Nowy Dwór Gdański: Zalanych jest 300 domów. Strażacy nadal walczą z żywiołem
Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz poinformowała o obecnej sytuacji na terenie województwa związanej z intensywnymi opadami deszczu. Największe wyzwanie nadal jest przed strażakami w powiatach nowodworskim oraz sztumskim, gdzie trwają nadal działania dotyczące usuwania skutków ulewy. Przedstawicielka urzędu podkreśla, że nadal trzeba zachować czujność, mimo pozytywnych prognoz pogodowych.
Żywioł nad Pomorzem. Strażacy nadal działają
833 - tyle razy strażacy wyjeżdżali do akcji w ciągu ostatniej doby w związku ze zdarzeniami, które poprzedziły intensywne opady deszczu. Zalane ulice, domy, nieprzejezdne drogi i inne związane z ulewą sytuacje miały miejsce w wielu pomorskich powiatach. Najtrudniejsza sytuacja nadal jest w regionie nowodworskim. O tym mówiła wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
- Mieliśmy bardzo wysoki opad - 130 mm w ciągu doby spadło w naszym województwie. To jest najwięcej w całym kraju. W tej chwili w całym województwie pracuje nadal 89 zastępów. W szczytowym momencie potrzeba było aż 180 zastępów strażaków Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej - podkreślała Beata Rutkiewicz. - Najtrudniejsza sytuacja w tej chwili jest nadal w Nowym Dworze Gdańskim. Tam podtopionych jest około 300 domów i trwa odprowadzenie wody przez strażaków. To jest teren wyjątkowo trudny, ponieważ jest płaski. Tej wody nie ma gdzie odprowadzać. Strażacy podjęli decyzję, że będą rozkładać magistralę o długości 10 kilometrów.
Jak dodała Beata Rutkiewicz, po konferencji miała udać się do Starego Pola, gdzie doszło do zalania oczyszczalni ścieków. Podkreśliła, że sytuację trzeba monitorować na miejscu i zbadać, jakiej pomocy potrzebuje wójt. Oprócz tego zalana została także droga wojewódzka nr 515.
- Musieliśmy ją zamknąć, bo nie wiemy, jaki jest jej stan techniczny. Kiedy woda trochę ustąpi, to będziemy mogli ocenić szkody - dodała Beata Rutkiewicz.
Wojewoda poinformowała, że w związku z opadami wylała rzeka Liwa, ale w okolicy podtopień nie ma zabudowań, a więc sytuacja jest pod kontrolą. W pogotowiu jest cały czas 7. Brygada Wojsk Obrony Terytorialnej.
W samym Trójmieście nie odnotowano poważniejszych zdarzeń. Strażacy wyjeżdżali w Gdańsku i Gdyni około 50 razy z koszar w każdym z tych miast w związku ze skutkami opadów.
- Poważniejszych incydentów w Gdańsku nie było. Mieliśmy zdarzenia związane z podtopieniem zakładu karnego na ulicy Siennickiej, ale już została opanowana - mówiła wojewoda.
Na ten moment prognozy pogody zapowiadają, że sytuacja we wtorek się uspokoi. Wojewoda zastrzega jednak, aby nadal zachować ostrożność.
- Mamy stan ostrzegania drugi. Prognozy na szczęście są dobre, ale nie chcę za bardzo uspokajać sytuacji. Pogoda jest zmienna. Wiemy, że niż się przesuwa, ale jeszcze radzę zachować ostrożność - dodała.