Mariusz Czerkawski w zarządzie PZHL: "Moją miłością jest hokej"
Mariusz Czerkawski: Golf jest moją pasją, ale moją miłością jest hokej
To pana kolejne podejście do włączenia się w działalność Polskiego Związku Hokeja na Lodzie i pomoc swojej dyscyplinie sportu, ale tym razem udane.
Pierwsze podejście do tematu miało miejsce zaraz jak zakończyłem karierę w 2008 roku i po moim ostatnim meczu rozegranym na początku 2009 roku. Już wtedy chciałem być przy związku, choć wtedy raczej bardziej z zewnątrz, bo uważałem, że na pełnienie pewnych funkcji byłem za młody i za mało dojrzały. Krach przyszedł wówczas jednak nie tylko na świecie, ale i w Polskim Związku Hokeja na Lodzie, w którym działo się naprawdę źle. Poprzedni zarząd starał się pewne rzeczy ratować, ale po tylu latach nadszedł czas na zmiany i nowy oddech. Dołączyłem do ekipy, w której znalazły się także świetnie pracujący w poprzednim zarządzie Marta Zawadzka i Danuta Piorun. Z Krzyśkiem Woźniakiem rozmawiałem od lat. Obserwowałem to co dzieje się za jego kadencji prezesa w Tychach i jak to potrafi wszystko poprowadzić. Powiedziałem mu, że jeżeli zaangażuje się teraz w cały polski hokej i będzie starał się to wszystko wyprostować, to ja też w to wchodzę.
Zadanie przed nowym zarządem PZHL jest jednak bardzo trudne.
Fakt. My nie zaczynamy budować od początku, bo sporo rzeczy się za zawiązkiem ciągnie. Wszyscy chcielibyśmy, żeby polski hokej nareszcie wyszedł na prostą, ale to nie będzie krótka droga. Może dwie kadencje wystarczą, żeby to wyprostować, ale musi się to stać przy udziale wielu ludzi, którzy będą chcieli do nas dołączyć i wspierać hokej. Tutaj muszą wejść poważne firmy, a one to zrobią dopiero wówczas, gdy będą wiedziały, że to jest poważny związek, któremu można zaufać. Chcielibyśmy zwiększyć zainteresowanie hokejem, by ludzie znów interesowali się w Polsce tą dyscypliną, by reprezentacja Polski znów grała w światowej elicie, ale ostatnie mistrzostwa świata pokazały, że nie jest to wcale takie łatwe i nie jesteśmy tego blisko.
Co da się zrobić na już?
Po pierwsze trzeba rozmawiać o reprezentacji i wybrać trenera. Po drugie zorganizować Radę Programową PZHL doradzającą w sprawach hokeja. Po trzecie stawiać na rozwój młodzieżowego hokeja i wprowadzić Hokejowy System Juniorski promujący grę w lidze młodych polskich graczy. Ważne, że jest w nas ta energia, widać taką nową moc i to nie tylko polega na tym, że mówiąc obrazowo zakładamy nowe koszulki pochodzące od nowego producenta, ale zakładamy cały nowy sprzęt - nowe łyżwy i nowe rękawice do pracy.
Trzymając się pana terminologii sprzęt jest nowy, ale lodowisko, czyli warunki panujące dookoła związku, stare.
Lodowisko faktycznie nie jest jeszcze wyremontowane, bo cały czas związek ma ogromne długi i wierzyciele stoją w kolejce. Po wcześniejszych rozmowach z poważnymi firmami wiemy jednak, że chcą dołożyć swoją cegiełkę, żeby odbudować polski hokej. Mam nadzieję, że teraz, gdy prezes Woźniak ma już oficjalny mandat, nie będzie problemu z wypełnieniem tych obietnic i sporo instytucji będzie chciało wesprzeć ten projekt.
Spodziewał się pan tak wyraźnego zwycięstwa prezesa Krzysztofa Woźniaka w wyborach?
Było czuć w polskim hokeju, że nadszedł czas na zmiany, abstrahując od tego, że wreszcie znalazł się poważny kandydat na prezesa, który chce uzdrowić związek i do tego znalazł wsparcie w nowym zarządzie. Mam nadzieję, że ten nowy skład sprosta zadaniu.
Część kierownicy będzie spoczywać w rękach najlepszego w historii polskiego hokeisty?
Będę na wielu spotkaniach, może nawet na wielu więcej niż wcześniej planowałem, ale potrzebujemy na pokładzie znacznie więcej osób na czele z Henrykiem Gruthem. Z Heńkiem znamy się od wielu lat, był moim pierwszym grającym trenerem. Później układaliśmy z nim szkolenie jeżdżąc do niego z prezesem Zdzisławem Ingielewiczem. Wiadomo co się stało po drodze. Teraz do tego wrócimy i mam nadzieję, że Heniek znów będzie chciał być na pokładzie i nam pomoże.
Znów angażuje się pan mocno w hokej, a co z golfem, w którego namiętnie pan grywa?
Golf jest moją pasją, ale moją miłością jest hokej i tego się trzymam cały czas. To się nie zmienia.