Koszalin: Nocna prohibicja? Prezydent nie planuje, radni się wahają
Przygotowanie projektu uchwały o takiej treści rozważa m.in. Błażej Papiernik, koszaliński radny z klubu "Wspólnie dla Koszalina".
- Rozmawiamy o tym w naszym klubie, ale jeszcze żadne decyzje nie zapadły. Osobiście jestem zwolennikiem wprowadzenia takich ograniczeń i rozważam wyjście z taką właśnie uchwałodawczą inicjatywą. Wszyscy wiemy jak wielkim problemem w naszym społeczeństwie jest nadużywanie alkoholu i sądzę, że każde ograniczenie jego dostępu to będzie krok w dobrą stronę. Oczywiście, warto zanim takie rozwiązanie zostanie wprowadzone, zapytać koszalinian, co o tym myślą, skonsultować to ze specjalistami. Być może też, takie ograniczenie powinno początkowo przyjąć charakter pilotażowy, na jakiś czas tylko. Aby potem spokojnie przeanalizować efekty i na ich podstawie podjąć ostateczne decyzje w tej sprawie - podkreśla radny.
O wprowadzeniu w Koszalinie nocnej prohibicji rozmawiają też radni większościowego klubu Koalicji Obywatelskiej. - Faktycznie, taka dyskusja ma miejsce, ale na razie to tylko dyskusja - ujawnia Artur Wezgraj, przewodniczący koszalińskiej Rady Miejskiej. - Na razie rozważamy argumenty "za" i "przeciw". Na pewno jedną z sensownych opcji jest przeprowadzenie konsultacji społecznych. Myślę, że jakieś konkretne propozycje wkrótce mogą się pojawić. Osobiście jestem za wprowadzeniem takiego nocnego ograniczenia, ale to tylko moja prywatna opinia - mówi Artur Wezgraj.
A jak zagłosowaliby koszalińscy radni PiS? - Jest jeszcze za wcześnie, aby składać takie deklaracje, na razie nie wypracowaliśmy jednolitego stanowiska w tej sprawie - mówi radny Andrzej Jakubowski. - Generalnie jestem za takim rozwiązaniem, ale mógłbym je poprzeć dopiero wtedy, gdy na stole pojawi się konkretna propozycja z gotowymi ograniczeniami. Wtedy można ją przeanalizować i zagłosować tak lub inaczej - podkreśla. Dodaje też, że wolałby, aby taka nocna prohibicja, jeśli ma już zacząć obowiązywać, została przygotowana centralnie, przez rząd i od razu zaczęła działać na terenie całego kraju. - Bo w chwili, gdy samorządy to wprowadzają to bardzo łatwo można wylać dziecko z kąpielą. Wystarczy, że w jednym mieście taki zakaz będzie obowiązywał, a w innych pobliskich miastach nie, aby zaczęły się takie nocne wyprawy do tych miast, gdzie takiego zakazu nie ma. A chyba nie o to nam wszystkim chodzi - zauważa radny PiS.
Najbardziej konkretne stanowisko w tej sprawie mają w ratuszu i jest to stanowisko zdecydowanie bardziej na "nie" niż na "tak".
- Obecnie nie planujemy wprowadzenia nocnej prohibicji. Sytuacja w mieście nie wymaga tak restrykcyjnych działań, a ewentualne zmiany w polityce alkoholowej musiałyby być poprzedzone analizą i konsultacjami z mieszkańcami oraz służbami porządkowymi - mówi Anna Makarewicz, rzecznik prasowa prezydenta Koszalina Tomasza Sobieraja.
- Monitorujemy sytuację i jesteśmy otwarci na dialog, ale na ten moment nie ma planów wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w Koszalinie - podkreśla rzecznik. Rozumie też, że takie stanowisko może budzić emocje. - W obliczu rosnącego trendu ograniczania nocnej sprzedaży alkoholu w Polsce, decyzja Koszalina może zaskakiwać, ale wpisuje się w indywidualne podejście wielu samorządów, które dostosowują politykę do lokalnych uwarunkowań i opinii mieszkańców. W Koszalinie nie pojawiła się dotąd ani potrzeba, ani inicjatywa wprowadzenia takiego zakazu. Co więcej, w mieście nie ma miejsc, które jak w przypadku dużych metropolii, np. rynków czy głównych deptaków, byłyby źródłem nasilonych skarg mieszkańców związanych z nocną sprzedażą alkoholu - twierdzi Anna Makarewicz.
