„Nie zostawisz mnie”. Ruszył proces za zabójstwo żony w Oliwie

- Po prostu nie wierzę w to, co miałem tam zrobić – zadeklarował w poniedziałek, pierwszego dnia procesu Emil R. 50-letni dziś mężczyzna zagrożony jest dożywotnim więzieniem i oskarżony o głośne zabójstwo żony, nożem kuchennym na parkingu nieopodal gdańskiego zoo, w biały dzień, w wakacje 2024 roku. Choć sam twierdzi, że nie pamięta okoliczności zbrodni, jego relacje wskazują, że mord mógł być skutkiem zazdrości o kobietę i wynikać z rozpadu rodziny. – K...o, nie zostawisz mnie! – miał, według świadków, krzyczeć nad ciałem kobiety.
Emil R. na ławie oskarżonych za reprezentującymi go radcą prawną Agnieszką Michalak i adwokat Dorotą Mączewską-PtakEmil R. na ławie oskarżonych za reprezentującymi go radcą prawną Agnieszką Michalak i adwokat Dorotą Mączewską-Ptak
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Jacek Wierciński
Jacek Wierciński

Przypomnijmy, że 50-letni dziś Emil R. został zatrzymany po obławie rankiem 19 sierpnia 2024 roku, gdy siedząc nagi na przystanku komunikacji miejskiej poprosił przypadkową osobę o wezwanie policji. Poszukiwania rozpoczęły się dzień wcześniej, po tym gdy około godziny 17 na parkingu przy ulicy Spacerowej, obok oliwskiego wzgórza Pachołek, zginęła jego 46-letnia żona – Małgorzata.

Zabójstwo „z zamiarem bezpośrednim”

- Oskarżam Emila R. o to, że w dniu 18 sierpnia 2024 roku w Gdańsku, na parkingu przy ulicy Spacerowej, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, dokonał zabójstwa żony Małgorzaty R. w ten sposób, że wielokrotnie godząc pokrzywdzoną ostrym narzędziem typu nóż, w okolice szyi, brzucha, lewego przedramienia i w obie ręce, wykonał co najmniej trzykrotne głębokie cięcia ostrym narzędziem powłoki szyi – wyliczała w poniedziałek na początku procesu, szczegółowo omawiając spowodowane, niekiedy śmiertelne, obrażenia prokurator Anna Zalewska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.

Zarzucając 50-letniemu mężczyźnie, słuchającemu z płaczem aktu oskarżenia zabójstwo, oskarżycielka wymieniła także dwa „tak zwane nacięcia próbne” jakich miał dokonać, a następnie cztery rany kłute brzucha kobiety oraz jej skaleczenia obu rąk o wyglądzie „tak zwanych obrażeń obronnych”.

Oskarżony przed zbrodnią, jak mówił, mieszkał na przedmieściach, bowiem na około miesiąc wcześniej wyprowadził się z Oliwy od małżonki i dzieci na jej prośbę o separację. Pracował wówczas w firmie transportowej i szacuje, że zarabiał około 10 tysięcy złotych miesięcznie. Przed zdarzeniem nie leczył się psychicznie, jednak teraz, w areszcie, korzysta z pomocy dwóch psychologów.

Dopytywany przez obrońcę z wyboru, adwokat Dorotę Mączewską-Ptak, Emil R. powiedział, że nie pamięta zabójstwa. Zadeklarował też, że nie chce składać wyjaśnień (to jego prawo), więc sędzia Adam Skórzewski, przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, odczytał protokoły śledztwa, gdzie 50-latek szerzej opowiedział o okolicznościach tragedii.

Według tamtych relacji, złożonych przez mężczyznę wkrótce po zatrzymaniu, wcześniej miał on wykorzystać urządzenie lokalizujące GPS zamontowane przed laty w aucie żony, by namierzyć ją w jednym z bloków na Zaspie i czekać przed klatką schodową, z której wyszła w towarzystwie innego faceta („kolega mi mówił, że żona u tego mężczyzny zastała wcześniej na noc”).

- Ona mi powiedziała, że jest u koleżanki. Potem tłumaczyła, że to jej kolega. W końcu przyznała się, że od paru dni się spotykają, a między nami dalej będzie separacja – mówił Emil R. do akt śledztwa, odnosząc się do sytuacji przed zabójstwem, a w kontekście samej rozmowy z małżonką w jej aucie na parkingu tuż przed zbrodnią (pierwszej osobistej od rozpoczęcia separacji) opowiadał: - Ona mi w tym samochodzie powiedziała, że to jest jej partner. Nie chciała tego mówić przy dzieciach i przy mamie. Ja się zrobiłem nerwowy. Zacząłem się trząść. Chyba chciałem ją przytulić. Nie krzyczałem. Prosiłem żeby do mnie wróciła. Ona mówiła, żebym jej nie dotykał.

