Mogilany: Konsultacje w sprawie S7. Liczba wyburzeń się nie zgadza
Konsultacje i odkrycia związane z planowaniem S7
Ogromne zdziwienie ludzi zebranych w sali konferencyjnej w Mogilanach budziły wyliczenia kosztów: do jednej części wariantów stosowano inne ceny do drugiej inne. A wyburzenia? Jedne zawyżano, żeby inne wypadły lepiej. Jedna z mieszkanek Justyna Piechnik z Konar - która w imieniu mieszkańców przedstawiała uwagi urzędnikom GDDKiA i projektantom - wykazywała moc nieprawidłowości, niezgodność z ogólnie przyjętymi zasadami, brak bezstronności urzędniczej, brak dialogu społecznego i narzucanie rozwiązań.
TYLKO U NAS! Katarzyna Bosacka o relacjach z byłym mężem. O ich rozstaniu było GŁOŚNO
Konsultacje w Mogilanach, to już piąta tura całodniowych spotkań dla mieszkańców sześciu gmin, przez które ma przebiegać planowana S7. Pierwsze były w Świątnikach Górnych, potem w Krakowie i Wieliczce, następnie w Sieprawiu oraz w Mogilanach. Cykl spotkań zakończy się w Myślenicach w czwartek, 11 grudnia.
Warianty projektantów i warianty "ministerialne"
Mieszkańcy, komitety społeczne, stowarzyszenia analizują warianty przebiegu S7. Ludzie pamiętają, że po analizach sprzed czterech lat przedstawiciele ministerstwa zapewniali, że w specyfikacji przetargowej na opracowanie wariantów S7 mają być wskazane warianty:
- jeden po istniejącym śladzie zakopianki,
- dwa skrajne wschodni i zachodni
- pięć południowych.
Mieszkańcy wskazują, że przy ogłaszaniu pierwszego przetargu (z maja 2023 r.) takie zapisy były, ale przetarg unieważniono i w kolejnym przetargu (z listopada 2023 r.) już te zapisy nie pojawiły się.
Projektanci i urzędnicy z GDDKiA tłumaczyli, że skrajne warianty odrzucono ze względu na prognozy ruchu.
- Przed kilku laty powstał zespół parlamentarny, który nie przekazał żadnych alternatywnych rozwiązań. Nikt nie przekazał informacji, które zmieniłyby prognozy ruchu - mówił Robert Jakubiak, wicedyrektor GDDKiA Oddział w Krakowie.
Mieszkańcy wiedzą swoje: "Zrezygnowano z wynegocjowanych zapisów o tym jakie warianty mają powstać, żeby sztucznie zawężać perspektywę przebiegu S7."
To jeszcze nie wszystko, bo Justyna Piechnik wskazywała, że projektanci z IVIA z kilku tysięcy propozycji wybrali 8 wariantów. Dwa skrajne odrzucono.
- Gdy warianty projektantów miały być konsultowane, to nagle w czerwcu 2025 r. wstrzymano ich prezentację. Odrzucono część. Z wariantów zaproponowanych przez projektantów zostały trzy: A, B, C. Natomiast GDDKiA narzuciła stworzenie trzech nowych wariantów D, E, F. Powstawały od czerwca do listopada. Jak się domyślamy nie były wykonywane za darmo, za to bez wnikliwych analiz - wskazywała Justyna Piechnik.
Dyrektor Jakubiak przyznał, że trzy warianty powstały na wniosek ministerstwa. A projektanci - po wnikliwych pytaniach mieszkanki gminy Mogilany - przyznali, że dla tych trzech dodatkowych wariantów zrobiono niepełne analizy. No i naciskani przyznali, że umowa przewiduje dodatkową odpłatność za dodatkowe warianty. Wykonali je na życzenie inwestora.
Wariant "dyrektorski" i opowieść o ustaleniach
W Mogilanach wskazywano, że podczas pierwszej prezentacji sześciu wariantów S7 Maciej Ostrowski, dyrektor krakowskiego oddziału GDDKIA wskazał, że jemu najbardziej odpowiada wariant E.
Dyrektor na pierwszej prezentacji wariantów 3 listopada powiedział, że spotykał się z samorządowcami i stowarzyszeniami sprzeciwiającymi się S7.
- ...ustaliliśmy, że możemy zmienić tak naprawdę orientację i skierować się w stronę BDI... - powiedział Maciej Ostrowski.
Tymczasem wójt Mogilan Jerzy Przeworski mówi, że pytał dyrektora kiedy te ustalenia robiono z samorządowcami. - Ja sobie takich nie przypominam - mówi nam wójt Przeworski.
