Oborniki: Pociągi wróciły. Pierwszy dzień po otwarciu stacji nie obył się bez problemów
Dobre wieści dla pasażerów z Obornik Wielkopolskich. Po weekendowym paraliżu i całkowitym zamknięciu ruchu pociągi wróciły na tory. Od poniedziałkowego poranka, 8 grudnia, stacja jest przejezdna, a podróżni korzystają z zupełnie nowego peronu. Nie obyło się jednak bez zamieszania.
Pociągi wróciły do Obornik. Pierwszy dzień po otwarciu stacji nie obył się bez problemów
Weekend 6-7 grudnia był dla mieszkańców Obornik wyzwaniem logistycznym. Z powodu prac przy budowie drugiego toru i mostu na Warcie, ruch pociągów został wstrzymany, a pasażerowie musieli przesiąść się do autobusów komunikacji zastępczej. W poniedziałek, 8 grudnia wszystko miało wrócić do normy. I wróciło, choć w bólach.
Rosjanie zawiedzeni: Czy to naprawdę zima? Nagrania z Moskwy obiegły internet
Walka z czasem do 6:15 rano
Niewiele osób wsiadających do porannych składów zdawało sobie sprawę, że walka o otwarcie torowiska trwała dosłownie do ostatnich minut. Robotnicy pracowali w nocy z niedzieli na poniedziałek, by zdążyć przed pierwszym gwizdkiem.
- W nocy pracowała inna firma. Łączyli nowy fragment toru z istniejącym. Wymieniali też część kabli i elementów sieci trakcyjnej, żeby poprawić stan toru, który był cały czas w użyciu. Chodziło o to, żeby pociągi mogły jeździć płynnie i żeby ten tor wytrzymał kolejne lata. Kończyli to jeszcze dziś nad ranem- tłumaczy jeden z pracowników budowy, którego spotkaliśmy na miejscu.
Torowisko zostało oddane do użytku dopiero ok. godziny 6:15, czyli dwie godziny po planowanym wznowieniu ruchu.
Skutki były natychmiastowe, pierwszy pociąg został odwołany, a w porannym szczycie zapanował... chaos.
"Gdzie jest ten peron?"
Opóźnione zakończenie prac to nie jedyny problem. Pasażerowie, przyzwyczajeni do starego układu dworca, w poniedziałkowy ranek czuli się zagubieni. Uruchomiono bowiem zupełnie nowy peron. Do naszej redakcji docierały sygnały o "panu z megafonem" i ogólnym chaosie informacyjnym.
Na miejscu okazało się, że w rolę informacji pasażerskiej wcielili się sami pracownicy kolei, którzy fizycznie kierowali zdezorientowanych ludzi we właściwe miejsce. Pana z megafonem nie zastaliśmy.
- Ja tam o wpół do czwartej stałam, godzinę wcześniej, żeby tych ludzi kierować na ten peron - relacjonuje pracownica kolei w Obornikach. - Ludzie nie wiedzieli, bo skąd mieli wiedzieć? To był pierwszy dzień. Stałam i wołałam, żeby szli na tamten peron.
Nerwy na peronie. "Mówili, że pracujemy w chlewie"
Opóźnienia wynikające z przedłużających się prac i zmiana organizacji ruchu doprowadziły do spięć. Frustracja pasażerów, którzy zmarzli czekając na pociąg, który nie przyjechał, skumulowała się na pracownikach stacji.
- Pani, co ja dzisiaj miałam rano, to się w głowie nie mieści. Przyszli, narzekali, wyzywali - opowiada nam pracownica, nie kryjąc emocji. - Przedtem przychodzili i mówili, że tu jest bałagan, że pracujemy w chlewie. Teraz, kiedy się robi i powstaje coś nowego, też narzekają. Ludziom się nie dogodzi.
Emocje są zrozumiałe po obu stronach. Pasażerowie chcą po prostu dojechać do pracy, a kolejarze i budowlańcy pracują pod presją czasu przy ogromnej inwestycji.
Utrudnienia to nie koniec. Uwaga kierowcy!
Choć pociągi ostatecznie ruszyły, to nie koniec utrudnień w Obornikach. Przypominamy, że zgodnie z informacjami przekazanymi przez firmę PORR S.A. oraz Urząd Miejski, wciąż zamknięty pozostaje przejazd kolejowo-drogowy na ulicy Kowanowskiej.
Wykonawca napotkał tam na niespodziewane trudności techniczne, co wymusiło przedłużenie zamknięcia. Według najnowszych ustaleń, przejazd ma pozostać nieczynny do środy, 10 grudnia 2025 r.
Pasażerom zalecamy sprawdzanie bieżącego rozkładu jazdy tuż przed wyjściem na stację, gdyż trwająca budowa mostu nad Wartą wciąż jest w toku i sytuacja może być dynamiczna.