Oskarżony: Po prostu nie wierzę w to, co miałem tam zrobić

R. nie potrafił powiedzieć, skąd w jego ręku wziął się kuchenny nóż, który na co dzień woził w bagażniku.

- Ja zawsze miałem jakieś noże, bo zawsze jakieś sznurki obcinałem. Pracowałem na ciężarówkach. W osobowym zawsze miałem jakiś nóż – zastrzegł oskarżony, dopytywany o to przez prokurator Annę Zalewską i, choć zaznaczył, że zeznań złożonych w śledztwie nie pamięta, przekonywał, że ten konkretny nóż – narzędzie zbrodni, wziął z domu od rodziców, już w trakcie separacji z żoną.

Z wypowiedzi Emila R. do protokołów i na sądowej sali wynika, że prowadzący do jego wyprowadzki od rodziny konflikt w małżeństwie, wynikał z powtarzających się wtedy mniej więcej od roku kłótni. Wedle jego słów, chodziło o drobne sprzeczki np. wynikające z faktu, że nie odłożył naczyń do zmywarki oraz tego, że był „nadpobudliwy”, co przejawiało się w konkretnych okolicznościach zdenerwowaniem. Spór nie miał podłoża finansowego, ale małżeństwo nie było idealne.

- Dwa razy mnie tak jakby zdradziła. Z jednym i z drugim gościem porozmawialiśmy, i tak się sprawa skończyła – mówił o rzekomych wcześniejszych romansach małżonki 50-latek, wskazując jednak, że tamte sytuacje miały miejsce 3-4 lata temu, zaś on z oboma mężczyznami załatwił sprawę polubownie („unikaliśmy się”). - Ja żonę bardzo kochałem i nie pamiętam, żebym ją kiedykolwiek skrzywdził. Nie to, żebym rękę, ale nawet palec na nią podniósł – tłumaczył w innym miejscu.

Jak przekonywał, w sierpniu 2024 roku przygotowywał obchody swoich nadchodzących 50 urodzin i liczył, że wizyta Małgorzaty na tej uroczystości, oznaczać będzie zakończenie rozłąki i odbudowę rodziny. Samych zdarzeń feralnego popołudnia oskarżony, jak twierdzi, nie pamięta.

- Po prostu nie wierzę w to, co miałem tam zrobić. Nie jestem w stanie nawet przeczytać od pani prokurator protokołu, co ja tam zrobiłem – powiedział, łamiącym się głosem w poniedziałek z ławy oskarżonych.

Świadek: On krzyczał: k...o, nie zostawisz mnie!

Młode małżeństwo, zeznające jako świadkowie wspominało jak w niedzielne popołudnie 18 sierpnia przyjechało z córką do zoo w Oliwie. W srebrnym kombi na parkingu zobaczyli mężczyznę i kobietę. Choć nie słyszeli rozmowy, mieli wrażenie, że para wcześniej kłóciła się, a niespełna 2 godziny później, gdy wrócili z ogrodu zoologicznego, trwała już policyjna akcja i okazało się, że doszło do zbrodni.

Ciemno-bordową substancję na rękach i spodniach mężczyzny, który z zarzuconą na głowę turkusową koszulką trzymał w dłoni jakiś przedmiot, zbliżył się do ich auta, a następnie pobiegł w stronę lasu, zauważyła z kolei 25-letnia studentka, przypadkowo w niedzielne popołudnie niemal 11 miesięcy przed rozpoczęciem procesu, przejeżdżająca autem w okolicy Spacerowej razem z chłopakiem. Sytuację nagrał ich rejestrator samochodowy, a kobieta gdy tylko dowiedziała się o zbrodni w Oliwie zgłosiła się na policję i przekazała zarejestrowany film, który stał się częścią materiału dowodowego.

- Usłyszeliśmy: „pomocy, ratunku”, przeraźliwe wrzaski – wspominał tymczasem mężczyzna, który w momencie tragedii 18 sierpnia z kolegą pił piwo na ławce nad stawem w Oliwie, a później w reakcji na krzyk „mordują” dzwonił na 112. Wówczas, miał też zobaczyć mężczyznę – jak się okazało Emila R., którego rozpoznał również na sali rozpraw.

