WAŻNE
TERAZ

SN uznał ważność wyborów

Mężczyzna, który przeżył piekło. 76 dni na tratwie na oceanie

W 1982 roku Steven Callahan, samotny żeglarz i konstruktor, znalazł się w sytuacji, która dla większości oznaczałaby pewną śmierć. Przez 76 dni dryfował samotnie na maleńkiej tratwie przez Atlantyk, walcząc z głodem, pragnieniem, rekinami i własną psychiką.

Zdjęcie poglądoweZdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Przez Wieki
SKOMENTUJ

Wyprawa życia

Urodzony 6 lutego 1952 roku w USA Steven Callahan był nie tylko żeglarzem, ale też konstruktorem i wynalazcą. W 1981 roku zbudował własną łódź o długości 6,5 metra, którą nazwał Napoleon Solo.

Jego celem był samotny rejs przez Atlantyk. Najpierw z Newport do Bermudów, potem do Anglii, a następnie udział w prestiżowych regatach Mini Transat 6.50 z Penzance do Antigui. Po drodze musiał wycofać się z wyścigu z powodu sztormów i uszkodzeń łodzi, ale naprawił ją w La Coruña i kontynuował podróż na południe, przez Maderę i Wyspy Kanaryjskie.

29 stycznia 1982 roku Callahan opuścił El Hierro na Kanarach, kierując się ku Antigui. Siódmej nocy rejsu podczas sztormu jego łódź została nagle uszkodzona przez nieznany obiekt. Kadłub zaczął nabierać wody, a Callahan, mimo prób ratowania jednostki, musiał porzucić ją na rzecz sześciomiejscowej nadmuchiwanej tratwy, szerokiej na zaledwie 1,8 metra.

Udało mu się jeszcze kilka razy wrócić na tonącą łódź i wydobyć poduszkę, śpiwór, awaryjny zestaw ratunkowy, trochę jedzenia, mapy, harpun, flary, latarkę, trzy solary do odsalania wody i kopię podręcznika "Sea Survival" Dougal’a Robertsona.

Codzienność na granicy życia i śmierci

Po oddzieleniu tratwy od Napoleon Solo Callahan rozpoczął samotną walkę o przetrwanie na środku oceanu. Prąd południowo-równikowy i pasaty pchały go na zachód w stronę Karaibów.

Początkowe zapasy żywności skończyły się szybko, więc musiał nauczyć się polować na ryby, które zaczęły podążać za tratwą, tworząc swoisty ekosystem. Łapał też latające ryby, ptaki i zbierał skorupiaki, które przyczepiały się do dna tratwy.

Największym wyzwaniem było zdobywanie wody. Callahan miał do dyspozycji dwa sprawne solary, które odsalając wodę morską, produkowały nieco ponad pół litra dziennie – ilość ledwie wystarczającą do przeżycia. Trzeci solar musiał rozebrać, by zrozumieć jego działanie. Każda kropla deszczu była na wagę złota, a prowizoryczne zbiorniki na wodę ratowały mu życie podczas krótkich opadów.

Przez 76 dni Callahan pokonał ponad 3300 km. W tym czasie dziewięciokrotnie widział statki, jednak żaden nie zauważył jego flar ani sygnałów radiowych. W latach 80. sygnały EPIRB nie były jeszcze monitorowane przez satelity, a Callahan dryfował przez najbardziej odludne rejony Atlantyku.

Rekiny, uszkodzenia i walka z psychiką

Ocean nie był łaskawy. Rekiny regularnie podpływały do tratwy, czasem ją uderzały, a raz przebiły jej powłokę. Callahan musiał naprawiać dziury, używając zestawu naprawczego i własnej pomysłowości, często balansując nad przepaścią.

Sprzęt stopniowo się zużywał: harpun złamał się po kilku tygodniach, a pompa do powietrza wymagała ciągłych napraw. Sól i słońce powodowały rany, które trudno się goiły, a odwodnienie i niedożywienie prowadziły do osłabienia i omamów.

Największym przeciwnikiem okazała się jednak samotność i strach. Callahan opisywał swoje doświadczenie jako "człowiek z epoki kamienia na tratwie", a nocne niebo porównywał do "widoku nieba z miejsca w piekle". Mimo to nie poddał się rozpaczy. Codziennie walczył o przetrwanie, wyznaczając sobie małe cele i utrzymując rutynę, która pozwalała mu zachować zdrowie psychiczne.

Ratunek u wybrzeży Gwadelupy – koniec męki

19 kwietnia 1982 roku Callahan zauważył światła wyspy Marie-Galante, na południowy wschód od Gwadelupy. Następnego dnia, po 76 dniach dryfowania, został dostrzeżony przez lokalnych rybaków, których uwagę zwróciły ptaki krążące nad tratwą – przyciągnięte przez ryby, które podążały za Callahanem.

Mężczyzna był skrajnie wycieńczony, stracił jedną trzecią masy ciała i był pokryty licznymi ranami od soli. Trafił do lokalnego szpitala, gdzie spędził kilka tygodni na rekonwalescencji.

Jego historia szybko obiegła świat, stając się symbolem wytrwałości i walki o życie. Callahan opisał swoje przeżycia w bestsellerowej książce "Adrift: Seventy-six Days Lost at Sea", która przez 36 tygodni utrzymywała się na liście "The New York Times".

Jego doświadczenie zainspirowało również twórców filmowych. Był bowiem konsultantem przy produkcji "Życie Pi", nominowanej do 11 Oscarów.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Zabrali jej syna. Historia, która wstrząsnęła Ameryką
Zabrali jej syna. Historia, która wstrząsnęła Ameryką
Udogodnienia dla klientów BGK. Chodzi o bankomaty
Udogodnienia dla klientów BGK. Chodzi o bankomaty
Jak szybko schudnąć przed urlopem? Zapomnij o głodówkach
Jak szybko schudnąć przed urlopem? Zapomnij o głodówkach
Sandały rybaka podbijają świat mody. Nawet Magda Gessler ich nie zdejmuje
Sandały rybaka podbijają świat mody. Nawet Magda Gessler ich nie zdejmuje
Chaos w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach trwa
Chaos w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach trwa
Olsztyn: Towar wart ponad 200 złotych skasował w cenie ziemniaków. Grozi mu 8 lat więzienia
Olsztyn: Towar wart ponad 200 złotych skasował w cenie ziemniaków. Grozi mu 8 lat więzienia
Kierowca ciężarówki wjechał w kobietę na przejściu dla pieszych. Poszkodowana zginęła na miejscu
Kierowca ciężarówki wjechał w kobietę na przejściu dla pieszych. Poszkodowana zginęła na miejscu
Kobylnica ma swoją karetkę pogotowia. Przesunięto ją ze Słupska
Kobylnica ma swoją karetkę pogotowia. Przesunięto ją ze Słupska
Niesamowita atrakcja UNESCO. Co skrywają Jaskinie Szkocjańskie?
Niesamowita atrakcja UNESCO. Co skrywają Jaskinie Szkocjańskie?
Polacy je uwielbiają, trwa sezon. Tyle zapłacisz za kurki
Polacy je uwielbiają, trwa sezon. Tyle zapłacisz za kurki
Wystawa w Rzymie. Rzeźby Timothy’ego Schmalza przypominają o współczuciu
Wystawa w Rzymie. Rzeźby Timothy’ego Schmalza przypominają o współczuciu
Niedoszły prezydent Polski. Barwne losy gen. Wieniawy-Długoszowskiego
Niedoszły prezydent Polski. Barwne losy gen. Wieniawy-Długoszowskiego