągały ręce po hełmy, tarcze i miecze rycerskie. Wzięcie miały także tatarskie specjały oferowane w jurcie i przysmaki kuchni ormiańskiej. Nie zwiedli też miejscowi wystawcy. Kupić można było koronowskie lody i potrawy z gęsiny, w których specjalizuje się Leokadia Wysocka z Mąkowarska. Tłoczno było także przy stoiskach KGW z Witoldowa i Więzowna.
- Polecamy szczególnie goloneczkę. Przepyszna jest. To nowość na jarmarku, bo chyba jeszcze nikt golonki nie miał – zachęcała szefowa KGW Witoldowo Paulina Stiepanowa- Juengst. Proponowała też inne przysmaki: leczo, kluski z kapustą czy swojski chleb z ziarnami.
Z kolei panie z Więzowna przygotowały zrazy, pierogi i soki własnej roboty – z pędów sosny, lawendy, białego bzu, mięty.
- To wszystko panie robiły same. Rośliny są z miejsc, gdzie nie ma chemii - informowała Teresa Kłodzińska, przewodnicząca koła dodając, że za rok gospodynie z Więzowna świętować będą 65-lecie działalności.