Podkarpacie: Pogoda opóźniła żniwa. Lipcowe opady obniżyły jakość plonu
Od kilku dni na polach pracują od świtu do zmierzchu kombajny. Mimo że jesteśmy w przededniu dożynek, to zakończenie żniw w tym roku na Podkarpaciu będzie opóźnione ze względu na lipcowe opady deszczu.
- Opóźnienie jest bardzo znaczne. O tej porze powinniśmy być po żniwach, a sytuacja jest taka, że w powiecie rzeszowskim jesteśmy w połowie. Sytuacja jest ciężka z tego względu, że nalało trochę wody, jest mokro. My, rolnicy, zbieramy zboże z tych pól, na które da się dojechać kombajnem. Bardziej kosimy tam, gdzie się da, a nie gdzie by należało. Od wielu lat tak mokrych żniw osobiście nie pamiętam. To są najbardziej mokre żniwa w Polsce południowo-wschodniej - mówi Zbigniew Micał, dyrektor Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale.
Granica opłacalności
Odwiedziliśmy jednego z podrzeszowskich rolników, który właśnie krzątał się przy pracy. - Trzeba korzystać z pogody, bo już jest spore opóźnienie. Zostało mi do wykoszenia około 3 ha pszenicy. Plon ilościowy się zgadza, gorzej z jakością, która nie jest najlepsza przez deszczową pogodę. Niestety, ceny w skupie nie powalają. Tona pszenicy kosztuje tyle samo co w zeszłym roku i 20 lat temu, za to ceny nawozów znacznie wzrosły. Dawniej za sprzedanie jednej tony pszenicy można było kupić jedną tonę nawozu. Teraz na jedną tonę nawozu trzeba sprzedać około 2,5 tony pszenicy. To obrazuje, że my, rolnicy, balansujemy na granicy opłacalności - mówi Jacek Skawina, rolnik z gminy Lubenia.
Rolnik liczy, że słoneczna pogoda się utrzyma i zdąży zebrać wszystkie swoje plony.
Mimo że w całym kraju żniwa w tym roku są opóźnione, to rolnicy z Podkarpacia powinni zdążyć zebrać całe zboże - uważa Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej.
Mało jest pszenicy konsumpcyjnej
- Mnie na 50 hektarów pszenicy pozostała do skoszenia jeszcze połowa. Mało jest niestety pszenicy konsumpcyjnej, czyli tej najwyższej klasy. Większość to pszenica paszowa, która w skupie warta jest około 700 złotych. To cena sprzed 20 lat, a koszty produkcji znacznie wzrosły. Wystarczy sprawdzić, ile wtedy kosztowały nawozy, środki ochrony roślin czy paliwo, a ile teraz. Mogę jednak uspokoić, że pieczywo nie podrożeje, ponieważ mamy bardzo duże zapasy zboża - mówi prezes Stanisław Bartman.
Średnio z hektara plon pszenicy powinien wynosić 8-10 ton. Składa się na niego jakość gleby, stosowanie nawozów i środków ochrony roślin. Jeśli z hektara zbiór wynosi poniżej 5 ton, to jest on poza granicą opłacalności.
Eksperci z PODR-u uważają, że jak najszybciej należy zebrać pozostałe zboże.
- Pszenica, która teraz zostaje na pokosie, na polach, jest niestety atakowana przez choroby grzybowe. Z tego powodu nie będzie ona pszenicą konsumpcyjną, tylko paszową, czyli tańszą - 690-700 zł. Jeśli ta cena pozostanie, to jest ona bardzo niska. W skali kraju to rzepak u nas sypał bardzo dobrze. W uprawach, gdzie nie wystąpiły złe warunki atmosferyczne, można było zebrać do 5,5 tony z hektara. Zresztą ilość wyprodukowanej pszenicy czy kukurydzy będzie inna w okolicach Stalowej Woli, gdzie gleba jest IV klasy, a inna na ziemiach II klasy w okolicach Przemyśla i Lubaczowa - zauważa dyrektor Zbigniew Micał.