Kraków: Znaleziska wawelskich archeologów
Kościuszko z brązu, który siedząc na koniu wita wchodzących na Wawel na szczycie bastionu, jest w rękach konserwatorów i budowlańców od ponad roku. Dla pomnika wykonano nowy, betonowy cokół - w miejsce będącego w bardzo złym stanie postumentu z płyt kamiennych wzmocnionych metalową konstrukcją. Nowy cokół zostanie jeszcze obłożony płytami z piaskowca oraz otoczony dekoracją rzeźbiarską - pasem wykutej w kamieniu wici roślinnej, jakby wieńca bohaterskiego. Tym samym powraca on do pierwotnej, przedwojennej formy, według projektu Adolfa Szyszko-Bohusza, kierownika pac renowacyjnych na Wawelu w tamtym okresie.
Sam Naczelnik na koniu na Wawelu został najpierw umyty z wszelkich zabrudzeń, potem doczyszczono go brązowymi i mosiężnymi szczotkami, a także chemicznie. Na koniec został pokryty woskiem mikrokrystalicznym.
Bastion skrywa w sobie relikty masywnej, kolistej baszty
Równolegle do działań konserwatorskich na szczycie bastionu, poniżej pomnika toczyły się szczegółowe badania archeologiczne. Przyniosły fascynujące znaleziska.
Przede wszystkim odsłonięto i zidentyfikowano późnośredniowieczną ceglaną wieżę znajdującą się pośrodku bastionu, nim otoczoną. To niegdysiejsza Baszta Wielka. Znalezisko datowane jest na pierwszą połowę XV wieku.
- Spodziewaliśmy się tutaj takich reliktów, wiedzieliśmy, że bastion powstał w wyniku przebudowy późnośredniowiecznej Baszty Wielkiej. Ale znana była ona dotąd z pisanych źródeł historycznych i ikonografii, natomiast nie było żadnej jej dokumentacji - mówi nam Jerzy Trzebiński z Działu Archeologii Zamku Królewskiego na Wawelu.
Jak tłumaczy archeolog, stare mury są tu zamknięte w kolejnych młodszych na zasadzie matrioszki: baszta późnośredniowieczna została obudowana nowszymi murami, kolejne fazy przebudowy nakładają się na siebie. Badacze we wnętrzu bastionu odnaleźli najwcześniejszy, gotycki mur dawnej kolistej baszty, zachowany maksymalnie do półtora metra wysokości. Udało się też wyznaczyć zarys wewnętrzny muru.
- Przestrzeń wewnątrz miała średnicę około 5,7 metrów. I w tej wolnej przestrzeni odkryliśmy poziom skały, która najprawdopodobniej w tym miejscu tworzy naturalny ostaniec wystający przed główną bryłę wzgórza wawelskiego. Ten ostaniec został wykorzystany przez średniowiecznych budowniczych jako podwalina pod budowę późnośredniowiecznej baszty - tłumaczy Jerzy Trzebiński. Dodaje, że archeolodzy spodziewali się głębszego wnętrza baszty, sięgającego jeszcze 1-2 metry niżej, i byli zaskoczeni, że tak szybko pokazała im się naturalna skała.
Baszta była masywna: jej mury z cegły miały grubość ok. 3 metrów! Wieża w dolnej partii miała wzmocnienie w postaci bloków z ciosanego wapienia. Średnica całej budowli wynosiła około 12 metrów. Prawdopodobnie baszta od samego początku była przystosowana do prowadzenia ostrzału z broni palnej, a nawet artylerii. Jej mury musiały być odpowiednio grube, aby wytrzymywać związane z tym wstrząsy, a także trafienia tego typu pociskami.
Jerzy Trzebiński wyjaśnia, że baszta ta przed wiekami pełniła przede wszystkim funkcję obrony Bramy Dolnej, która znajdowała się między współczesną Bramą Herbową a Bramą Wazów, mniej więcej w połowie odległości między nimi. Każdy, kto chciał podejść do bramy na Wawel, musiał minąć Basztę Wielką.
- W skład tego późnośredniowiecznego zespołu obronnego wchodziły jeszcze dwie mniejsze baszty, których zarysy są obecnie zaznaczone w poziomie bruku płytami kamiennymi - dodaje archeolog.
Mosiężny sygnet i kamienna kula
Wnętrze zachowanych i odkopanych teraz murów średniowiecznej baszty wypełniał późniejszy zasyp. Został on przesiany przez badaczy, dzięki czemu udało się im uzyskać dużą liczbę zabytków, z których najstarsze pochodzą z późnego średniowiecza.
Najciekawszym znaleziskiem jest mosiężny sygnet, który można datować na przełom XV i XVI wieku.