Zdziwieni są też przedstawiciele komitetów sprzeciwiających się S7.
- Słyszałam nagrania z tą wypowiedzią dyrektora, ale na takich spotkaniach nie byłam, z nami dyrektor tego nie ustalał - oburzała się Małgorzata Kaliciak-Niedźwiedź z komitetu "Mogilany przeciwko S7".
To nie wszystko, bo mieszkańcy oburzeni wskazują, że dyrektor Ostrowski twierdził, że nie może rekomendować żadnego z wariantów, a jednocześnie powiedział: "... Osobiście jestem związany z wariantem E. [...] to co miałbym rekomendować ministerstwu jeśli chodzi o kwotę [...], jeśli chodzi o liczbę wyburzeń. To tak naprawdę dla mnie osobiście to ten wariant się najbardziej podoba[...]"
- To ma być bezstronność urzędnicza? To sugestia, która miała pokazać, że jest już wariant preferowany. Ludzie kierowaliby się tym, wybierali. Tak jesteśmy rozgrywani - wskazuje Justyna Piechnik.
Różne ceny i różne koszty poszczególnych wariantów
Dyrektor wspomniał o kosztach wskazanych wariantów. A mieszkańcy analizują.
- Wczoraj doszukałam się, że koszty ewentualnej realizacji pierwszych trzech wariantów były wyliczane przy zastosowaniu wyższych cen niż koszty wariantów dodatkowych w tym tego "dyrektorskiego" wariantu E, który tak podoba się dyrektorowi Ostrowskiemu. Przy różnicy cen nie da się porównywać wariantów. Do wszystkich należało zastosować jednakowe kryteria, jednakową cenę - wskazuje mieszkanka gminy Mogilany.
Projektanci przyznali, że pierwsze warianty robili wcześniej i stosowali ceny, jakie obowiązywały w czasie powstawania opracowań, a przy trzech "zamówionych" dodatkowo zastosowali ceny z innego okresu, które były niższe.
- To, delikatnie mówiąc, manipulacja kosztami. Wykazują warianty lepsze ze względów ekonomicznych, a może się okazać, że ich koszty wcale nie są niższe. Należało do wszystkich zastosować te same dane, te same ceny - mówi mieszkanka występująca w imieniu społeczności Mogilan.
Ludzie nie wytrzymali i krzyczeli do przedstawicieli GDDKiA oraz projektantów: Oszustwo! Oszustwo!
To jeszcze nie wszystko z tymi cenami. Okazało się też, że w dokumentach jest zapis, że analizy finansowe dotyczą tylko trasy głównej. Protestujący przeciw S7 uświadamiali wszystkim, że te warianty "na zamówienie", w 28 procentach biegną po terenach osuwiskowych. Pokazywano, że ekonomicznie mogą wypaść gorzej niż przedstawia GDDKiA. Dlaczego? Bo w terenach osuwiskowych trzeba liczyć koszt razy dwa, a jeśli będą szczególnie trudne tereny to nawet razy cztery. I kwota z 2 miliardów zł, może urosnąć do 2,6 lub nawet do 3,7 mld zł.
Liczba wyburzeń się nie zgadza. "Manipulują i zawyżają"
Mieszkańcy od kilku dni wskazują, że w wariantach przygotowanych przez projektantów są niejasności dotyczące liczb wyburzeń do 290 do 170. Wariant E zwany w Mogilanach "dyrektorskim" ma w tabelkach najmniej wyburzeń 170. Jednak po analizach okazało się, że pierwsze trzy warianty - te od projektantów mają liczbę wyburzeń zawyżoną.
- Zrozumiałabym, gdyby to dotyczyło jednego wariantu albo niewielu zmian, ale chodzi o zawyżenie w trzech wariantach i to o kilkadziesiąt budynków - wskazuje pani Justyna z Konar.
I dodaje, że rekomendowanie wariantu E ze względu na wyburzenia nieuczciwie policzone, to kolejna manipulacja. Dla wielu zebranych na sali w mogilańskim urzędzie gminy to oszustwo, co głośno wykrzyczeli.
- Jak to możliwe, że manipulują ilością budynków do wyburzenia, manewrując między budynkami mieszkalnymi i innymi, obiektami sportowymi? Jak to możliwe, że projektanci zgadzają się na zawyżanie liczby wyburzeń w swoich przeanalizowanych wariantach, na korzyść tych "zleconych" dodatkowo? Dzięki Bogu są wśród nas inżynierowie, którzy analizują te dokumentacje i punktują po mistrzowsku GDDKiA oraz projektantów - mówi jedna z mieszkanek przysłuchująca się dyskusji.
