Lódź: Są miejsca, które bezpowrotnie zniknęły z mapy miasta
Kino było zawsze ulubionym miejscem spotkań zarówno robotniczej Łodzi jak i tej bardziej elitarnej. Kino było powszechną rozrywką, w której podział na klasy nie obowiązywał. Bez względu na zasobność portfela każdy chciał oglądać ruchome historie na dużym ekranie. Wzruszać się i emocjonować na wyświetlanych historiach. Dla jednych ważne były gwiazdy i ich kreacje, dla innych możliwość przeniesienia się do świata fantazji, do lepszego świata.
Jesień w największym polskim parku rozrywki. "Najlepsze przed nami"
Jednym z najstarszych, nieprzerwanie działających kin w Polsce jest łódzkie Kino Tatry. Otwarto je w 1907 roku w dawnej sali tanecznej. Kino prowadzone przez prawdziwego pasjonata filmu działa w sezonie letnim od maja do września. Kiepski stan techniczny budynku nie pozwala na prowadzenie przez cały rok, bo jest w nim zwyczajnie zbyt zimno. W letnim repertuarze nowości i kinowe hity. To ostatnie kino w starym stylu, choć w Łodzi działa jeszcze jeden kinowy relikt przeszłości. Ten jednak przeszedł rewitalizację i jest częścią obiektu hotelowego przy ul. Piotrkowskiej 120. W repertuarze na sierpień zaplanowano takie perełki jak "Love story", czy "Buntownik z wyboru".
Niestety początkiem końca kin ze skrzypiącymi fotelami i zrywającą się taśmą był rozwój technologii kaset VHS, a potem DVD. Kiedy kino przyszło do naszych domów, nie tylko duże kina, ale także te mniejsze, kameralne zaczynały upadać. Ich właściciele nie radzili sobie z komercjalizacją tej dziedziny sztuki, trudno było im konkurować z wypożyczalniami kaset wideo, a kino traktować jak biznes. Upadek kina w klasycznej postaci był nieubłagany. Przypieczętował go rozwój multipleksów i ich bogata oferta.
Kilkanaście sal w jednym miejscu, popcorn i cola, możliwość wypicia kawy przed lub po seansie, kąciki zabaw dla dzieci i różnorodny repertuar w jednym czasie. Nikt już nie chciał chodzić do niedogrzanych budynków i oglądać filmów w gorszej jakości. W multipleksach poczuliśmy się luksusowo, zwykłe kina straciły swój urok. Z czasem sytuacja tylko się pogarsza. Dziś nawet multipleksy nie mogą być pewne swej przyszłości.
Kina pokonały streamingi, czyli platformy z dostępem do filmów i seriali, gdzie błyskawicznie po premierze można obejrzeć najnowsze filmy z całego świata. A także rozwój technologii, która do mieszkań wprowadziła ogromne telewizory i nowoczesne projektory do wyświetlania filmów na ścianie. Dzięki nim kina tracą rację bytu, choć najwięksi fani X Muzy nadal wolą film w kinie niż w domowych pieleszach.