Martwe foki na bałtyckich plażach. Może być ich więcej
Wolontariusze Błękitnego Patrolu Fundacji WWF tylko przez miniony weekend otrzymali wiele zgłoszeń dotyczących martwych fok na plażach Bałtyku. W sumie zwierząt było około 14, bo informacje ciągle napływają. Najwięcej martwych fok znalezionych zostało na odcinku od Kołobrzegu do Ustki, ale zdarzają się też na południowym brzegu Zatoki Gdańskiej.
- Za każdym razem nasi wolontariusze jadą na miejsce i przeprowadzają oględziny – mówi Sebastian Barszczewski z Błękitnego Patrolu WWF. - Czasem ciężko jest stwierdzić co było przyczyną śmierci, bo wystarczy kilka godzin na słońcu i zmienia się ciało foki. Nie ma sierści, jest napuchnięte… Przykry jest to widok. Do tego takim ciałem zajmują się też drapieżniki i mewy. W końcu to ładnych kilka kilogramów pożywienia. Ewidentnych przyczyn śmierci nie ma – wyjaśnia Barszczewski.
Kilka punktów na mapie wybrzeża Bałtyku
Fachowcy i wolontariusze WWF określili, że martwe foki były młode – kilkumiesięczne, maksymalnie roczne. Znajdowane były na odcinku wybrzeża od Kołobrzegu do Ustki, w Słowińskim Parku Narodowym, na Mierzei Wiślanej oraz na południu Zatoki Gdańskiej.
- Bardzo specyficzny jest też brzeg Bałtyku między Unieściem i Mielnem aż do Jarosławca. Odchyla się i odchodzi na północ. Przy frontach zachodnich i północno-zachodnich, energia ze środka morza czasem coś do nas przysyła – wyjaśnia pan Sebastian z Błękitnego Patrolu WWF.
Przyczyna śmierci fok
Wiele więc wskazuje na to, że ciała fok dryfowały na polskie wybrzeże z odległości nawet kilku mil morskich.
- To zjawisko naturalne, które odnotowujemy przy wzmożonej aktywności Atlantyku, prądów morskich i sztormów – zaznacza Barszczewski. – Każdego roku Bałtyk wyrzuca od 30 do 80 martwych fok. W ostatnich dniach mieliśmy na Bałtyku sztorm. Kolejny jest już zapowiadany, więc taka sytuacja pewnie będzie się powtarzać – zaznacza Barszczewski.
Martwe foki napłynęły nie tylko z naszych obszarów morza, ale też z Niemiec czy z Bornholmu.
- Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na to, że foki zginęły u nas. Przy braku sztormów też by dopłynęły – dodaje pan Sebastian.
Martwa czy żywa foka – nie podchodzimy!
Wśród wielu zgłoszeń o martwych fokach, było też jedno dotyczące zwierzęcia w dobrej kondycji. Kilka dni temu w Ustroniu foka pospolita miała ochotę poleżeć sobie przy falochronie.
- Wbrew nazwie ten gatunek foki wcale nie jest pospolity. Jest obrączkowana w Finlandii – zaznacza Barszczewski. - Ludzie ciągle do niej podchodzili, a ona wchodziła do morza i wracała na słońce. Trzeba pamiętać, że to jest dzikie zwierzę, którego warunkiem przetrwania jest ucieczka. Foki są chyba uwielbiane aż nadto. Jak chce się przeżyć niezapomniane spotkanie – trzeba ją podziwiać z odległości co najmniej 30 metrów. Jak chcemy zrobić sobie zdjęcie, każdy telefon ma aparat z przybliżeniem. Nie trzeba niepokoić fok, które zwłaszcza w czerwcu nie lubią za bardzo przebywać w wodzie. Do wilka nikt nie podejdzie, a foka wydaje się chyba wszystkim nieporadna i nie jest uważana za ssaka morskiego. Wypłoszymy ją i tyle będzie z naszego oglądania. – radzi pan Sebastian.
Martwa foka na plaży, co dalej?
Wolontariusze Błękitnego Patrolu Fundacji WWF ostrzegają przede wszystkim przed podchodzeniem blisko do żywych i martwych zwierząt. Te ostatnie też mogą zagrażać.
- Absolutnie nie dotykamy martwej foki, nie obracamy jej. Bakterie znajdujące się na jej ciele mogą być niebezpieczne – zaznacza pan Sebastian. – Jeśli znajdziemy martwą fokę, zróbmy z odległości zdjęcie, wpiszmy współrzędne lub załączmy pinezkę i wyślijmy na numer alarmowy Błękitnego Patrolu 795 536 009 – radzi Barszczewski.