Poślubił ukochaną w tajemnicy przed rodzicami. Tak wyglądało życie Wojciecha Pokory poza kamerą
Wojciech Pokora to jeden z najwybitniejszych polskich aktorów. Starsze pokolenie Polaków z pewnością go pamięta z kultowej roli docenta Zenobiusza Furmana w serialu "Alternatywy 4" i Marysi w filmie "Poszukiwany, poszukiwana", to jednak niejedyne jego kreacje. Oprócz niezwykłej kariery Pokora miał również ciekawe życie osobiste. Miał być inżynierem, jak większość mężczyzn w jego rodzinie, ale został aktorem. Prywatnie był kochającym mężem, ale nie był to łatwy związek - zwłaszcza jego początek. Oto historia życia Wojciechy Pokory.
Dzieciństwo Wojciecha Pokory - był czarną owcą w rodzinie
Wojciech Pokora urodził się 2 października 1934 roku w Warszawie. Jego mama Janina była nauczycielką języka polskiego, a tata Wacław inżynierem. Część swojego dzieciństwa spędził na wsi, gdzie przeniósł się razem z rodzicami. Jednak po pewnym czasie rodzina wróciła do stolicy. Zgodnie z rodzinną tradycją Wojciech miał zostać inżynierem. Uczył się w Technikum Budowy Samochodów w Warszawie przy ulicy Targowej.
Po szkole przez kilka lat pracował w warszawskiej Fabryce Samochodów Osobowych. Jeszcze w szkole poznał Jerzego Turka, z którym się zaprzyjaźnił i wstąpił do kółka teatralnego, a później zdawali do szkoły teatralnej.
Wybory Pokory nie spodobały się rodzinie. Chcieli, aby został inżynierem, on jednak miał inny plan na swoją przyszłość. To wszystko sprawiło, że stał się "czarną owcą" w rodzinie, a jeden z wujów nie podawał mu ręki. W 1958 ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, do której próbował dostać się dwa razy. Pierwsza porażka nie zniechęciła go do podjęcia kolejne próby.
Wojciech Pokora odmówił udziału w filmie "Poszukiwany, poszukiwana"
Pierwsze kroki zawodowe po ukończeniu szkoły teatralnej Pokora stawiał w Teatrze Dramatycznym. Ta przygoda trwała aż 26 lat. Aktora można było podziwiać również na wielu innych warszawski scenach. Występował w spektaklach takich reżyserów jak Jerzy Jarocki, Konrad Swinarski, Wanda Laskowska, Piotr Cieślak czy Janusz Kondratiuk.
Pokora odkrył swój talent komediowy, z którego dobrze znają go współcześni Polacy:
To się zdarzyło przez Gołasa, dzięki niemu stałem się aktorem komediowym. On jedyny z tego grona aktorów w Teatrze Dramatycznym potrafił mnie tak rozśmieszać, że schodziłem ze sceny. Wtedy ówczesny dyrektor, Meller [Marian], wspaniały człowiek, powiedział: "Panie Wojciechu, jeżeli to pana tak bardzo śmieszy, to są inne teatry o specjalnym profilu dla pana, można zmienić teatr, tu nie ma miejsca na wygłupy" - zdradził Pokora w rozmowie z serwisem tygodnik.tvp.pl.
Dodał także, że jego jedna z pierwszych ról komediowych zebrała pozytywne recenzje krytyków:
Jako jeden z nielicznych takie świetne, że "narodził się komediowy talent", czy coś w tym guście. Wtedy zaczęto mnie wypożyczać do ról bardziej zabawnych, czy to w telewizji, czy w filmie - kontynuował.
To właśnie w tym czasie Wojciech Pokora otrzymał propozycję od Stanisława Barei, aby wcielił się w postać Marysi w kultowym filmie "Poszukiwany, poszukiwana". Początkowo aktor nie był z tego zadowolony i chciał się od niej "wymigać".
Nie chciałem tego grać, tym bardziej że mieliśmy wczasy w Bułgarii. Więc powiedziałem Barei, że nie mogę zagrać, bo za miesiąc wyjeżdżam na wakacje. A on na to, że "my w miesiąc to zrobimy" - opowiadał we wspomnianym wywiadzie.
Okazało się, że występ w filmie przyczynił się do wzrostu popularności i zainteresowania aktorem. Co było dla niego uciążliwe:
Przez lata dzwonili do mnie ludzie z propozycją pracy dla Marysi jako pomocy domowej; musieliśmy trzy razy zmieniać numer telefonu. Nieustannie też dzwonił domofon; jak ktoś wracał z nocnej zabawy i przechodził obok naszego domu, to czuł się w obowiązku zadzwonić i zapytać o Marysię. Już nawet nie chcę mówić, co było na ulicy. Nad morzem wokół mnie zawiązał się wianuszek osób, nie mogłem wejść do wody. Wszyscy krzyczeli: "Marysia!" albo: "Te, Maryśka, zupa ci kipi!". Istny koszmar! - opowiadał aktor w cytowanym przez "Rzeczpospolitą" fragmencie książki "Z Pokorą przez życie".
Roli nie polubił, ale współpraca ze Stanisławem Bareją układała mu się bardzo dobrze. Reżyser obsadzał go również w innych swoich produkcjach, takich jak "Nie ma róży bez ognia", "Brunecie wieczorową porą", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". Sam Pokora niezwykle cenił swój udział w "C.K. Dezerterzy" oraz "Karierze Nikodema Dyzmy", a widzowie pokochali go również za "Czterdziestolatka", "Alternatywy 4" i "Zmienników".
Potajemny ślub z ukochaną. Ukochana Pokory nie została zaakceptowana przez jego rodziców
Wojciech Pokora to wybitny aktor, który może się pochwalić równie ciekawym życiem osobistym. Niewiele osób wie, że ożenił się wbrew woli rodziców, a wybranka jego serca nie była nim zainteresowana:
Gdyby ktoś wtedy, w liceum, powiedział mi, że właśnie on zostanie moim mężem, to bym nie uwierzyła. Wydawał mi się zarozumiały, niesympatyczny, omijałam go szerokim łukiem - zdradziła Hanna w wywiadzie dla gazety "Pani".
Hanna dała mu jednak szansę, ale rodzice Pokory, zwłaszcza mama miała dla niego inną kandydatkę:
Moja mama wypatrzyła mi jakąś kandydatkę na żonę. Hania zupełnie jej nie pasowała do układanki rodzinnej. Zdaniem mojej matki nieproszona wmiksowała się w stosunki ze mną i wzięła mnie jak swojego - przyznał gwiazdor w jednym z wywiadów.
To jednak wszystko nie miało znaczenia, a para w 1956 roku wzięła potajemny ślub cywilny. Rok później odbyła się ceremonia kościelna. Wojciech Pokora i jego żona Hanna stworzyli wyjątkowo udane małżeństwo, które zaowocowało narodzinami dwóch córek. Ich głęboka więź przetrwała próbę czasu, a ukochana aktora trwała u jego boku aż do śmierci, będąc dla niego niezachwianym wsparciem.
Na co zmarł Wojciech Pokora?
Wojciech Pokora zmarł 4 lutego 2018 roku, niecałe dwa miesiące po udarze mózgu, który doprowadził do śmiertelnych powikłań. Miejscem jego wiecznego spoczynku jest cmentarz Bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 r. w Radzyminie. Odejście męża wstrząsnęło Hanną Pokorą.