Łódź: Pracownica szpitala podrzucała koleżance z pracy tabletki. Została zwolniona. Już wiadomo, co w nich było
- Tabletka zawierała propranolol, który stanowi skład różnych leków (także Bisoprolol Puren - bo taki wskazała nam sztuczna inteligencja, gdy zrobiliśmy zdjęcie podrzucanej kobiecie pigułki - przyp.red.) - Teraz biegła z zakresu medycyny sądowej wyda opinię, w jaki sposób propranolol mógł zaszkodzić pokrzywdzonej pracownicy. Będzie brany pod uwagę stan zdrowia poszkodowanej oraz okres czasu, w jakim kobieta go podrzucała (około 2 tygodnie - przyp.red.).
O sprawie pisaliśmy pierwsi na początku września tego roku. Szef szpitala, Adam Marczak, po obejrzeniu zapisu kamery podstępną pracownicę zwolnił dyscyplinarnie. Kamerę zamontowała pokrzywdzona, bo zauważyła, że codzienna porcja leków powiększyła się. Na szczęście pigułki nie połykała - tylko zabezpieczała dla policjantów.
Nieoficjalnie wiadomo, że podejrzewana w szpitalu pracowała od 25 lat. Od stycznia tego roku, gdy dyrektorem placówki został Adam Marczak, nie sprawiała żadnych problemów. Nie było wcześniej podobnych sytuacji. Jaki miała motyw? Ustalają śledczy.
Oburzony zachowaniem wieloletniej pracownicy jest dyrektor placówki, Adam Marczak oraz związki zawodowe, zwłaszcza, że pokrzywdzona kobieta jest osobą bardzo schorowaną (stąd duża porcja codziennych leków).
Propranolol to lek na receptę oddziałujący na układ krążenia, a także inne części ciała. Jest zaliczany do leków nazywanych beta-adrenolitykami. Nie powinien być stosowany bez zgody lekarza.
61-latka nie usłyszała jeszcze żadnych zarzutów, będzie można je postawić po otrzymaniu wszystkich niezbędnych opinii biegłych. Nie zastosowano wobec niej żadnych środków zapobiegawczych, nawet zakazu opuszczania kraju.