Niebezpieczny "challenge". Chłopiec połknął petardy dla zabawy
Pierwszy taki przypadek
Choć lekarze na oddziale chirurgii dziecięcej widzieli już wiele trudnych i niecodziennych sytuacji, to ten przypadek wywołał prawdziwe zdumienie. Połknięcie petard przez jedenastoletniego chłopca zaskoczyło nawet najbardziej doświadczonych specjalistów. Tym bardziej, że dziecko przyznało bez wahania - zrobiło to, bo takie było wyzwanie. Pomysł miał podsunąć mu ktoś z rówieśników.
- We wtorek wieczorem do szpitala trafił młody pacjent, który przyznał się mamie, że brał udział w nietypowym zakładzie i za namową kolegów połknął tak zwane diabełki. Rodzice zareagowali bardzo przytomnie i od razu przywieźli syna do lecznicy. Nasi lekarze na co dzień mierzą się z różnymi urazami i przypadkami, które bywają wynikiem dziecięcej ciekawości czy braku rozwagi. Ale z czymś takim spotkali się po raz pierwszy. Była to dla nich szokująca sytuacja - przyznaje rzecznik szpitala, Paweł Trzciński.
Mogło skończyć się tragedią
Wygląd diabełków do strzelania przypomina maleńkie cebulki wykonane z delikatnej bibułki papierosowej. Wewnątrz znajduje się niewielka ilość żwiru lub gruboziarnistego piasku, które zostały nasączone niewielką ilością wybuchowego piorunianu srebra. Tego typu petardy, choć legalne i łatwo oraz traktowane jako nieszkodliwa zabawka, w rzeczywistości mogą stanowić realne zagrożenie. Szczególnie w kontakcie z wilgocią lub wysoką temperaturą. Dlatego sytuacja wymagała szybkiego działania.
Walka z czasem i niepewnością
Chłopiec został natychmiast objęty opieką zespołu medycznego, który zaniepokojony nietypowym przypadkiem skonsultował się ze specjalistami w dziedzinie toksykologii. Lekarze nie mieli pewności, jak materiały wybuchowe zawarte w petardach zareagują w żołądku dziecka.
– W takich chwilach nie ma miejsca na rutynę, dlatego lekarze skonsultowali się z fachowcami. Chcieli się dowiedzieć, jak materiał zawarty w tych wyrobach pirotechnicznych może zachować się we wnętrznościach dziecka. Po dokładnej analizie uznano, że nie ma konieczności chirurgicznego usuwania niebezpiecznych przedmiotów. Okazało się, że petardy przesunęły się do jelit, a więc powinny zostać naturalnie wydalone - mówi Paweł Trzciński.
Chłopiec wciąż pozostaje pod stałą obserwacją lekarzy. Jego stan określany jest jako stabilny.
Jest apel lekarzy do rodziców
To zdarzenie pokazuje, że nawet niewielki i legalny materiał pirotechniczny, w niewłaściwym użyciu, może doprowadzić do sytuacji zagrażającej zdrowiu lub życiu. Lekarze apelują też do rodziców i opiekunów, aby zwracali szczególną uwagę na zachowanie swoich dzieci, zwłaszcza w kontekście wyzwań podejmowanych pod wpływem presji rówieśniczej lub internetowych trendów. Zalecają wzmożoną czujność i rozmowy na temat zagrożeń płynących z pozornie niewinnych zabaw.