Odurzony obcokrajowiec zrobił burdę w Warszawie: napady agresji przeplatał śmiechem i krzykami
We wtorek, 13 maja, tuż po godzinie 8, strażnicy z VII Oddziału Terenowego otrzymali zawiadomienie o mężczyźnie leżącym pod drzewem przy ulicy Abrahama i natychmiast ruszyli w rejon zgłoszenia.
– Zawsze, gdy otrzymujemy zgłoszenie o osobie leżącej, przygotowujemy się na akcję ratowania życia lub zdrowia – relacjonuje starsza inspektor Elżbieta Banaszek. – Jednak w tym przypadku tak nie było, ale mimo to interwencja wcale nie była łatwa – dodaje strażniczka.
Gdy strażnicy dotarli na miejsce, okazało się, że leżący pod drzewem mężczyzna śpi, a pobudka zdecydowanie mu się nie spodobała. Dobudzony stał się agresywny, a jego zachowanie stało się irracjonalne. Po chwili agresji, zaczął się głośno śmiać i wypowiadać w języku rosyjskim. Po epizodzie lingwistycznym, znów wróciła agresja, przeplatana napadami śmiechu. Z relacji przyglądających się świadków interwencji wynikało, że przed przybyciem patrolu mężczyzna zaczepiał przechodniów, domagając się jałmużny, a w razie jej nie otrzymania stawał się opryskliwy.– Konieczne było użycie środków przymusu bezpośredniego. Dopiero wtedy mężczyzna się uspokoił i zaczął z nami normalnie rozmawiać – mówi starszy inspektor Mariusz Dróżdż biorący udział w interwencji.
W trakcie rozmowy okazało się, że jest 37-letnim obcokrajowcem, który nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów. Strażnicy zapytali, co jest przyczyną huśtawki nastrojów – alkohol czy narkotyki. 37-latek stanowczo odpowiedział: „Palę tylko marihuanę”. Przy mężczyźnie ujawniono żółte plastikowe pudełko z zawartością suszu roślinnego, rzeczywiście wyglądającego na środek, którego posiadanie jest zabronione. W związku z tym na miejsce wezwano patrol policji, który zatrzymał mężczyznę, który został przewieziony do KRP VII i przekazany do dyspozycji policjantów.