Polskie rolnictwo straciło 20 mld zł. Pieczątki nie zatrzymają wirusa
Straciliśmy grube miliardy z powodu świńskiej choroby
- ASF w Polsce nie jest już tylko problemem weterynaryjnym - to zjawisko gospodarcze, społeczne i administracyjne, które od lat testuje granice wytrzymałości rolników i efektywność państwowych instytucji - mówi prof. Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Przez ponad dekadę (od lutego 2014 r.) walki z afrykańskim pomorem świń (ASF), polskie rolnictwo i gospodarka poniosły łączne straty przekraczające 20 miliardów złotych.
Rosjanie nad Bałtykiem. Ten samolot przechwycili polscy piloci
Z najnowszego opracowania zleconego przez Krajowy Związek Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej POLPIG wynika, że pomimo gigantycznych nakładów finansowych i wysiłku hodowców, wirus nadal stanowi poważne zagrożenie, generując rosnące koszty społeczne i ekonomiczne.
ASF stał się problemem ogólnokrajowym, dotykając 14 województw i wpływając na cały łańcuch dostaw - od pasz po eksport. Eksperci alarmują, że nawet coraz bardziej rygorystyczne środki bioasekuracji, kontrole i ograniczenia handlowe nie doprowadziły do spadku liczby ognisk w stadach świń, a sytuacja ta nie rokuję na szybką poprawę.
Skala strat z powodu ASF w Polsce poraża
W wyniku dotychczasowych 576 ognisk ASF w Polsce, los każdego dotkniętego gospodarstwa był tragiczny: po stwierdzeniu wirusa następowała administracyjna decyzja o wyznaczeniu strefy ochronnej i przymusowym wybiciu całego stada.
Łącznie zlikwidowano blisko 210 tysięcy świń o wartości ponad 106 milionów złotych. Jednak za tymi statystykami kryją się dramaty rodzin, które nagle traciły dorobek życia i chęć do dalszej pracy. Straty powiększała likwidacja kolejnych 300-400 tysięcy świń w tzw. stadach kontaktowych - nawet jeśli nie wykryto w nich ASF - co wygenerowało kolejne 160-213 milionów złotych strat.
Choć bezpośredni koszt jednego ogniska wynosi od 530 do 630 tys. zł, autorzy raportu podkreślają, że największym obciążeniem są koszty pośrednie, dotykające całą branżę trzody chlewnej i budżet państwa.
- ASF nie uderza wyłącznie w tych, którzy mieli pecha znaleźć się "na czerwonej mapie". Zmusza wszystkich producentów do życia w permanentnej niepewności i pod presją coraz surowszych przepisów. W strefach zapowietrzonych i zagrożonych obowiązuje szereg restrykcji administracyjnych, które skutecznie paraliżują handel i logistykę. Dla rolników oznacza to miesiące przestojów, niższe ceny skupu i utracone dochody - informuje dr inż. Janusz Wojtczak, hodowca trzody chlewnej i wiceprezes POLPIG.
Ile pieniędzy stracili rolnicy na afrykańskim pomorze świń?
Do 2024 roku straty z powodu ASF po stronie samych hodowców szacowano na 8,5 do 9,8 miliarda złotych, a w bieżącym roku mają wzrosnąć o kolejne 1,5 miliarda złotych. Jednak te kwoty nie oddają pełni społecznych skutków epidemii. ASF uderzył głównie w małe i średnie, rodzinne gospodarstwa, dla których chów świń był często jedynym źródłem utrzymania.
W ciągu 11 lat zniknęły tysiące takich producentów, a upadek produkcji wieprzowiny w regionach dotkniętych wirusem skutkował również zamknięciem lokalnych ubojni, mieszalni pasz i punktów skupu. Tempo likwidacji produkcji w regionach z ASF było ponad dwukrotnie wyższe niż w reszcie kraju. Efektem tej sytuacji jest ciche wyludnianie się wsi i zanik przedsiębiorczości na obszarach, które historycznie stanowiły trzon polskiego rolnictwa.
Przez 11 lat obowiązywania stref ASF, producenci z tzw. stref czerwonych notowali średnio o około 70 groszy na kilogram niższą cenę za tuczniki niż w obszarach wolnych od wirusa.
Ta różnica cenowa, która dla wielu gospodarstw oznaczała bankructwo, przełożyła się na łączne straty rzędu 2,2 do 3,3 miliarda złotych w skali całego kraju. Dodatkowo, straty wynoszące 73 miliony złotych powstały w wyniku przymusowego wstrzymywania sprzedaży zwierząt z powodu blokad sanitarnych. Blokady te powodowały, że tuczniki przerastały, a ich wartość rynkowa znacząco spadała.
Polska mogłaby dziś być samowystarczalna, ale procedury kosztują nas dużo
- Nie mniej dotkliwa okazała się biurokracja, która rosła z każdym rokiem. Rolnicy musieli poświęcać dziesiątki godzin rocznie na wypełnianie formularzy, przygotowywanie się do kontroli, aktualizowanie planów bioasekuracji i uzyskiwanie świadectw zdrowia zwierząt - komentuje prof. Benedykt Pepliński.
Naukowiec podaje, że w sumie koszt "papierowego ASF-u" szacuje się na ponad 1,6 miliarda złotych, a same obowiązkowe świadectwa zdrowia pochłonęły 430 milionów złotych. Do tego dochodzą koszty bioasekuracji, które pochłonęły już 4,0-4,2 mld zł, utracone zyski wynikające z braku produkcji, utracone rynki eksportowe.
- Gdyby te środki zostały przeznaczone na rozwój krajowej produkcji prosiąt, poprawę dobrostanu zwierząt i modernizację gospodarstw, Polska mogłaby dziś być samowystarczalna w zakresie surowca wieprzowego. Tymczasem ogromna część tych pieniędzy została skonsumowana przez administrację, procedury i działania doraźne, które nie rozwiązały problemu u jego źródła. ASF wciąż jest z nami, a koszty jego zwalczania stale rosną - przekonuje Aleksander Dargiewicz, prezes POLPIG.
- Choroby ASF nie da się zwalczyć zza biurka. Wirusa nie powstrzymają formularze, pieczątki ani kolejne rozporządzenia. Potrzebna jest strategia praktycznej współpracy w terenie i działań skoordynowanych na poziomie lokalnym. Bez odbudowy krajowej produkcji prosiąt, skutecznej bioasekuracji i partnerskiego dialogu z administracją, Polska nadal będzie płacić wysoką cenę za chorobę, której do tej pory nie udało się zatrzymać - uzupełnia swoją wypowiedź Aleksander Dargiewicz.