Droga ekspresowa, która ekspresową nie jest
Wątpliwości, niejasności mnożyły się podczas konsultacji. Okazało się też, że projektowana droga ekspresowa S7 na pewnych odcinkach może powstać z projektowaną prędkością 90 km na godzinę. Chociaż z założenia miała być projektowana prędkość 130 km na godzinę. Przy zmniejszeniu tych parametrów, zmniejsza się obszar drogi co także ma wpływ na liczbę wyburzeń. Znów na korzyść wariantu "dyrektorskiego".
- Droga z projektowaną prędkością 90 km na godzinę, przecież nie byłaby drogą ekspresową - mówi Justyna Piechnik.
Projektant się zgodził, że obniżono prędkość projektowaną i dodał, że to tylko na jednym odcinku Głogoczów-Myślenice.
- To było analizowanie sytuacji, czy da się obniżyć prędkość na tej trasie - tłumaczył projektant.
- Przecież nie można analizować i porównywać jednej drogi w wariantach opartych na różnych parametrach - oburzają się ludzie, którzy przyszli na konsultacje.
Sprawa BDI i wnioski o zmianę rozporządzenia
Mieszkańcy w Mogilanach wskazywali, że GDDKiA upiera się, że w ich rejonie łącznik Beskidzkiej Drogi Integracyjnej (BDI) musi łączyć się z S7, biegnie też przez gminę Siepraw i Głogoczów w gminie Myślenice.
- Tym łącznikiem część mieszkańców jest szantażowana. Na przykład w Sieprawiu uwierzyli, że ten łącznik ma biegnąć przez ich tereny. Taki jest zapis w rozporządzeniu ministerialnym z 2016 r. - mówią mieszkańcy.
Podkreślają, że ten łącznik trzeba zmienić. O zmianę zapisów tego rozporządzenia zabiegają samorządowcy.
- Wniosek w imieniu gminy Mogilany już złożyłem w Ministerstwie Infrastruktury. To prośba o zmianę zapisów w rozporządzeniu z 2016 r. Wówczas te zapisy dotyczyły połączenia BDI z planowaną do rozbudowy drogą krajową S7. Obecnie mówimy o nowych korytarzach dla S7. W ocenie gminy ten zapis w rozporządzeniu mający swe źródło w historycznych założeniach planistycznych nie odpowiada aktualnym uwarunkowaniom technicznym, środowiskowym ani przestrzennym, a jego utrzymanie ogranicza możliwość wypracowania najkorzystniejszego dla regionu przebiegu trasy S7 - wskazuje Jerzy Przeworski, wójt Mogilan.
Wójt dodaje, że jednocześnie powstaje wniosek do Ministerstwa Infrastruktury o podobnej treści, który chcą złożyć samorządowcy wszystkich sześciu miast i gmin, przez które planuje się poprowadzenie drogi S7.
Dane osobowe i niekompletne wnioski
Mieszkańcy wskazują, że konsultacje są nieprzygotowane. Podczas pierwszego spotkania w Świątnikach Górnych poruszano sprawę danych osobowych. Wówczas mieszkańcy usłyszeli, że nie muszą się podpisywać w ankietach, podczas kolejnych konsultacji w Krakowie mówiono, że w danych należy wypełnić imię, nazwisko i miejscowość. A podczas kolejnych konsultacji wskazywano, że muszą być dane osobowe i kontakt, bo wniosek będzie uznany za niekompletny.
- W ten sposób z każdego miejsca konsultacji GDDKiA zbierała inne dane osobowe w ankietach - wskazują mieszkańcy i pytają które ankiety zostaną uznane za kompletne, a które nie?
Podczas konsultacji w Mogilanach wątpliwości i pytań było dużo. A odpowiedzi mieszkańcy oceniają jako nieprecyzyjne, ogólne. "Nie odpowiedział pan na pytania" - krzyczeli kilkakrotnie zebrani na sali ludzie. Były przepychanki słowne, a podczas dyskusji doszło nawet do zabrania mikrofonu mieszkańcowi (po czym z sali rozległo się buczenie i krzyki), który uznał, że nie ma obowiązku podawać swojego imienia i nazwiska, czego wymagał prowadzący spotkanie z ramienia GDDKiA.
Były przepychanki słowne, przedstawiciele GDDKiA wymagali przedstawiania się z nazwiska do zapisów i nagrań. Jeden z mieszkańców podczas dyskusji uznał, że nie ma obowiązku podawać swojego imienia i nazwiska. Wówczas prowadzący spotkanie z ramienia GDDKiA zabrał mieszkańcowi mikrofon. Z sali rozległo się buczenie i krzyki.