Pociąg śmierci z Bergen-Belsen. Cud w Farsleben 1945

W kwietniu 1945 roku, gdy wojna dogasała, przez Niemcy sunął pociąg pełen więźniów skazanych na śmierć. W Farsleben żołnierze amerykańscy dokonali czegoś, co dla tysięcy ludzi stało się cudem.

Wyzwoleni więźniowie z Farlesleben w 1945 rokuWyzwoleni więźniowie z Farlesleben w 1945 roku
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Przez Wieki

Ostatni transport z Bergen-Belsen

Wiosną 1945 roku, gdy alianci zbliżali się do serca III Rzeszy, niemieccy oprawcy rozpoczęli gorączkową ewakuację obozów koncentracyjnych. 7 kwietnia z Bergen-Belsen wyruszył pociąg z około 2500 żydowskich więźniów – mężczyzn, kobiet i dzieci. Celem transportu było getto Theresienstadt, które dla wielu oznaczało jedynie przedłużenie gehenny lub nieuchronną śmierć.

Podróż odbywała się w skrajnych warunkach. Więźniowie zostali upchani w bydlęcych wagonach, często po 60–70 osób w jednym przedziale. Przez sześć dni niemal nie opuszczali wagonów, cierpiąc z powodu braku miejsca, głodu, pragnienia i braku dostępu do sanitariatów.

Wielu z nich było już skrajnie wyczerpanych po pobycie w Bergen-Belsen, gdzie panowały epidemie tyfusu i głód. Każdego dnia umierały kolejne osoby, a ciała pochowano w pośpiechu przy torach.

Pociąg był jednym z trzech transportów, które opuściły Bergen-Belsen w kwietniu 1945 roku. Tylko jeden dotarł do Theresienstadt, drugi został wyzwolony przez Armię Czerwoną pod Tröbitz, a trzeci – ten z Farsleben – zatrzymali Amerykanie.

Dramatyczna podróż przez Niemcy

Trasa pociągu wiodła przez zniszczone bombardowaniami Niemcy. Transport często zatrzymywał się na długie godziny, a czasem nawet dni. Więźniowie, jeśli pozwalali na to strażnicy, opuszczali wagony na krótko, by szukać czegokolwiek do jedzenia lub pić wodę z rowów przytorowych. Wielu próbowało wymienić resztki osobistych rzeczy na chleb w okolicznych wsiach.

Wśród pasażerów było około 700 dzieci. Dla nich i ich rodzin każda chwila była walką o przetrwanie. Choroby, wycieńczenie i strach przed nieznanym celem podróży towarzyszyły im nieustannie. Niemieccy strażnicy mieli rozkaz – jeśli nie uda się dotrzeć do Theresienstadt, mieli wysadzić pociąg na moście nad Łabą, zabijając wszystkich na pokładzie.

Sytuacja na froncie zmieniała się z godziny na godzinę. Wojska amerykańskie zbliżały się od zachodu, Sowieci nacierali od wschodu, a pociąg coraz częściej stawał w miejscu z powodu zniszczonych torów i bombardowań. W końcu 13 kwietnia transport zatrzymał się w pobliżu Farsleben, niedaleko Magdeburga.

Wyzwolenie – spotkanie z amerykańskimi żołnierzami

Około godziny 16:00 13 kwietnia 1945 roku amerykański zwiad – jeep i czołg z 743. Batalionu Czołgów oraz żołnierze 30 Dywizji Piechoty – natknęli się na zatrzymany pociąg. Widok, który zastali, na zawsze zapisał się w ich pamięci: z wagonów wyłaniały się wychudzone, zdesperowane postacie. Większość więźniów była w stanie skrajnego wyczerpania, wielu z nich nie miało siły samodzielnie opuścić wagonów.

Niemieccy strażnicy, widząc zbliżające się amerykańskie pojazdy, w popłochu uciekli, pozostawiając pociąg i więźniów własnemu losowi. Żołnierze USA natychmiast przystąpili do akcji ratunkowej: rozdawali jedzenie, koce, wodę, udzielali pierwszej pomocy. Amerykanie zmusili także mieszkańców Farsleben do przyjęcia części więźniów pod swój dach – dla wielu był to pierwszy od lat kontakt z normalnym domem.

Sierżant George Gross, dowódca czołgu, wspominał: "Każdy wyglądał jak szkielet, tak wygłodzony, z twarzami pełnymi cierpienia. Gdy nas zobaczyli, zaczęli płakać, śmiać się, niektórzy padali na kolana. To była eksplozja czystej, niemal histerycznej ulgi".

Pierwsze chwile wolności i pomoc

Pierwsze godziny po wyzwoleniu były dla więźniów szokiem. Wielu z nich nie wierzyło, że koszmar się skończył. Amerykanie natychmiast zorganizowali transport do pobliskiego Hillersleben, gdzie w opuszczonych koszarach Luftwaffe urządzono tymczasowy szpital i miejsce schronienia. Tam więźniowie otrzymali opiekę lekarską, czyste ubrania i ciepłe posiłki.

Dzięki szybkiej reakcji aliantów udało się uratować życie setek osób, choć wielu więźniów zmarło już podczas transportu lub w pierwszych dniach po wyzwoleniu z powodu chorób i wycieńczenia.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Staatsoper Hannover: Ewa Vesin debiutuje w roli Ortrudy w "Lohengrinie"
Staatsoper Hannover: Ewa Vesin debiutuje w roli Ortrudy w "Lohengrinie"
Kielce: Koncert Levente Kuzma w bazylice katedralnej
Kielce: Koncert Levente Kuzma w bazylice katedralnej
Nowe Strącze: Ukradł samochód, a potem porzucił go w polu
Nowe Strącze: Ukradł samochód, a potem porzucił go w polu
Talar: Samochód wpadł do stawu. Na jezdnię wbiegła sarna
Talar: Samochód wpadł do stawu. Na jezdnię wbiegła sarna
Da Ponte Opera Festival: Mariana Poltorak jako Donna Elvira
Da Ponte Opera Festival: Mariana Poltorak jako Donna Elvira
Czasem słońce czasem deszcz, czyli zmienny weekend w Międzyzdrojach
Czasem słońce czasem deszcz, czyli zmienny weekend w Międzyzdrojach
Szczecin: Bazylika Archikatedralna. Gotycka perła z tarasem widokowym
Szczecin: Bazylika Archikatedralna. Gotycka perła z tarasem widokowym
Wrocław: Ulice Drzewieckiego i Bajana wciąż rozkopane. Kiedy koniec remontów?
Wrocław: Ulice Drzewieckiego i Bajana wciąż rozkopane. Kiedy koniec remontów?
Kielce: Finałowy koncert Kapeli Podwórkowej SCYZORY w Wojewódzkim Domu Kultury zakończył letni cykl spotkań muzycznych
Kielce: Finałowy koncert Kapeli Podwórkowej SCYZORY w Wojewódzkim Domu Kultury zakończył letni cykl spotkań muzycznych
Warszawa: Ciężarówka spadła z nasypu na węźle Opacz. Droga zablokowana
Warszawa: Ciężarówka spadła z nasypu na węźle Opacz. Droga zablokowana
Radom: Uliczka Tradycji. Wystąpił zespół Warszawskie Combo Taneczne
Radom: Uliczka Tradycji. Wystąpił zespół Warszawskie Combo Taneczne
Radom: Uliczka Tradycji. Rynek cofnął się w czasie podczas pokazu mody z lat 20. i 30. XX wieku
Radom: Uliczka Tradycji. Rynek cofnął się w czasie podczas pokazu mody z lat 20. i 30. XX wieku