Nowy Dwór: Będzie wzrost podatku śmieciowego? Dochody ZZO topnieją
W tym artykule:
Mniej pieniędzy w kasie ZZO
Niespełna miesiąc od wprowadzenia w kraju systemu kaucyjnego za niektóre butelki plastikowe sprawił, że Zakład Zagospodarowania Odpadów w Nowym Dworze zaczął liczyć straty. Mniej plastiku to mniejsze wpływy z jego sprzedaży do recyklingu.
- Wiarygodne dane będziemy mieć pewnie na koniec roku - zaznacza w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" prezes ZZO w Nowym Dworze Marek Jankowski. - Szacujemy, że w masie będziemy mieć od 10 do 18 procent mniej plastiku. To sprawi, że przychody z tytułu jego sprzedaży mogą się zmniejszyć o 50 procent, czyli ok. 2 mln zł - wylicza Jankowski.
Podatek śmieciowy w górę?
Mniej pieniędzy w budżecie spółki samorządowej ZZO w Nowym Dworze, to większa dotacja do funkcjonowania firmy z miast i gmin powiatów chojnickiego i człuchowskiego. Z tego powodu burmistrz Chojnic Arseniusz Finster nie wyklucza wzrostu podatku śmieciowego. Obecnie w Chojnicach trzeba płacić 32 zł, a w gminie Chojnice 40 zł.
- Faktycznie widzę w sklepach, że ludzie korzystają z systemu kaucyjnego, bo to są ich pieniądze - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. - Jeśli koszty spółki ZZO są constans, a przychody maleją, to najprościej jest podnieść cenę odbioru i zagospodarowania odpadów dla mieszkańców. Chciałbym tego uniknąć, ale czekamy co się wydarzy, jakie propozycje będzie dla nas mieć zarząd spółki - mówi Finster.
Jak wynika z naszych informacji, zarząd spółki ZZO w Nowym Dworze planuje zwołać zgromadzenie wspólników, podczas którego mają być przedstawione dane po co najmniej miesiącu funkcjonowania systemu kaucyjnego.
Jak poradzą sobie sklepy?
Jednym ze sposobów na ratowanie budżetu spółki ZZO jest odkupienie od sklepów plastiku z systemu kaucyjnego, posortowanie go i - jak dawniej - sprzedaż do firm recyklingowych. Jak zaznacza w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" prezes Jankowski, rozmowy trwają.
- Plastik z systemu kaucyjnego możemy odkupić za 60 procent wartości. Za sortowanie firmy zapłaciłyby nam od 500 do 700 złotych za tonę. Potem byśmy to sprzedali i mieli dochody - wyjaśnia prezes ZZO w Nowym Dworze.
Sortownia za miliony bezużyteczna?
W sprawie ważne jest też to, że dwa lata temu w ramach rozbudowy ZZO w Nowym Dworze, wybudowana została nowoczesna sortownia - właśnie do segregacji plastiku. Inwestycja kosztowała ponad 123 mln zł. Można powiedzieć, że samorządy powiatów chojnickiego i człuchowskiego (współwłaściciele spółki ZZO) dołożyły się do niej, bo poręczyły zakładowi kredyt w wysokości aż 44 mln zł.
- Sortownia to nie tylko butelki kaucyjne - zaznacza prezes Jankowski. - Możemy przestawić linię na karton i inne frakcje, choć po przejściu odpadów zmieszanych linia jest bardzo zanieczyszczona. Opłaci się nam sortować i tak. Zarobimy m.in. na odpadach nieżelaznych i złomie - prognozuje Jankowski.
Samorządy, czyli każdy mieszkaniec, zapłaci kary?
Jest jeszcze jeden problem, jaki trzeba rozwiązać po wprowadzeniu systemu kaucyjnego. Zgodnie z ustawą o zagospodarowaniu odpadów, każdy samorząd musi wykazać ustalony poziom recyklingu. Mówiąc wprost, więcej niż połowa surowców wtórnych wybrana ze śmieci, musi być odzyskana i sprzedana. Jeśli tak się nie stanie, Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku naliczy kary. Tak jak w 2020 roku w Chojnicach. Za nieosiągnięcie poziomu recyklingu miasto Chojnice miało zapłacić w sumie 227 tys. zł. W kolejnych latach narzucony procent odzyskania surowców wtórnych został osiągnięty, więc kara została umorzona. W miejskiej kasie zostało 227 tys. zł.
- Myślę, że Pomorski Urząd Marszałkowski śledzi wskaźniki recyklingu i to co dzieje się z systemem kaucyjnym. System na pewno sprawi, że ZZO w Nowym Dworze straci dochody, ale takie jest życie - komentuje sytuację burmistrz Chojnic Arseniusz Finster.