Łódzkie Juwenalia. Zabawa z wielką tragedią w tle
Juwenalia utrwalone w filmie
Pod koniec lat pięćdziesiątych studiujący w Łodzi znany potem reżyser Andrzej Kondratiuk nakręcił trwający kilka minut film „Juwenalia w Łodzi”. Można na nim zobaczyć jak bawili się studenci w Łodzi. Zabawę zorganizowano na ul. Piotrkowskiej. Były duchy, diabły. Tańczące dziewczyny, ciemnoskórzy studenci, a nawet Yeti. A wszystkiemu z wielkim zainteresowaniem przyglądali się łodzianie.
Już wiele lat później, w podczas inauguracji Juwenaliów w 2009 roku swoimi wspomnieniami ze studentami podzielił się profesor Paweł Górski, ówczesny rektor Uniwersytetu Medycznego.
- Za moich czasów również były barwne pochody studentów – mówił do studentów. - Tak się złożyło, że przemarsz ul. Piotrkowską otwierał wydział farmacji. Jego studenci od dwudziestu lat czekali na ukończenie nowego gmachu swojej uczelnianej jednostki. "Pozdrawiamy robotników budujących w trudzie wydział farmacji", głosił napis przytwierdzony do trumny, którą nieśli w pochodzie studenci Czy ta sytuacja nie przypomina o budowie bardziej współczesnego budynku pod pieczą Uniwersytetu Medycznego. Pewnie chodziło o Centrum Kliniczno Dydaktyczne przy ul. Czechosłowackiej. Pochód z trumną musiał iść ponad czterdzieści lat temu, bo sam zacząłem studia w 1967 roku. Wokół było sporo milicjantów. Imprezy studenckie koncentrowały się w akademikach i kończyły nad ranem. Potem dwie godziny snu i znowu zabawa. Pulsowały studencką energią kluby przy Piotrkowskiej, np. „Siódemki”.. Oczywiście, tam muzyka grała na żywo. Pamiętam, że za czasów moich studiów specjalnie na juwenalia przyjechał z recitalem Wojciech Młynarski. Za to masowych imprez plenerowych, gdzie bawili się także ludzie nie związani z uczelniami nie było.
Taniec i zabawa
Swoje Julianna wspominał też zmarły w tym roku profesor Jan Krysiński. Bardziej stonowane wspomnienia z czasów studiów ma prof. Jan Krysiński, były rektor Politechniki Łódzkiej.
- Studencka bieda i końcówka stalinizmu nie sprzyjały wielkim, spontanicznym wydarzeniom typu pochód Pietryną – opowiadał profesor Jan Krysiński. - Władza bała się zgromadzeń, gdzie dominowała bawiąca się młodzie. Ale nie było aż tak źle. W maju odbywały się studenckie potańcówki w obecnej Sali Senatu Uniwersytetu Łódzkiego przy ul. Narutowicza. Najpierw ktoś deklamował wiersze, śpiewał, a potem studenci ruszali do tańca .
Ale już pod koniec lat pięćdziesiątych kolorowe pochody przechodziły ul. Piotrkowską co pokazał w swym filmie wspomniany już Andrzej Kondratiuk.
Marek Jackowski i "banda Niedźwieckiego"
Jednym z mieszkańców „Lumumbowa” był nieżyjący już Marek Jackowski, twórca i lider zespołu „Maanam”. Na tym osiedlu mieszkał między 1964 a 1969 rokiem. Na Uniwersytecie Łódzkim studiował anglistykę.
– W każdym akademiku, w każdym klubie co sobotę i niedzielę, także w Juwenalia, były wieczorki, gdzie grały różne zespoły – wspominał przed laty znany muzyk. - Kiedy młodzi studenci przyjeżdżali po raz pierwszy do akademików, straszyło się ich, że tutaj rządzi „banda Koko” z Bystrzyckiej – tak kiedyś nazywała się Lumumby. „Koko” to była słynna w okolicy postać, ale nie pamiętam, żeby ktokolwiek z jego kompanów zrobił jakiemuś studentowi krzywdę. Kontakty były towarzyskie: cześć – cześć. A kiedy na początku studiów wypuściliśmy się z akademika na pierwsze winko do miasta i natknęliśmy się na „bandę Niedźwieckiego”, kierowaną przez syna znanego boksera, nie dostaliśmy spodziewanego łomotu. Chuligani darzyli studentów dużą sympatią.