- Zatrzymał się i krzyknął, jeśli dobrze pamiętam: „nie będziesz mnie zdradzała” i „ty mnie nigdy nie opuścisz” – zeznał świadek, opowiadając, że sprawca mordu miał założyć na głowę koszulkę i odbiec, on sam natomiast podejść do leżącej, częściowo pod samochodem, jak się okazało, martwej kobiety. Wcześniej do protokołu zeznał, że jego kompan, z którym podbiegli na parking krzyknął do niego: „on ją szlachtuje”.

Jego kolega, potwierdził zaś, że gdy siedzieli nad stawem usłyszeli „ratunku”, a na szutrowym parkingu zobaczył mężczyznę leżącego na kobiecie.

- On miał w ręku nóż. On zabijał tę kobietę. Jak o tym teraz myślę, to chciałem zapomnieć, ale widocznie się nie da. Wyglądało to tak, jakby jej podrzynał gardło – dopowiedział przed sądem 7 lipca 2025 roku, 53-latek, który zrobił zdjęcie tablicy rejestracyjnej srebrnego kombi i samego sprawcy, trzymającego w ręku narzędzie zbrodni. - Myśmy się przestraszyli. To trwało moment i on uciekł przez Spacerową – dodał świadek, opowiadając przebieg zdarzeń, zanim przyjechała karetka. – On krzyczał: k...o, nie zostawisz mnie! – relacjonował, choć nie był pewien czy okrzyk padł, gdy napastnik jeszcze leżał na ofierze, czy ruszał do ucieczki.

Kolejny termin rozprawy wyznaczony został na poniedziałek 14 lipca, gdy przesłuchani mają zostać następni świadkowie. Sędzia Adam Skórzewski, wskazał ponadto, że widzi konieczność uzupełnienia opinii biegłych, którzy wcześniej uznali poczytalność Emila R., co oznaczało, że stan psychiczny mężczyzny nie wyklucza jego odpowiedzialności karnej.

Wybrane dla Ciebie

Lato pełne atrakcji! Przegląd wakacyjnych wydarzeń i miejsc dla dzieci w Łodzi
Lato pełne atrakcji! Przegląd wakacyjnych wydarzeń i miejsc dla dzieci w Łodzi
IMGW ostrzega, we wtorek na południu kraju początek intensywnych opadów deszczu. Możliwe gwałtowne wzrosty stanów wody i podtopienia
IMGW ostrzega, we wtorek na południu kraju początek intensywnych opadów deszczu. Możliwe gwałtowne wzrosty stanów wody i podtopienia
Burza nad Przemyślem. Strażacy z wielu jednostek w akcji
Burza nad Przemyślem. Strażacy z wielu jednostek w akcji
Nietrzeźwy, bez uprawnień i poszukiwany. Kontrola drogowa zakończona zatrzymaniem
Nietrzeźwy, bez uprawnień i poszukiwany. Kontrola drogowa zakończona zatrzymaniem
MEN ostrzega: te świadectwa trzeba wymienić natychmiast
MEN ostrzega: te świadectwa trzeba wymienić natychmiast
To jeden z najpiękniejszych parków na Śląsku. Tuż obok znajduje się pałac i malowniczy zalew. To raj dla wędkarzy
To jeden z najpiękniejszych parków na Śląsku. Tuż obok znajduje się pałac i malowniczy zalew. To raj dla wędkarzy
Susza i nagły zwrot pogody. Warta w Częstochowie notuje dramatycznie niski stan, ale niż genueński może przynieść podtopienia
Susza i nagły zwrot pogody. Warta w Częstochowie notuje dramatycznie niski stan, ale niż genueński może przynieść podtopienia
Wypadek w Radomiu na ulicy Starokrakowskiej. Zobacz zdjęcia
Wypadek w Radomiu na ulicy Starokrakowskiej. Zobacz zdjęcia
Pędził motocyklem 96 km/h na ulicy Książenickiej w Knurowie. "Chciałem sprawić przyjemność synowi"
Pędził motocyklem 96 km/h na ulicy Książenickiej w Knurowie. "Chciałem sprawić przyjemność synowi"
Dachowanie busa na Dąbrowskiego pod Krzepicami. Lądowało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe
Dachowanie busa na Dąbrowskiego pod Krzepicami. Lądowało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe
Dzień czy noc św. Bartłomieja? Prawda, która zaskakuje
Dzień czy noc św. Bartłomieja? Prawda, która zaskakuje
Cyfrowy Jezus w kaplicy? Tak, to już się dzieje. Co na to Watykan?
Cyfrowy Jezus w kaplicy? Tak, to już się dzieje. Co na to Watykan?