Mikroplastik w roli "taksówki" dla wirusów. Zdaniem badaczy, ułatwia ich rozprzestrzenianie
W tym artykule:
Mikroskopijne cząstki plastiku mogą przenosić różne groźne wirusy, pomagając im w rozprzestrzenianiu się
Wraz z rosnącym na świecie problemem zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi naukowcy wskazują na kolejne zagrożenie. Drobne cząstki plastiku unoszące się w powietrzu - mikro- i nanoplastiki - mogą nie tylko pogarszać jakość powietrza, którym oddychamy, ale także sprzyjać dłuższemu przetrwaniu wirusów w atmosferze oraz ich przenoszeniu na większe dystanse.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Zdaniem autorów badania opublikowanego w czasopiśmie "New Contaminants", takie zjawisko może mieć wpływ na sposób szerzenia się infekcji dróg oddechowych.
Badacze przypominają, że globalna produkcja plastiku osiągnęła już ponad pół miliarda ton i w nadchodzących dekadach ma gwałtownie wzrosnąć. W miarę rozkładu tworzyw sztucznych w środowisku powstają ogromne ilości mikro- i nanoplastików, które obecnie wykrywa się w glebie, wodzie i powietrzu.
Każdego dnia wdychamy mikroplastik
Badania wykazały, że w powietrzu wewnątrz pomieszczeń może znajdować się nawet kilkaset takich cząstek na metr sześcienny, co oznacza, że dorośli mogą każdego dnia wdychać ich dziesiątki tysięcy.
"Ludzie często postrzegają mikroplastik jako problem dotyczący oceanów. Tymczasem wdychamy go każdego dnia, a jego interakcje z drobnoustrojami i wirusami mogą być znacznie bardziej złożone niż nam się wydaje" - zaznacza Mengjie Wu z chińskiego Uniwersytetu w Nankinie.
Naukowcy podkreślają, że wielkość tych cząstek jest zbliżona do rozmiarów wielu wirusów atakujących ludzi, a ich lekkie, węglowe struktury mogą utrzymywać się w powietrzu bardzo długo.
Takie powierzchnie mogą też stać się nośnikiem dla bakterii i grzybów, które z kolei mogą osłaniać przyczepione wirusy przed promieniowaniem UV lub wysychaniem. W efekcie wszystkie te cechy mogą umożliwiać wirusom dłuższe przetrwanie i sprzyjać ich transportowi na większe odległości.
Na razie jest to hipoteza, ale istniejące dowody dotyczące innych cząstek unoszących się w atmosferze wskazują, że takie zjawisko jest możliwe.
Eksperymenty laboratoryjne i modele komputerowe wykazały, że np. wirus grypy potrafi wiązać się z cząstkami pyłu obecnymi w powietrzu i nadal pozostawać zdolny do zakażania.
Ponieważ mikro- i nanoplastiki są wyjątkowo trwałe i bardzo lekkie, teoretycznie mogą jeszcze skuteczniej chronić wirusy.
Przebieg pandemii COVID-19 również wspiera tę koncepcję. SARS-CoV-2 może utrzymywać się aktywny na plastikowych powierzchniach przez ponad tydzień, co sugeruje, że drobne plastikowe cząstki w powietrzu mogą przenosić aktywne wirusy.
Podczas ogniska zakażeń na statku Diamond Princess nawet około 30 proc. przypadków wiązano z kontaktem ze skażonymi powierzchniami, co pokazuje, że plastik może sprzyjać utrzymywaniu zakaźności patogenów.
Przeniesienie tej zasady na unoszące się w powietrzu mikroplastiki rodzi więc pilne pytanie dotyczące zdrowia publicznego - podkreślają eksperci.
"Nie ma jeszcze ostatecznego dowodu na to, że te cząstki rzeczywiście działają jak wektory dla wirusów. Jednak zgromadzone dowody są na tyle przekonujące, że nie możemy już dłużej ignorować takiej możliwości" - ostrzega Huan Zhong z tej samej uczelni.
Badacze apelują do społeczności naukowej
Autorzy apelują, aby społeczność naukowa przetestowała tę hipotezę w ramach skoordynowanych badań laboratoryjnych i epidemiologicznych.
Wśród kluczowych zadań wymieniają określenie, ile aktywnych wirusów może wiązać się z unoszącymi się w powietrzu cząstkami plastiku oraz jakie warunki środowiskowe sprzyjają utrzymaniu ich zdolności zakażania.
Istotne jest również ustalenie, przy jakim stężeniu takie cząstki stają się realnym zagrożeniem dla zdrowia.
Eksperci podkreślają, że jeśli te założenia się potwierdzą, skutki mogą być bardzo szerokie.
Tworzywa sztuczne, dotychczas traktowane jako bierne odpady, mogą okazać się aktywnymi nośnikami patogenów.
Miejskie przestrzenie i zamknięte pomieszczenia, gdzie poziom plastikowych drobin w powietrzu jest najwyższy, mogą wymagać nowych rozwiązań w zakresie ochrony zdrowia publicznego, na przykład bardziej wydajnych filtrów powietrza czy ostrzejszych regulacji dotyczących emisji plastiku.
"To nowy obszar badań łączący nauki o środowisku z chorobami zakaźnymi. Zrozumienie tych zależności będzie kluczowe dla ochrony zarówno zdrowia ludzi, jak i całej planety" - podkreślają naukowcy.
Źródło: PAP