Park Linowy "Małpi Gaj" w Busku-Zdroju do rozbiórki? Jest niepokojąca ekspertyza
Park Linowy "Małpi Gaj". Inwestycja za milion złotych
Park linowy "Małpi Gaj" otwarto hucznie 1 czerwca 2022 roku. Była to jedna ze sztandarowych inwestycji ekipy burmistrza Waldemara Sikory. Rozpoczęła się w 2021 roku, zakończono ją rok później. Kosztowała około miliona złotych, które w całości pochodziły z budżetu miasta i gminy Busko-Zdrój.
- W parku dostępnych jest wiele rodzajów tras, zróżnicowanych pod względem trudności. Nad bezpieczeństwem czuwają instruktorzy - tak pisaliśmy o inwestycji tuż po otwarciu.
Czytaj więcej:
Problemy z Parkiem Linowym "Małpi Gaj"?
Teraz okazuje się, że z inwestycją mogą być spore kłopoty. Według pogłosek, jakie od kilku dni krążą po Busku-Zdroju, stan drzew, które posłużyły za podstawę konstrukcji parku linowego, ma budzić wątpliwości fachowców. Najbardziej optymistyczna wersja krążąca w kuluarach jest taka, że kilka tras będzie musiało zostać zdemontowanych. Najczarniejszy scenariusz mówi o tym, że cała, warta prawie milion złotych inwestycja zostanie rozebrana.
- Podczas tak zwanej rewitalizacji, która obejmowała między innymi budowę "Małpiego Gaju", odbywała się selekcja drzew. Prawdopodobnie doszło do pomyłki. Drzewa do wycinki oznaczono, jako zdrowe, natomiast rośliny, które miały pozostać, wycięto. Buki, jakie byłyby wstanie utrzymać całą konstrukcję, zniknęły. Pozostawiono wielkie sosny, lecz one zaczęły usychać, ponieważ uszkodzono delikatną strukturę podłoża. Dendrolodzy uznali, że te drzewa trzeba będzie wyciąć. W całym "Małpim Gaju" do wycięcia ma być około 20 drzew, dużych sosen. Prawdopodobnie z trzech istniejących tras turystycznych pozostanie tylko jedna. Jest jeszcze możliwość, żeby ustawić pale betonowe, ale to przecież będzie fatalne dla estetyki tego miejsca - mówi jedna z osób znająca kulisy sprawy.
Burmistrz Buska-Zdroju: Jest za wcześnie na wyrokowanie
Burmistrz Jerzy Szydłowski mówi, że dotarły do niego wieści o złej kondycji sosen.
- Musimy najpierw sprawdzić te informacje. Dowiedzieć się, kto taką opinię przedstawił, w jaki sposób ten dendrolog został wyłoniony, czy nie zrobiliśmy jakiejś równoległej opinii. Ja nie znam się na drzewach, i staram się nie działać pochopnie. Jestem na urlopie, o sprawie będę mógł powiedzieć coś więcej we wtorek - mówi Jerzy Szydłowski.
Zaznacza, że jest za wcześnie na mówienie, że to koniec "Małpiego Gaju".
- W środę rozmawialiśmy na temat tej opinii. Nie ma żadnego stanowiska w tej sprawie na dziś. Poza tym, że są niepokojące sygnały i sytuacja jest wyjaśniania. Bezwzględnie jednak muszą być zanalizowane inne drzewa. Kilka roślin, na których opiera się park linowy, zostało sprawdzonych. Trudno na podstawie jednej opinii dotyczącej kilku drzew wyrokować na temat całego parku. Absolutnie to nie jest jeszcze ten moment - dodaje Jerzy Szydłowski.
Radny: Być może powiadomimy prokuraturę
O sprawie parku linowego wiedzą już w Radzie Miejskiej. W ostatnich dniach do radnych dotarł raport o stanie zieleni na terenie Buska-Zdroju. Stwierdzenia tam zawarte są porażające.
Według dokumentu, przeprowadzona analiza dendrologiczna na terenie "Małpiego Gaju" dowiodła, iż niektóre drzewa na jego terenie stanowią "istotne zagrożenie dla życia, zdrowia i mienia ludzkiego". Każdemu z badanych drzew grozi przewrócenie bądź złamanie. Co ważne, może się to odbyć nie tylko wskutek złej pogody, na przykład wiatru, ale też samoczynnie. Inne drzewa w parku linowym, nieobjęte ekspertyzą, również mają być w złym stanie, z uwagi na ich wiek i pogorszenie warunków wzrostu.
Radny Kamil Oliwkiewicz rozważa powiadomienie prokuratury, jeśli pogłoski się potwierdzą.
- Oczywistym jest, że drzewa pozbawione niższych partii krzewów i poszycia roślin, które zapewnia prawidłowe funkcjonowanie biotopu roślinnego spowoduje obumieranie wysokich drzew. Osoba, która zezwoliła na takie działania w przeszłości popełniła moim zdaniem bardzo duży błąd, który obecnie przyczynił się nie tylko do likwidacji lub ograniczenia parku linowego ale także wycięcia pozostałych sosen, które nie poradziły sobie z niekompetencją człowieka. Wszelkiej maści urzędowi eksperci od kanalizacji, dróg, drzew i tym podobnych powinni zastanowić się na swoją buńczuczną postawą i zacząć opierać swoje racje na konsultacjach z ekspertami w swoich dziedzinach. Niekompetencja prowadzi do strat materialnych ale także do nieodwracalnych strat w środowisku. Zastanawiam się nad powiadomieniem właściwych służb i pociągnięciem do odpowiedzialności osoby, które swoimi zaniedbaniami spowodowały powyżej opisane straty - mówi Kamil Oliwkiewicz.
Jego zdaniem, w gminie Busko-Zdrój od dawna istnieje problem nieliczenia się z fachową wiedzą.
- Są u nas eksperci od wszystkiego, którzy znają się na drzewach, na kanalizacji i twierdzą, że nie potrzebują żadnego wsparcia eksperckiego. Kiedyś powiedziałem, że na Politechnice Warszawskiej jest doktor, który opracował plan przeciwpowodziowy dla Powiśla, i mógłby zrobić coś takiego dla naszej gminy. Od wysokich gminnych urzędników, zajmujących się inwestycjami usłyszałem, że oni nie potrzebują żadnych ekspertów, bo na wszystkim się znają. Trzeba by teraz ponowić to pytanie, czy fachowcy dalej nie są nam potrzebni - komentuje Kamil Oliwkiewicz.
Park linowy jest obecnie nieczynny. Miał być otwarty 1 czerwca.