Medal Wolności Słowa: Nominowana działaczka Mirosława Makuchowska
Z końcem sierpnia przyznany zostanie Medal Wolności Słowa, do którego została pani nominowana "za konsekwentną walkę o prawa osób LGBT+ w Polsce oraz budowanie społeczeństwa otwartego i wolnego od dyskryminacji", a z końcem roku, po 20 latach opuszcza pani KPH, gdzie sprawuje pani funkcję dyrektorki. Trudno nie pokusić się o krótki bilans. Jaką drogę przeszliśmy i gdzie znajdujemy się obecnie w kwestii, którą zajmuje się organizacja, którą pani kieruje?
Mirosława Makuchowska: Zaczynałam działać na rzecz osób LGBT+ w 2005 roku i w momencie, gdy Roman Giertych, jako Minister Edukacji Narodowej, chciał wprowadzić zakaz tzw. propagandy homoseksualnej w szkołach. Myślę, że od tego czasu przeszliśmy bardzo daleką drogę, ale powstał też poważny rozdźwięk pomiędzy tym, gdzie jesteśmy jako społeczeństwo - jak ludzie myślą o osobach LGBT+, jak często one się pojawiają w przestrzeni publicznej i jakie jest poparcie dla ich praw, a prawem, w którym niestety nie zmieniło się właściwie nic. Nasze główne postulaty, czyli równość małżeństwa, związki partnerskie, czy ochrona przed przestępstwami z nienawiści, ale też wprowadzenie bardziej ludzkiej formy przepisów dotyczących uzgodnienia płci przez osoby transpłciowe, pozostały niezrealizowane.
Mimo to myślę, że to był bardzo owocny okres. W ciągu 20 lat postrzeganie osób LGBT+ zmieniło się diametralnie. Pamiętam czasy, gdy nawet w TVN-ie Parady Równości relacjonowane były językiem typu: homoseksualiści starli się z kibicami - jakby to były dwie radykalne bojówki. Teraz w wielu polskich miastach odbywają się radosne, tęczowe marsze i parady, przeciw którym, zwłaszcza w Warszawie właściwie nie ma już kontrdemonstracji, pojawiają się za to osoby publiczne i atmosfera świętowania. Przeszliśmy naprawdę bardzo długą drogę.
Zmiana zaszła również wśród zwyczajnych Polek i Polaków - w niektórych badaniach poparcie dla państwowego uregulowania kwestii związków partnerskich przekracza 70 procent, a ponad 50 proc. popiera małżeństwa jednopłciowe, podczas gdy dwie dekady temu było to może dwadzieścia kilka procent.
Natomiast niedosyt oczywiście pozostaje, zwłaszcza w kwestiach rozwiązań prawnych.
No właśnie, czy przed ruchami walczącymi o prawa LGBT+ równie daleka droga, a może znaleźliśmy się na rozdrożu? Jakie wyzwania widzi pani z dzisiejszej perspektywy?
Wyzwań nie brakuje. Po pierwsze, jako społeczność, jesteśmy ogromnie rozczarowani. Mimo tego - w miarę przyjaznego - rządu i nawet pierwszego rządowego projektu ustawy dotyczącej związków partnerskich, został on odesłany do Trybunału Konstytucyjnego przez Andrzeja Dudę. Badania pokazują, że związki partnerskie popiera większość wyborców PiS-u i PSL-u, ale politycy są w tej sprawie po prostu dwadzieścia kroków za społeczeństwem.
Przed nami, obawiam się, niestety bardzo trudny czas, bo z prezydentem Karolem Nawrockim raczej nie wiążemy nadziei. On wywodzi się ze środowisk nawet nie konserwatywnych, a nacjonalistycznych, nie jest przyjacielem osób LGBT+ i to się nie zmieni przez najbliższe pięć lat. Poza tym sondaże wyglądają jak wyglądają i ten, w miarę przyjazny nam, koalicyjny rząd traci poparcie, które z kolei rośnie Konfederacji. To ugrupowanie radykalnie przeciwne prawom osób nieheteronormatywnych, więc kolejny parlament zapowiada się jako nawet jeszcze bardziej konserwatywny niż za rządów PiS-u. Obawiam się zatem, że trudne czasy wciąż przed nami.
Mirosława Makuchowska to działaczka społeczna i dyrektorka Kampanii Przeciw Homofobii, nominowana w kategorii Obywatel/Obywatelka do Medalu Wolności Słowa za konsekwentną walkę o prawa osób LGBT+ w Polsce oraz budowanie społeczeństwa otwartego i wolnego od dyskryminacji.