- Jest to sygnet z wyobrażeniem gmerku mieszczańskiego, czyli takiego symbolu, którym mieszczanie mogli się podpisywać - coś w rodzaju dzisiejszego logo - mówi archeolog Jerzy Trzebiński. - Ten gmerk przedstawiał znak kamieniarski, więc możemy podejrzewać, że sygnet mógł być własnością mistrza kamieniarskiego, który tutaj na przełomie XV i XVI wieku pracował i brał udział w którejś z przebudów baszty.
Wawelscy archeolodzy znaleźli również spory zbiór monet, przede wszystkim srebrnych, datowanych na okres od wieku XV po XVII i XVIII. Bodaj najbardziej spektakularną monetą jest bardzo dobrze zachowany ort gdański, wybity za panowania Zygmunta III Wazy.
- Mamy także bardzo ładną monetę z Prus Książęcych, wybitą za panowania księcia Albrechta Hohenzolerna, tego, który składał hołd lenny Zygmuntowi Staremu. Posiadamy też pewną liczbę denarów datowanych na panowanie Kazimierza Jagiellończyka - wymienia archeolog prowadzący prace poniżej pomnika Kościuszki.
Są również odkrycia związane z obronną funkcją budowli. Badaczom udało się znaleźć jedną kamienną kulę, taką, jakie były używane do wystrzeliwania z prymitywnej późnośredniowiecznej broni palnej. Ta nie była nigdy użyta, prawdopodobnie była składowana w baszcie. Kula ta ma średnicę około ośmiu centymetrów.
Kościuszko dla turystów z nowej perspektywy
Odsłonięte pozostałości średniowiecznej wieży, "schowane" we wnętrzu ośmiobocznego bastionu, nie zostały zasypane. Zgodnie z deklaracją dyrektora Zamku Królewskiego na Wawelu Andrzeja Betleja, będzie utrzymany dostęp do tych zabytkowych murów - ograniczony, przede wszystkim dla badaczy.
Bastion wraz z pomnikiem Kościuszki wyjdzie zza obecnych rusztowań za około pół roku.
Bardzo prawdopodobne, że Naczelnikowi będziemy mogli się niedługo przyglądać nie tylko z dołu. Dyrekcja Wawelu rozważa bowiem poprowadzenie ruchu turystycznego na wzgórze wawelskie dodatkowo Bramą Forteczną od strony ul. Kanoniczej, a dalej ścieżką na stokach Wawelu od strony północnej, więc właśnie w pobliżu górnej platformy Bastionu Władysława IV. Takie zmiany mogą zostać wprowadzone przed przyszłorocznym sezonem turystycznym, wcześniej będzie konieczne wprowadzenie odpowiednich zabezpieczeń na stokach.
Pomnik Naczelnika miał stać na Rynku Głównym
Przypomnijmy, że pierwotny pomnik konny Kościuszki powstał w 1900 r., z inicjatywy społecznego komitetu jego budowy. Początkowo była mowa o umieszczeniu go na Rynku krakowskim, ale znaleźli się przeciwnicy takiej lokalizacji. Monument był wspólnym dziełem Leonarda Marconiego (lwowskiego rzeźbiarza włoskiego pochodzenia), który wykonał małe modele, i jego zięcia, również rzeźbiarza, Antoniego Popiela, który po śmierci Marconiego kontynuował prace. W 1900 r. został odlany posąg w brązie. Z powodu braku zgody co do miejsca ustawienia, był przechowywany w magazynie w Podgórzu, potem kilka lat stał na dziedzińcu budynku straży pożarnej przy dzisiejszej ul. Westerplatte. W końcu przedstawiciele komitetu budowy pomnika napisali pismo, że to obraża pamięć Kościuszki oraz zaproponowali, by tymczasowo postawić go na bastionie króla Władysława IV Wazy na Wawelu. Postawiony tymczasowo w 1921 r., dostał tam w końcu w 1932 r. postument i swoje stałe miejsce.
W 1940 r. pomnik został zniszczony przez Niemców. Natomiast pod koniec lat 50. XX wieku, w ramach umowy o wymianie kulturalnej z Dreznem, odtworzył go niemiecki artysta Rudolf Lehnert, według modelu zachowanego w Muzeum Narodowym w Krakowie. Ważący 5 ton i mierzący ok. 5 m pomnik był wieziony do Krakowa na specjalnym samochodzie, z Katowic okrężną drogą przez Będzin, Sławków i Olkusz - ze względu na zbyt niskie mosty w Trzebini, Chrzanowie i Zabierzowie. 10 sierpnia 1960 r. Kościuszko dotarł na Wawel, ekipa polsko-niemiecka zaczęła montaż. Ostatecznie Kościuszko stanął na dawnym miejscu pod koniec września. Przez lata był jedynym na Wzgórzu Wawelskim pomnikiem pod gołym niebem.