Mniej interwencji ratowników w Tatrach. TOPR podsumował wakacje 2025
Podsumowanie ratowników dotyczy okresu od 28 czerwca do 31 sierpnia 2025 roku. Z tego podsumowania wynika, że w Tatrach doszło tylko do jednego wypadku śmiertelnego. Tymczasem przed rokiem odnotowano w sumie 4 zgony w górach. Ratownicy pomogli 411 osobom, które potrzebowały pomocy w Tatrach Polskich. W porównaniu do lata 2024 to spadek o 32 osoby, czyli o 7 proc.
Zwiezionych z gór osób bez urazów było 57 (mniej o 40 niż w 2024 roku). Z lekkimi urazami - 166 osób (spadek o 39 osób), z ciężkimi - 187 turystów (wzrost o 50 osób). Z użyciem śmigłowca ratowano 87 osób, co stanowi spadek o 51 osób.
Najczęstszymi przyczynami zdarzeń wymagających pomocy ratowników był upadek/potknięcie - 195 osób, zachorowania - 112 osób, brak umiejętności - 27 osób, nieodpowiednie wyposażenie - 18 osób, zabłądzenie - 8 osób. W 13 sytuacjach doszło do upadku z wysokości.
411 osób to wciąż bardzo dużo
- Wydawało się, że tego lata w Tatrach było wyjątkowo tłoczno. A jednak, pomimo dużej liczby turystów, interwencji mieliśmy mniej. Spadek wyniósł około 7 procent w porównaniu do wakacji 2024 roku. Najprościej to tłumaczyć kiepską pogodą lipca. Sierpień był pogodowo świetny, ale nie nadgonił już statystyk - mówi Jakub Hornowski, ratownik TOPR.
Jego zdaniem, choć wakacje 2025 okazały się nieco spokojniejsze, ogólny trend w ostatnich latach jest odwrotny.
- Ratujemy i pomagamy coraz większej liczbie osób. Wynika to po prostu z faktu, że coraz więcej ludzi wchodzi w Tatry. Statystycznie, skoro ruch rośnie, rośnie też ryzyko zdarzeń - podkreśla ratownik.
Cięższe urazy częstsze niż rok wcześniej
Statystyki pokazują, że wzrosła liczba osób z ciężkimi obrażeniami - w tym roku 187, czyli o 50 więcej niż w 2024 roku. Hornowski zwraca uwagę, że choć wiele interwencji dotyczy potknięć czy upadków bez poważnych konsekwencji, wypadki w Tatrach wciąż potrafią być dramatyczne.
- Około 200 interwencji to efekt zwykłego potknięcia czy utraty równowagi. Ale kiedy dochodzi do upadku z wysokości, konsekwencje są znacznie poważniejsze. W tym roku odnotowaliśmy jeden taki wypadek zakończony tragicznie - tłumaczy ratownik.
Śmiertelny wypadek wydarzył się na szlaku z Morskiego Oka na Szpiglasową Przełęcz. - Turysta spadł w rejonie zwanym Ceprostradą, do górnej części Doliny za Mnichem. Niestety, nie przeżył - relacjonuje Hornowski.
Znaczenie śmigłowca w akcjach ratunkowych
W wakacje 2025 ratownicy TOPR użyli śmigłowca w 87 interwencjach, czyli wyraźnie rzadziej niż rok wcześniej. Hornowski podkreśla jednak, że rola lotniczego wsparcia w Tatrach pozostaje kluczowa.
- Różnica jest kolosalna. Akcja z udziałem śmigłowca trwa zwykle 20-60 minut i angażuje kilku ratowników. Ta sama operacja przeprowadzana pieszo oznacza zaangażowanie nawet 20 osób na wiele godzin. Każda minuta w górach to dodatkowe ryzyko, także dla nas - tłumaczy.
Ratownik dodaje, że choć śmigłowiec wiąże się z własnymi zagrożeniami, w praktyce zwiększa bezpieczeństwo zarówno poszkodowanych, jak i ratowników.
Mniej zagubień, więcej zachorowań
W zestawieniu TOPR uwagę zwraca również liczba zgłoszeń wynikających z chorób - w tym roku było ich 112. Z kolei tylko osiem osób potrzebowało pomocy po zgubieniu szlaku. - To pokazuje, że turystów nadal zaskakuje wysiłek, jaki trzeba włożyć w górską wędrówkę. Czasem to nie wypadek, ale problemy zdrowotne decydują o wezwaniu pomocy - komentuje Hornowski.
Tegoroczne wakacje w Tatrach, choć statystycznie spokojniejsze, były dla ratowników TOPR intensywnym okresem. Ponad 900 zaangażowanych ratowników, setki interwencji i jeden tragiczny finał pokazują, że nawet przy mniejszej liczbie zgłoszeń góry wciąż pozostają wymagającym i niebezpiecznym miejscem.