Nowy Targ: Skatowany pies i wygłodzone koty uratowane
Film sąsiadów dowodem przemocy
Akcja rozpoczęła się po tym, jak sąsiedzi nagrali Barbarę K., która przez kilkadziesiąt minut biła swojego 10-letniego psa paskiem od spodni i smyczą. Nagranie, a także liczne zgłoszenia dotyczące fetoru i zaniedbanych zwierząt, stały się podstawą do wydania nakazu przeszukania posesji.
Wstrząsające warunki
Policjanci i wolontariusze siłowo weszli do budynku. To, co zobaczyli, przerosło najgorsze przypuszczenia.
- Drzwi w niektórych pomieszczeniach nie domykały się, bo blokowały je warstwy odchodów. Koty były skrajnie wychudzone, zapchlone, poruszały się po własnych fekaliach, w których też spały i jadły. Wszystko wskazuje na to, że od wielu lat nikt tam nie sprzątał - relacjonuje Maja Ostrowska z Fundacji Ochrony Zwierząt.
Łącznie zaopiekowano się jednym psem, który był brutalnie bity i ponad czterdziestką kotów w dramatycznym stanie. W jednym z pomieszczeń znajdowały się także miejsca do spania dla ludzi, pokryte odchodami.
Agresja właścicielki
Jak relacjonują wolontariusze, Barbara K. od początku utrudniała działania służb.
- Była agresywna, rzuciła się na policjantów, potem przewróciła się twierdząc, że zasłabła i kazała wzywać pogotowie. Kiedy rozpoczęły się oględziny, schowała klucze do pomieszczeń - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Kobieta początkowo zaprzeczała, że posiada koty. Twierdziła, że jest ich osiem. Ostatecznie znaleziono aż 43. Znaleziono także kilka zdechłych zwierząt.
"Smród czuć było sto metrów dalej"
Makabryczne warunki potwierdzają sąsiedzi.
- Dramat zwierząt w tym domu trwał bardzo długo. Jak latem właścicielka otwierała okno, to smród czuć było aż 100 metrów dalej - opowiada pracownik serwisu narciarskiego znajdującego się naprzeciwko.
Kosztowna walka o życie zwierząt
Wszystkie koty i pies zostały przewiezione do weterynarzy. Wymagają leczenia chorób skóry, oczu oraz intensywnej opieki.
- To była jedna z najbardziej drastycznych interwencji, jakie widzieliśmy. Zwierzęta były przerażone, wygłodzone, pozbawione godnych warunków życia - mówią wolontariusze.
Koszty opieki są ogromne. - Apelujemy o wsparcie. Potrzebujemy leków, karmy, środków na odrobaczenie i testów na choroby zakaźne. Do tej pory przez kilka dni wydaliśmy już około 10 tys. zł, a leczenie dopiero się zaczyna - dodaje Bielawski.
Odpowiedzialność karna
Barbara K. oczekuje na zarzuty. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi jej do 5 lat więzienia oraz nawet 15-letni zakaz ich posiadania.