Kotem kobiety miała zaopiekować się organizacja. Już jej go nie oddała
Bydgoszczanka po 50-tce po śmierci mamy została sama. Kobieta jest schorowana, jeździ na wózku inwalidzkim. Regularnie przychodzą do niej opiekunki i rehabilitanci. Jeden z rehabilitantów opowiadał jej historię kota, którego opiekunka zmarła. Organizacja, zajmująca się zwierzętami, szukała dla niego nowego domu.
Adopcja kota
- Pomyślałam, żeby zamieszkał u mnie - wspomina rencistka. - Rehabilitant przekazał mi namiary na organizację. W lutym 2024 roku jej przedstawiciele spisali ze mną umowę adopcyjną i przywieźli kocurka, którego znałam z opowieści. Panie z „Animalsów” obiecały, że pomogą, jeżeli będę potrzebowała pomocy przy kocie.
Kot w domu
Czytelniczka opowiada: - Zżyłam się z nim. Miał około 4 lata, gdy go wzięłam. Traktowałam go jak dziecko, chociaż własnych dzieci nie mam. Mój nowy współlokator był niesforny, ale uroczy. Opiekunki m.in. z ośrodka pomocy społecznej pomagały mi dbać o to, żeby miał czysto. Parę razy też korzystałam ze wsparcia „Animalsów”. To np. wtedy, gdy kot miał za długie pazury, a nie dałabym rady mu obciąć albo wtedy, jak zachorował i trzeba było zawieźć go do weterynarza.
Wyjazd opiekunki
W maju bieżącego roku pani wyjechała daleko do rodziny. - Gdy jeszcze w zeszłym roku kot trafił do mnie, panie z organizacji proponowały, że jeśli będę musiała kiedyś wyjechać, one zaopiekują się nim. Postanowiłam skorzystać z ich oferty właśnie na czas majowego wyjazdu. Przedtem myślałam, żeby załatwić mu miejsce w hotelu dla psów i kotów, ale to byłby dla mnie duży koszt, więc tym bardziej przystałam na propozycję pań.
Opieka nad zwierzęciem
Przekazała kota z wyprawką, czyli karmą i żwirkiem, a świadkiem pożegnania była opiekunka właścicielki. Nic nie zwiastowało, że coś się stanie, a jednak stało. - Po powrocie od krewnych, skontaktowałam się z paniami, żeby oddały mi kota. Usłyszałam, że on już do mnie nie wróci. Przekazały go innej rodzinie. Wmawiały, że niby mam złe warunki mieszkaniowe, za ciasno dla kota. Zaproponowały innego kota, jakiegoś starszego. Odmówiłam. To znaczy, że dla tamtego mojego kota warunki były nieodpowiednie, a dla tego, którego mi chciały dać w zamian, dobre? Absurd!
Kobieta powiadomiła policję. Przy wsparciu pań z ośrodka opieki społecznej przygotowała pismo do „Animalsów” z żądaniem zwrotu kota. Nadaremnie. Kot nie wrócił.
Warunki dla kota
„Animals” Towarzystwo Pomocy Zwierzętom w Bydgoszczy przedstawia inną wersję. - Kota chcieliśmy odebrać już wcześniej - przyznaje przedstawicielka organizacji. - Mieliśmy takie prawo, ponieważ zawarliśmy z panią umowę adopcyjną tymczasową. Oznacza ona, że jeśli zauważymy coś niepokojącego ze strony nowego właściciela albo dowiemy się, że zwierzęciu dzieje się krzywda, to możemy je zabrać z powrotem bez względu na to, przez jaki czas zwierzę mieszkało u nowej osoby czy w nowej rodzinie. Małe mieszkanie tej pani nie stanowiło przeszkody, chociaż jeszcze przed spisaniem umowy adopcyjnej wahaliśmy się, czy kot odnajdzie się w ciasnej kawalerce. Zorientowaliśmy się jednak, że pani nie radzi sobie z kotem. Stosowała zakazy i nakazy, a kot z natury nie jest posłuszny. Narzekała, że niszczy jej meble. Podczas paru wizyt u tej pani widzieliśmy, że kot stał się nieufny. Bał się, chował za meblami. Pewnie go kochała, ale jako osoba na wózku raczej nie była w stanie np. wymienić mu żwirku.
Odpowiedzialność opiekuna zwierzęcia
Przedstawicielka „Animalsów” dalej wskazuje: - Kto decyduje się na zwierzę, jednocześnie zobowiązuje się do tego, że będzie je nie tylko utrzymywał, ale też zadba o wszystkie jego inne potrzeby, choćby wizyty u weterynarza. Nowej pani kocurka nie podobało się to, że karma jest droga i że kot ją drapie. Gdy trzeba było iść z nim do weterynarza, zadzwoniła do nas. Przyjechałam, wzięłam transporterek z kotem i pojechałam autobusem do kliniki. Nie musiałam tego robić, ale pomogłam. Podobnie było, gdy trzeba było obciąć pazury kotu. Pani nas zawołała, żebyśmy to zrobili i tak też się stało, lecz to nie było naszym zadaniem.
Nowy dom dla kota
Działaczka „Animalsów” zaznacza: - Kot od prawie dwóch miesięcy przebywa w nowym domu, takim, w którym mieszkają również inne koty. Przekazaliśmy go tam bez wiedzy dotychczasowej właścicielki. Nie musieliśmy pytać jej o zgodę, ani nawet powiadamiać. Kocurek w nowym miejscu odżył, przestał się bać. Ma do dyspozycji dużo miejsca, specjalne atrakcje i miejsca do spania. Wychodzi na zewnątrz, bo działka jest ogrodzona. Do swojej poprzedniej pani nie wróci. Zaproponowaliśmy jej innego kota, starszego, spokojniejszego, który lubi dużo spać. Odnalazłby się w jej kawalerce. Pani jednak go nie chce.