Mamusie i tatusiowie (zastępczy) pilnie poszukiwani
Na Podkarpaciu, uchodzącym za region bardziej "rodzinny" niż inne, problem jest mniejszy, ale wciąż jest. PCPR w skali kraju nasiliły akcję promowania rodzicielstwa zastępczego, ale ich dyrektorzy przyznają, że system zachęt jest coraz niej skuteczny. Głównie na skutek zmian cywilizacyjnych - diagnozują zgodnie.
- W zasadzie cała Polska ma kryzys, jeśli chętnych na sprawowanie pieczy zastępczej - zapewnia Beata Kardyś, dyr. PCPR w Mielcu. - Dlaczego? Proszę zwrócić uwagę, że coraz mniej dorosłych decyduje się na posiadanie własnych dzieci, a co dopiero mówić o opiece nad dziećmi z pewnym "bagażem życiowym", niekiedy ze specjalnymi wymaganiami wychowawczymi czy opiekuńczymi. Stajemy się społeczeństwem coraz bardziej wygodnym i unikającym niekoniecznych obowiązków.
Może chętnych byłoby więcej, gdyby nie dość rygorystyczne kryteria naboru na rodzinę zastępczą? A może ekwiwalent finansowy za taką opiekę mało zachęcający? Pani dyrektor mówi, że kryteria muszą być wymagające, bo chodzi o opiekę nad dziećmi, że PCPR zostały zobligowane do przeprowadzania testów psychologicznych dla kandydatów.
- Musimy mieć pewność, że dziecko oddawane jest w "odpowiednie ręce" - tłumaczy.
Także argument finansowy jest nie do pogardzenia, skoro zawodowa rodzina zastępcza może otrzymywać na jednego podopiecznego 4 - 6 tys. zł miesięcznie.
- Ci, którzy zgłaszają nam gotowość do zostania rodziną zastępczą nie kierują się finansami - protestuje pani dyrektor. - Dla nich motywacją jest chęć niesienie pomocy potrzebującym, to często ludzie którzy przyznają: odchowaliśmy własne dzieci, mamy jeszcze siłę, zdrowie i możliwości, żeby pomóc innym.
A i tych jest coraz mniej, kiedy mają w perspektywie, że przyjdzie im sprawować opiekę nad dziećmi niekiedy bardzo wymagającymi, z koszmarnymi niekiedy doświadczeniami z rodzin biologicznych, potrzebującymi specjalistycznej pomocy medycznej, także psychologów, nawet psychiatrów.
- Wcześniej do instytucji sprawujących pieczę zastępczą trafiały najczęściej dzieci z dysfunkcyjnych rodzin dotkniętych uzależnieniem alkoholowym, teraz obserwujemy taką tendencję, że z woli sądów rodzinnych pod opiekę zastępczą przyjmowane są dzieci rodziców, którzy mają trudności ze sprawowaniem takiej opieki, niekoniecznie związane z alkoholem - przyznaje dyr. Beata Kardyś.
Piotr Niedbalec, dyrektor PCPR w Dębicy również zauważa, że chętnych chętnych do uzyskania statusu rodziny zastępczej jest coraz mniej.
- Być może to efekt zmian cywilizacyjnych i kulturowych: pędzący świat, coraz mniejsza gotowość do podejmowania zobowiązań, poczucie braku bezpieczeństwa - podpowiada. - Zjawisko konsumpcjonizmu uczyniło z nas społeczeństwo nastawione na komfort, nie na wyzwania. Jednak w naszym powiecie nie mamy problemu z zapewnianiem dzieciom opieki większych problemów, wszystkie postanowienia sądu mamy zrealizowane. Wręcz do naszego powiatu przychodzą często zapytania od innych, czasem odległych samorządów, o umieszczenie u nas dzieci w potrzebujących pieczy zastępczej. W innych powiatach w skali kraju jest z tym prawdziwy problem.
Przyznaje jednocześnie, że nierzadko nawet dorośli spokrewnieni z "sierotami społecznymi", wujkowie, ciotki, dziadkowie, również odmawiają przyjęcia na siebie opieki nad małymi krewniakami.
Dane Urzędu Statystycznego w Rzeszowie wskazują, że na Podkarpaciu w 2024 nieznacznie wzrosła liczba rodzin zastępczych w odniesieniu do 2023 r. "Na koniec 2024 r. w województwie podkarpackim w ramach pieczy zastępczej funkcjonowało 1140 rodzin zastępczych. Pod ich opieką znajdowało się 1679 dzieci. Najwięcej rodzin zastępczych to rodziny spokrewnione - 655, a następnie rodziny niezawodowe - 400" - komunikuje US w Rzeszowie.