Łódź: Mech odkryty w bursztynie sprzed 40 mln lat
Niesamowity prezent urodzinowy
Kawałek bursztynu z zatopionym w niej mikroskopijnym okazem dr hab. G. Wolski otrzymał w prezencie na urodziny. A że od 20 lat zajmuje się mszakami – mikroskopijny okaz stal się dla niego kolejnym naukowym wyzwaniem. Na pierwszy rzut oka był to jedynie drobny fragment rośliny, ale obejrzany pod mikroskopem okazał się prawdziwym skarbem – świadectwem niezapisanego dotąd rozdziału historii Ziemi.
- Szczegółowa analiza tego materiału ukazała, że należy on do wymarłego rodzaju – tłumaczy dr hab. Grzegorz J. Wolski z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŁ.
Bursztyn bałtycki powstawał około 40 milionów lat temu, gdy północna Europa pokryta była lasami o zupełnie innym charakterze niż dziś – gorącymi, tropikalnymi, pełnymi żywicodajnych drzew. To w ich lepkiej żywicy zatrzymywały się fragmenty roślin, owady czy kawałki drewna, które dziś możemy podziwiać. I o ile one są spotykane, to mech stanowi rzadkie i cenne znalezisko. Odkrycie dr hab. Wolskiego pokazuje, że w przeszłości funkcjonowały całkowicie inne ekosystemy. Dzięki takim badaniom możemy, niemal dosłownie, odtworzyć świat sprzed 40 milionów lat, zrozumieć, z jakich roślin składały się wtedy lasy i jak wyglądały pradawne ekosystemy. Co ciekawe, nie wszystkie mszaki znajdowane w bursztynie to gatunki wymarłe. Część z nich przetrwała do dziś, podążając za zmianami klimatu, migrując do cieplejszych regionów świata – do Azji Wschodniej czy tropików.
W związku z tym odkryciem rodzą się naturalnie pytania – czy taki mech można by „ożywić”, jak dinozaury w hollywoodzkim „Jurassic Parku”?
Rośliny w bursztynie nie zawierają żadnego DNA. Ich komórki są zbyt mikroskopijne i delikatne, by materiał genetyczny przetrwał miliony lat. Nie da się ich „klonować” jak mamutów zakonserwowanych w lodzie, o których głośno się mówi. Mimo to, każdy taki okaz to dla naukowców prawdziwy skarb. Dzięki nim poznajemy nie tylko pradawną florę, lecz także zmiany klimatu i mechanizmy przystosowawcze roślin – wyjaśnia dr hab. Grzegorz J. Wolski.
Jak wygląda badanie?
Badania taksonomiczne są procesem żmudnym i wymagają niezwykłej precyzji. Kluczowym elementem jest tak zwany typ nomenklatoryczny – czyli wzorzec, pierwszy okaz, na podstawie którego opisuje się nowy gatunek. Taki okaz musi być zachowany dla przyszłych pokoleń.
– Typów, okazów typowych, nie można uszkodzić, bo straciłyby wartość naukową.
W przypadku bursztynu sprawa jest jeszcze trudniejsza. Mech jest w nim dosłownie „zawieszony”. Bursztynu nie da się przeciąć bez zniszczenia inkluzji. Co więcej – sam bursztyn nie jest czystym środowiskiem. Wewnątrz znajdują się pęcherzyki powietrza, fragmenty innych roślin i zwierząt, zanieczyszczenia. Czasem mech znajduje się głęboko i jest niemal całkowicie zasłonięty.
– Wiele okazów nigdy nie zostanie dokładnie zbadanych, opisanych i nazwanych, bo cechy tych okazów pozostaną niewidoczne, zasłonięte przez zanieczyszczenia i inne pozostałości po dawnym świecie – mówi dr hab. Wolski.
Jedyny taki specjalista w Europie
Dr hab. Grzegorz J. Wolski nie ukrywa, że traktuje swoje badania jak misję. Jest jedynym naukowcem w Europie specjalizującym się w mchach zatopionych w bursztynie. Na świecie takich badaczy jest zaledwie kilku.
– Każda nowa bryłka bursztynu to dla mnie kolejna szansa na odkrycie – mówi dr hab. Wolski. Niestety, większość bursztynów z inkluzjami znajduje się w prywatnych kolekcjach. A to oznacza, że dostęp do nich i do ich tajemnic bywa ograniczony.
Naukowiec nie zamierza jednak porzucić swojej pracy. Właśnie opisuje kolejny gatunek – mech, który przetrwał 40 milionów lat i dziś występuje tylko w Japonii i Chinach.
Materiał: Kacper Szczepaniak, UŁ/ opr. M.Jach