Państwo widmo. Szokujący obraz Polski w 1918 roku
W listopadzie 1918 roku Polska powstała z martwych. Ale zamiast święta, nastał czas chaosu, nędzy i strachu. Państwo było tylko na papierze – zrujnowana gospodarka, głód, przemyt, choroby i spekulacja rozsadzały młodą niepodległość od środka. W miastach królowała lichwa, na wsiach kwitł czarny rynek, a koleje nie dowoziły ludzi ani towarów. Tak naprawdę – walka o Polskę dopiero się zaczynała.
Spekulacja i przemyt
Innym problemem odradzającego się państwa polskiego po I wojnie światowej była spekulacja. Spekulanci, wykorzystując ogromną liczbę różnych walut po zaborcach, skupywali je i nielegalnie nimi obracali, manipulując ich wartością. Jak grzyby po deszczu pojawiły się liczne wytwórnie fałszywych pieniędzy. Podrabiano kartki na żywność i przemycano zboże, aby sprzedać je na czarnym rynku po zawyżonych cenach.
Spekulanci, paskarze, faktorzy współpracowali ze sobą, uprawiając spekulację żywnością, węglem, a także pamiątkami po legionach. Ludność, która była przez nich wyzyskiwana, mściła się na nich w różny sposób. Zdesperowani klienci zajmowali siłą sklepy, a następnie zabierali zdobyte w nich towary do swych domów lub sprzedawali po niższych cenach.
Morze kwiatów, zniczy, pamiątek. Tak wygląda grób Joanny Kołaczkowskiej
Napadano na pasażerów dorożek, pociągów oraz na osoby idące z zakupami. Aby zaprowadzić porządek, polskie władze stworzyły urząd do walki z lichwą i czarne księgi paskarzy, gdzie notowano największych z nich. Rezultaty zwalczania spekulantów były niewielkie. Tysiące osób żyło ze spekulacji, a paskarze przekupywali pracowników urzędu do walki z lichwą. Korupcja była wówczas ogromna.
Także przemyt był czymś powszechnym. Całe wsie żyły z przemytu artykułów do Niemiec. W przemycie brali udział m. in. kolejarze i niektórzy funkcjonariusze Straży Granicznej. Również w armii polskiej liczba przestępstw była duża do końca wojny polsko-bolszewickiej. Dopiero po zakończeniu wojny działające coraz sprawniej państwo polskie znacznie ograniczyło przestępczość.
Opłakany stan gospodarki
Gospodarka znajdowała się w ruinie. Część przemysłu i kolei została całkowicie zniszczona. Zagmatwanie przedstawiała się sprawa waluty, w obiegu znajdowały się pieniądze państw zaborczych, a trochę później pojawiły się marki polskie, drukowane w tak dużych ilościach, że bardzo szybko traciły swoją wartość. Fałszowane pieniądze wprowadzane na rynek przez fałszerzy utrudniły jeszcze bardziej sytuację.
Jeżeli chodzi o produkcję przemysłową, to sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Brakowało węgla, który stał się towarem deficytowym. Wiele zakładów nie pracowało, a te, które cokolwiek produkowały, miały poważne trudności, aby się w ogóle utrzymać.
Niezwykle trudna sytuacja w gospodarce zmusiła władze miejskie do ograniczania dostaw prądu i gazu do mieszkań ze względu na różne trudności. Bezrobocie było gigantyczne i polskie władze nie mogły temu zaradzić. Możliwość otrzymania kredytów za granicą była znikoma. Dlatego jedynie druk banknotów bez pokrycia ratował gospodarkę. Efektem tego była hiperinflacja i rosnące zadłużenie państwa.
Bolączki polskiego wojska
Tworzenie wojska w pierwszych dniach niepodległości przebiegało w niezwykle trudnych warunkach. Nie było jednolitego wyposażenia, umundurowania i uzbrojenia. Użytkowano różne typy hełmów, broni, mundurów z armii zaborców i zakupów z demobilu. Z powodu dużego analfabetyzmu na wschodzie kraju, rekrutów należało często uczyć czytać i pisać.
Brakowało podoficerów i oficerów niższego szczebla. Uruchomiono krótkie kursy, na których pospiesznie szkolono nową kadrę oficerską. W panującym chaosie tworzono nowe jednostki, od razu posyłając je na front z bronią i wyposażeniem, które akurat było na stanie. Dlatego wojsko polskie do 1921 roku stanowiło mieszaninę różnych karabinów, hełmów i mundurów.
Rozgardiasz na kolei
Ogromny chaos panował na terenie całej Polski. Każdy z trzech zaborów miał inne prawo, walutę i gospodarkę. Obecny był niemały bałagan na kolei. W zaborze rosyjskim tory miały inną szerokość, a w zaborze austriackim ruch pociągów był lewostronny. Przepisy i sprzęt także znacznie się różniły w zależności od zaboru. Trzeba było więc nie tylko odbudować zniszczone linie, ale także dostosować szerokość torów. Wykorzystywano bilety i mundury kolejowe z państw zaborczych, do których doczepiano tylko dystynkcje i polskiego orła.
Pociągi nie jeździły według rozkładu i notorycznie się spóźniały. W niektórych przypadkach spóźnienie wynosiło do kilku dni. Z powodu niedoboru węgla opalano parowozy drzewem. Wagony znajdowały się w fatalnym stanie, a kupno biletu bez łapówki graniczyło wręcz z cudem.
Polskie władze zostały zmuszone powołać specjalną komisję, mającą stworzyć podstawy polskiej terminologii kolejnictwa. Należało stworzyć zupełnie nowe słowa, ponieważ nowe wynalazki, jak na przykład samochód czy samolot, nie miały ustalonej polskiej nazwy.
Kryzys mieszkalnictwa
Także w dziedzinie mieszkań sytuacja pozostawiała wiele do życzenia. Wystąpił poważny niedobór lokali. Wykorzystali to nieuczciwi właściciele kamienic. Podwyższali znacznie czynsz, a kiedy lokatorzy nie mogli go zapłacić, wyrzucali ich na bruk. Dochodziło do manifestacji wyrzuconych lokatorów, a także do samosądów na szczególnie nieuczciwych właścicielach.
Sejm latem 1919 roku uchwalił ustawę chroniącą lokatorów przed eksmisją i zbyt wysokim czynszem. Także lokatorzy stawali się często równie chciwi jak właściciele kamienic. Odnajmowali się więc po dużych cenach mieszkania sublokatorom. Była to tak zwana "Lichwa Mieszkaniowa".
Szalejące choroby i epidemie
W momencie odzyskiwania niepodległości prawdziwą plagę stanowiła gruźlica, na którą zachorowało wiele osób. Jeszcze groźniejsza była epidemia tyfusu. Pojawiła się ona w Polsce za sprawą żołnierzy z armii zaborców.
Po wieloletniej przerwie powróciła również cholera, dziesiątkując ludność. Pojawiły się też inne groźne choroby, jak czerwonka czy malaria (przywleczona z Włoch).
Ciężka epidemia grypy hiszpanki stanowiła także poważny problem. Pomimo tego, że był to koniec epidemii w Europie, w Polsce wiele osób zachorowało na tę chorobę (wśród nich znalazł się gen. Kazimierz Sosnkowski). Sporo też Polaków umarło z powodu hiszpanki.
Na całe szczęście polskie władze uporały się z szalejącą hiszpanką poprzez darmowe szczepienia, odpowiednie środki zaradcze i dzięki pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych. Po zakończeniu działań wojennych epidemie wygasły, co było też częściowo zasługą rodzimej służby zdrowia.