Pamiętne poduszki z "Balbiny:
Stan wojenny sprawił, że nie organizowano Juwenaliów. Po kilkuletniej przerwie odbyły się w 1985 roku. Nie zapomni ich Piotr Kołacki, dziś stateczny nauczyciel historii,
- W 1985 roku odbyły się chyba najbardziej wyczekiwane juwenalia w historii Łodzi – opowiada. - Władze zezwoliły na pierwszą wielką studencką imprezę od czasów wprowadzenia stanu wojennego. Na Lumumbowie wielki koncert zagrał m.in. punkrockowy zespół „Moskwa”.A mieszkańcy „Balbiny” ułożyli z poduszek ogromnego penisa, który zwisał z trzeciego piętra akademika. Chociaż nie było możliwości, aby wywołać wzwód organu, studentki i tak się rumieniły na jego widok.
Piotrek pamiętał, że ten penis z poduszek miał polityczny wymiar. Ma jego górze znajdowały się czarne okulary, takie jakie nosił generał Wojciech Jaruzelski. Wtedy też zorganizowano konkurs na najładniej udekorowany akademik. Wygrała go oczywiście „Balbina”.
W latach 80. Juwenalia miały niesamowity klimat. Wojtek Kolasa studiował wtedy chemię. Pamięta, że na całym „Lumumbowie” rozwieszano głośniki. Radio Kiks puszczało muzykę, informowało o imprezach.
- Najważniejsza była zabawa we własnym gronie – wspomina Wojtek. - Chodziło się z jednego akademika do drugiego. Tańczyło, poznawało nowe dziewczyny. Były koncerty różnych zespołów, ale ona nie były najważniejsze, przyjemniej dla naszego grona. No i nie mogło zabraknąć piwa.
Z piwem bywały jednak kłopoty, co wykorzystywali bardziej przedsiębiorcy. Sprowadzali z Żywca piwo. Potem z wielki plecakiem na stelażu pełnym butelek bursztynowego wędrowali od pokoju do pokoju i szukali chętnych na „żywca”, a tych nie brakowało.
Już nie we własnym gronie
Jeszcze w latach 80. studenci na Juwenaliach bawili się głównie we własnymi gronie.
Mariola Zakościelna, studiowała na wydziale chemicznym Politechniki Łódzkiej i pamięta, że dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych pojawiali się ludzie z zewnątrz. Ściągały ich koncerty znanych zespołów.
- Jeden z pierwszych koncertów na powietrzu przy campusie politechniki to występ samotnego Kuby Sienkiewicza w 1992 roku – wspomina Maria. - Lider Elektrycznych Gitar przyjechał wtedy do Łodzi bez swojego zespołu, tylko z akustyczną gitarą, ale kilka tysięcy ludzi śpiewało z nim.
Tragedia na juwenaliach po było po meczu Widzewa
Jednak najbardziej pamiętne juwenalia w historii nie tylko Łodzi miały miejsce 8 maja 2004 roku. Podczas tłumienia zamieszek wywołanych przez kibiców na studenckich juwenaliach na łódzkim osiedlu Lumumbowo, doszło do tragedii. W sobotę wieczorem Widzew Łódź grał z Górnikiem Zabrze. Stadion, nazwany dziś Sercem Łodzi, znajduje się niedaleko Lumumbo wa. Widzew przegrał z Górnikiem 1:2. Ta porażka rozwścieczyła kiboli. Mecz zakończył się około 21.00. Wielu z kiboli postanowiło zabawić się na juwenaliach. Jak przed laty opowiadali „Dziennikowi Łódzkiemu” studenci, kibole zaczęli ich zaczepiać.
