Nowe pociągi hybrydowe PKP Intercity. Gorzów może zostać pominięty
W kwietniu PKP Intercity chwaliło się nowoczesnymi pociągami hybrydowymi Impuls, które mają pojawić się na torach w 2027 roku. Wtedy mówiono, że Gorzów będzie jednym z miast, do których trafi nowy tabor. Teraz Tomasz Drost ze stowarzyszenia Komunikacja.org ostrzega, że nic nie jest pewne. – "Na naszych oczach inne miasta walczą o swoje składy, a Gorzów może zostać pominięty. Jeśli parlamentarzyści z regionu nie zadziałają, zostaniemy z przestarzałym taborem i codziennie odwoływanymi pociągami" – mówi.
W kwietniu były obietnice i prezentacje
Na początku kwietnia PKP Intercity pokazało, jak będą wyglądać nowe pociągi hybrydowe Impuls, produkowane przez Newag z Nowego Sącza. To spalinowo-elektryczne jednostki ESD162, które mogą jeździć zarówno po liniach z trakcją, jak i bez niej. Dzięki temu mogą obsługiwać trasy, które do tej pory były poza zasięgiem przewoźnika.
Przewoźnik kupił 35 takich składów za ponad 3 miliardy złotych. Każdy pomieści 178 pasażerów. Podczas prezentacji prezes PKP Intercity Janusz Malinowski zapowiedział: – „W maju pokażemy pasażerom wirtualny spacer po wnętrzu. Pierwsze hybrydy wyjadą z pasażerami w pierwszym kwartale 2027 roku.”
Na liście miast, które miały być obsługiwane nowym taborem, znalazł się wtedy również Gorzów Wielkopolski. Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak wspominał, że najbardziej prawdopodobna trasa to Gorzów – Trójmiasto, a dodatkowo rozważano połączenie Szczecin – Gdynia przez Drawsko, Szczecinek i Człuchów.
„Hybrydy trafią do innych, Gorzów? Cisza”
Dziś sytuacja wygląda mniej optymistycznie. Tomasz Drost ze stowarzyszenia Komunikacja.org mówi, że Gorzów nie figuruje obecnie w planach przydziału nowego taboru.
– Już wiadomo, że nowe składy trafią do Płocka, Kołobrzegu i Zielonej Góry. O Gorzowie nikt teraz nie wspomina. Jeśli parlamentarzyści i władze województwa nie podejmą działań, zostaniemy z ręką w nocniku – z przestarzałym taborem i codziennie odwoływanymi pociągami – podkreśla Drost w rozmowie z Marcinem Sasimem na antenie Radia Zachód.
Problem jest już dziś poważny. Z Gorzowa i regionu odwoływanych jest nawet 20–25 pociągów dziennie z powodu awarii starych składów. Brakuje też zaplecza serwisowego – ani w Gorzowie, ani w Kostrzynie nie ma warsztatów, więc każda usterka musi być usuwana w Rzepinie.
Szansa na lepsze połączenia, ale tylko z politycznym wsparciem
Stowarzyszenie Komunikacja.org przygotowało już propozycję rozkładu jazdy, który mógłby być realizowany, jeśli Gorzów dostanie nowy tabor. 9 jednostek HTZ i 3 lokomotywy hybrydowe wystarczyłyby, aby stworzyć siatkę połączeń z Gorzowa i całego regionu do Warszawy, Krakowa i Białegostoku.
– Mamy gotowy plan, ale sami tego nie przepchniemy. Potrzebne są działania parlamentarzystów z regionu i wsparcie władz województwa. Jeśli przegapimy moment, Gorzów zostanie zmarginalizowany – inne miasta już walczą o swoje składy, a my stoimy w miejscu – ostrzegał na radiowej antenie Drost.