Kraków: Dziki w Tyńcu. "Zniszczone ogrodzenia, zryte działki"
Mieszkańcy się boją
Dziki znów atakują. Kolejna grupa tych zwierząt odwiedziła mieszkańców Tyńca.
"W nocy z 9 na 10 lipca br. dziki wtargnęły na prywatne, ogrodzone posesje przy ul. Skołczanka 24 i 26. Zniszczyły ogrodzenia, zryły teren działki, a nawet podeszły aż pod same drzwi wejściowe jednego z domów" - relacjonuje nam jeden z mieszkańców.
W sprawie dzików ponownie interweniował radny Marek Sobieraj, który wystosował do prezydenta interpelacje.
"Mieszkańcy czują się zagrożeni i obawiają się nie tylko o swoje mienie, ale przede wszystkim o zdrowie i życie - swoje i swoich rodzin, w tym dzieci oraz zwierząt domowych. Analogiczna sytuacja miała miejsce przy ul. Maćka z Bogdańca 6, gdzie dziki zniszczyły uprawy ziemniaków oraz krzewy owocowe" - pisze radny.
Jak informują mieszkańcy, wielokrotnie zgłaszali ten problem zarówno do nadleśnictwa, kół łowieckich, jak i odpowiednich wydziałów Urzędu Miasta Krakowa. Niestety - bezskutecznie.
Co na to wszystko urząd?
Redukcja populacji dzika
Jak tłumaczy Łukasz Sęk, wiceprezydent miasta Krakowa, informacja o bytowaniu dzików w rejonie osiedla Tyniec została przekazana do koła łowieckiego, które ma zadbać o redukcję populacji dzika w terenie objętym dzierżawą przez koło.
"W rejonach wyłączonych z obwodu łowieckiego działania w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia ze strony dzików podejmuje, działające na zlecenie Miasta, pogotowie ds. dzikich zwierząt" - informuje wiceprezydent.
Prezydent przypomina również, że incydenty związane z dziką zwierzyną zwłaszcza chorą, ranną, uwięzioną bądź stwarzającą bezpośrednie zagrożenie mieszkańcy powinni zgłaszać do Straży Miejskiej Miasta Krakowa bezzwłocznie, w czasie ich trwania lub bezpośrednio po ich wystąpieniu.
"Umożliwi to szybkie poinformowanie Polskiego Związku Łowieckiego lub pogotowia ds. dzikich zwierząt oraz odpowiednią ocenę sytuacji, i w uzasadnionych przypadkach przeprowadzenie interwencji w terenie".
"Mieszkańcy nie dbają o porządek na swoim terenie"
Łukasz Sęk dodaje, że postawienie jakichkolwiek barier migracyjnych na tym terenie nie wchodzi w grę, z uwagi na konieczność zachowania szlaków migracji dzikich zwierząt. Ponadto na terenach stanowiących własność prywatną, które w większości stanowią nieruchomości w Tyńcu, za zabezpieczenie działek odpowiadają ich właściciele.
"Z informacji od części mieszkańców, przedstawicieli kół łowieckich i pogotowia dla dzikich zwierząt wynika, że wielu mieszkańców nie dba o porządek na swoim terenie (działki nie są koszone, zarastają gatunkami inwazyjnymi, ogrodzenia są często nieszczelne, a komposty czy też śmietniki nie zawsze są odpowiednio zabezpieczone)" - dodaje wiceprezydent.
Wszystkie te czynniki jego zdaniem, jak również nieracjonalne dokarmianie dzikich zwierząt sprzyja inwazji dzików w niektórych rejonach miasta.