- Bili każdego, kto im wpadł w oko – opowiadali świadkowie wydarzeń sprzed 20 lat. - Przyjazd wezwanej przez organizatorów juwenaliów policji rozwścieczył ich do cna. Po chwili w powietrzu latały płyty chodnikowe, kamienie zbierane z torowiska, kosze na śmieci, butelki, pręty..
Z okien V akademika studenci patrzyli, jak kibole ściągają spodnie i wypinają w stronę policjantów gołe pośladki.
– Właśnie wtedy trzeba było strzelić im w te gołe d..., zajęliby się wydłubywaniem śrutu, mieliby zajęcie – mówili studenci.- Kibole rzucali w policjantów butelkami...
Policjanci pomylili kule
Grzegorz Gałasiński, fotoreporter „Dziennika Łódzkiego” na osiedlu na Lumumbowie pojawił niemal równo z pierwszymi radiowozami.
- Zobaczyłem rozbite samochody, z pogiętymi dachami, wybitymi szybami – opowiada fotoreporter. - Policjanci atakowali zebrany tłum tarczami. Kibole zmieszali się ze studentami. Ja siedziałem przy kwietnikach i robiłem zdjęcia. W pewnym momencie usłyszałem strzały…
Przyjechało około 50 funkcjonariuszy z tarczami i strzelbami. Doszło do regularnej bitwy pomiędzy policją i pseudokibicami. Na wysokości akademika nr 3 policjanci utworzyli ciasny kordon. Na przeciwko nich stali pseudokibice i studenci - z ich strony w kierunku funkcjonariuszy poleciały kamienie, butelki i pręty. Policja odpowiedziała gumowymi kulami. Jednak w pewnym momencie funkcjonariuszom zabrakło im amunicji. Trzeba ją było dowieźć. Najbliżej było do sekcji ruchu drogowego na ul. Żeromskiego. I właśnie z szafy pancernej stojącej na dyżurce drogówki pobrano niewłaściwą, ostrą amunicję - w sumie, jak wykazało późniejsze śledztwo, 25 nabojów
Przed godz. 2 w nocy rozległy się kolejne salwy wystrzałów. Ale tym razem w tłumie upadło kilka osób. Dwie z nich zostały śmiertelnie postrzelone. To 23-letnia Monika i 19-letni Damian,.
Sąd uznał, że odpowiedzialność za tragedię ponoszą trzej policjanci (kobieta i 2 mężczyzn). Wyrok zapadł w 2009 roku. Sąd Okręgowy w Łodzi uznał policjantów winnymi. Małgorzatę Z skazano na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Roman I. usłyszał wyrok roku i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, a Radosław S. roku w zawieszeniu na trzy lata.
Od wyroku nie odwołał się tylko Roman I., jego wyrok stał się prawomocny. Natomiast sprawy Małgorzaty Z. i Radosława S. trafiły do Sądu Apelacyjnego. Wyrok na Małgorzatę Z. został utrzymany. Natomiast sprawa Radosława S. trafiła do ponownego rozpatrzenia. Ostatecznie w 2011 roku policjant został uniewinniony.
Po tragedii na Lumumbowie ul. Piotrkowską przeszedł marsz milczenia. Wzięło w nim udział kilka tysięcy łodzian. Odwołany został komendant wojewódzki i miejski policji w Łodzi.
Bieg śmierci i strażacka pobudka
Tymczasem organizowano kolejne Juwenalia, przygotowywano coraz więcej atrakcji. Były na przykład turnieje Rocket League – gry polegającej na sterowaniu samochodami elektronicznymi oraz rozgrywki we flanki, dwie imprezy klubowe. Były pochody rektorskie, na koncertach pojawiały się gwiazdy jak Monika Bodka, pojawiały się też gwiazdy Disco Polo, jak zespół Defis czy Młody Pan.
Podczas Juwenaliów na Uniwersytecie Łódzkim tradycją stała się pobudka strażacka. Na Lulumbowie pojawiały się wozy strażackie, które oblewały studentów wodę. Organizowano tzw. bieg śmierci. Biegano wokół budynku 11 DS. Wygrał student, który w międzyczasie wypił najwięcej piw.