Orzeł, który porwał dziecko. Szokująca historia z Norwegii
Latem 1932 roku norweska wyspa Leka stała się sceną wydarzenia, które do dziś budzi niedowierzanie. Trzyletnia dziewczynka zniknęła bez śladu, a cała wioska ruszyła na dramatyczne poszukiwania. Gdy ją odnaleziono wysoko na skalnej półce, wszyscy zadali sobie pytanie: czy naprawdę mogła zostać porwana przez ogromnego orła?
Dramat na wyspie Leka
Lato 1932 roku na norweskiej wyspie Leka w regionie Nord-Trøndelag zapowiadało się spokojnie. Rodzina Hansenów przybyła tam na chrzciny, a trzyletnia Svanhild bawiła się nieopodal domu gospodarzy. W pewnym momencie dziewczynka zniknęła. Początkowo sądzono, że oddaliła się sama, jednak szybka mobilizacja mieszkańców ujawniła, że sytuacja jest poważniejsza. W krótkim czasie w poszukiwaniach wzięło udział około 200 osób, które przeczesywały okoliczne lasy, pola i klify.
Znaleziono jedynie chusteczkę i bucik dziecka. Zwrócono uwagę na nietypowe zachowanie orłów krążących nad okolicą, ale początkowo nikt nie łączył tego z zaginięciem Svanhild. Dopiero później pojawiła się hipoteza, że mogła zostać porwana przez bielika – największego norweskiego ptaka drapieżnego. Poszukiwania skierowano w stronę gniazda orła, znajdującego się wysoko na zboczu góry Hagafjellet.
Po wielu godzinach dramatycznych poszukiwań trzech mężczyzn zdecydowało się wspiąć na stromą, niemal niedostępną półkę skalną, tuż pod orlim gniazdem. Tam, ku zdumieniu wszystkich, odnaleziono Svanhild. Dziewczynka była cała, choć miała zadrapania i była wyraźnie oszołomiona. Leżała skulona wśród patyków i piór, jakby czekała na ratunek. Jej sukienka nosiła ślady, które mogły pochodzić od szponów ptaka, a brakowało jednego buta.
Sama dziewczynka po latach wspominała, że pamiętała moment, gdy zobaczyła ogromnego ptaka zbliżającego się do niej, a potem nagle znalazła się na skalnej półce. To, co wydarzyło się pomiędzy, pozostaje tajemnicą. Wersja o porwaniu przez orła była przekazywana przez świadków i uczestników akcji ratunkowej, a także szeroko komentowana w norweskiej prasie.
Czy orzeł mógł porwać dziecko?
Historia Svanhild wywołała ogólnokrajową dyskusję na temat możliwości fizycznych bielika. Bielik zwyczajny (Haliaeetus albicilla), znany również jako orzeł morski, to największy ptak drapieżny Europy. Rozpiętość jego skrzydeł może dochodzić do trzech metrów, a masa ciała przekracza 6 kg.
W naturalnych warunkach ptak ten poluje głównie na ryby, ptaki wodne i drobne ssaki. Przypadki ataków na większe zwierzęta, w tym młode sarny czy lisy, są udokumentowane, jednak porwanie dziecka wydaje się przekraczać jego możliwości.
Specjaliści zwracają uwagę, że bielik potrafi unieść zdobycz ważącą do 3 kg, choć niektóre źródła podają, że wyjątkowo silne osobniki są w stanie poderwać nawet cięższy ładunek na krótkim dystansie. Svanhild miała wówczas około trzech lat, co oznacza, że jej masa ciała mogła przekraczać możliwości ptaka. Z drugiej strony, brak śladów prowadzących na półkę skalną oraz ślady szponów na ubraniu dziecka przemawiają na korzyść wersji o porwaniu przez orła.
Dziewczynka, która przeżyła
Wydarzenie z Leka szybko stało się jednym z najbardziej znanych przypadków w norweskiej historii i folklorze. Prasa krajowa i zagraniczna szeroko opisywała dramatyczną akcję ratunkową oraz niezwykłe okoliczności odnalezienia dziecka. W 1989 roku lokalne władze wyspy Leka wprowadziły do swojego herbu symbol orlich szponów i skrzydła, nawiązując wprost do tej historii.
Na przestrzeni lat powstały książki i filmy dokumentalne poświęcone temu wydarzeniu. Stało się ono również inspiracją dla badaczy zajmujących się relacjami człowieka z dziką przyrodą oraz analizujących granice między rzeczywistością a legendą. Dla mieszkańców Leka historia Svanhild jest symbolem siły wspólnoty i niezwykłego szczęścia, które pozwoliło dziecku przetrwać.
Svanhild Hansen, bo tak nazywała się dziewczynka z Leka, przeżyła swoje niezwykłe doświadczenie bez poważniejszych obrażeń. Przez całe życie była symbolem wytrwałości i szczęścia, a jej historia stała się częścią lokalnej tożsamości. Zmarła 12 listopada 2010 roku, dożywając 81 lat. Do końca życia nie była w stanie dokładnie wyjaśnić, jak znalazła się na skalnej półce, ale jej opowieść pozostaje jednym z najciekawszych przypadków w historii spotkań człowieka z dziką przyrodą.