Koszalin: Służby ostrzegają o fałszywych mandatach w skrzynkach pocztowych
Swoich mieszkańców przestrzega spółdzielnia "Przylesie", do której dociera coraz więcej sygnałów od lokatorów, którzy takie fałszywe mandaty znaleźli w swoich skrzynkach pocztowych. Podobne sygnały odbiera też policja i straż miejska, których loga się na nich znajdują.
Rzekomy mandat ma formę... ulotki. Znajduje się na nim informacja, o karze za niesegregowanie odpadów. Kara? 200 złotych. Chyba że zapłacimy w ciągu 7 dni. Dla naszej wygody podany jest QR kod - gdy w niego klikniemy zostaniemy szybciutko przekierowani do zagranicznej strony.
Kody QR zrewolucjonizowały sposób, w jaki korzystamy z internetu - wystarczy zeskanować obrazek, by otworzyć stronę, zapłacić rachunek czy pobrać aplikację. Niestety stały się również nowym narzędziem w rękach cyberprzestępców. W praktyce wygląda to tak: użytkownik skanuje kod QR - np. z plakatu, wiadomości e-mail lub wizytówki - i zostaje przekierowany na fałszywą stronę. Może to być strona logowania do banku, formularz do odbioru przesyłki, czy fałszywa bramka płatnicza. Użytkownik wpisuje dane, które natychmiast trafiają w ręce przestępców. Takie ataki są trudne do wykrycia, ponieważ kod wygląda jak każdy inny - a zawarty w nim link jest ukryty do momentu zeskanowania.
Kwota fałszywego mandatu jest stosunkowo niewielka, więc część adresatów może dla świętego spokoju chcieć ją wpłacić i skorzystać z QR kodu.
Na "mandacie" jest bardzo wyraźny znak policji i straży miejskiej. - Policja ani Straż Miejska nie nakładają kar w taki sposób i nie zostawiają mandatów w skrzynkach pocztowych - mówi Monika Kosiec, oficer prasowa koszalińskiej komendy.
Piotr Simiński, komendant koszalińskiej straży miejskiej, wyjaśnia: - Mandaty tak nie wyglądają! Mandat jest spersonalizowany - powinny być na nim nasze dane. Powinien też być dostarczony w odpowiedni sposób - przez funkcjonariusza, listem poleconym albo przez kuriera.
Koszalińska policja już się sprawą zajmuje.
Monika Kosiec przypomina: - Nigdy nie klikajmy w linki nieznanego pochodzenia, ani nie korzystajmy z QR kodów, które budzą jakiekolwiek podejrzenia. Przez chwile nierozwagi możemy paść ofiarą - czasem głupiego żartu, a czasem oszustwa.