Nocna prohibicja to jeden z gorętszych tematów, który dzieli Polaków. Zwłaszcza od chwili, gdy część samorządów takie ograniczenie w dostępności do alkoholu już wprowadziło. Między innymi w godzinach nocnych napojów alkoholowych - poza miejscami, gdzie można spożyć je na miejscu - nie kupi się już w Szczecinie, Mielnie i Słupsku. W pierwszych dwóch miastach zakaz obowiązuje w godzinach od 23 do 6 rano. W Słupsku nocna prohibicja jest dłuższa o godzinę i zaczyna obowiązywać od godziny 22.
Wszędzie wyjaśnienia tłumaczące konieczność wprowadzenia ograniczonej prohibicji są podobne i sprowadzają się do argumentów, że dzięki temu poprawi się bezpieczeństwo w godzinach nocnych, łatwiejsze będzie też utrzymanie porządku. Z kolei przeciwnicy takiego rozwiązania wskazują na ograniczenie wolności obywatelskich i nieefektywność rozwiązania (problem może zostać przesunięty do innych gmin lub skutkować większą konsumpcją alkoholi przemysłowych i zakupu alkoholu w innych miejscach).
- Im szybciej taka prohibicja nocna w Koszalinie zacznie obowiązywać tym lepiej - mówi Dorota Śliwińska - Łuczak, wiceprezes do spraw lecznictwa w koszalińskim Centrum Psychoterapii i Leczenia Uzależnień ANON. - Problem związany z nadużywaniem alkoholu przez nasze społeczeństwo, również w Koszalinie, jest bardzo poważnym problemem, sytuacja jest wręcz dramatyczna. Pijemy coraz więcej, coraz częściej w domach bez wychodzenia gdziekolwiek. Jeśli ktoś ma wątpliwości to niech przejdzie się po paru sklepach w piątkowe popołudnie i zerknie do koszyków klientów - podpowiada.
Dorota Śliwińska - Łuczak przypomina też, że nadużywanie alkoholu nie jest problemem jednego człowieka, ale całej jego rodziny, bo choroba alkoholowa to choroba całych rodzin.
- Dlatego wszelkie ograniczanie dostępu do sprzedaży alkoholu jest nie tyle potrzebne, co wręcz konieczne. Bo po pierwsze, każde utrudnienie spowoduje, że jakaś część ludzi to nocne poszukiwanie alkoholu sobie odpuści. A po drugie w taki sposób za każdym razem zostaje wysłany sygnał do społeczeństwa, a szczególnie do ludzi młodych, że picie alkoholu nie jest ani dobre, ani bezpieczne skoro jest ono obwarowane różnymi rodzajami utrudnień. I tych ostatnich powinno być jak najwięcej - podkreśla nasza rozmówczyni.
Spytaliśmy w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie, jak dużym problemem są ci pacjenci, którzy zgłaszają się po medyczną pomoc będąc jednocześnie pod wpływem alkoholu.
- To poważny problem - mówi Marzena Sutryk, rzecznik prasowy koszalińskiej placówki. - Częstotliwość takich "wizyt" `jest zdecydowanie większa w dni wolne od pracy oraz w weekendy, zwłaszcza w długie weekendy, gdy społeczeństwo odpoczywa, bawi się i częściej sięga po różnego rodzaju używki. Posługując się statystykami, gdy przyjmiemy, że średnio w weekend do koszalińskiego SOR trafia 100 pacjentów na dobę, to spośród nich ok. 20 jest w stanie wskazującym na spożycie alkoholu albo pod wpływem innych środków odurzających - ujawnia Marzena Sutryk.
Rzecznik szpitala dodaje też, że w ludziach wówczas budzą się demony. - W takich sytuacjach przejawy agresji słownej, czy fizycznej wobec personelu medycznego są nagminne. Na wypadek takich zdarzeń w SOR został zamontowany system antynapadowy. Jego użycie oznacza w praktyce błyskawiczną interwencję ze strony firmy ochroniarskiej. Gdy jest taka potrzeba, wzywana jest również policja - mówi.