Poznań byłby gotowy na wielki pożar? Wnioski po tragedii na Jeżycach
Straty poniosło 500 osób mieszkających w 211 mieszkaniach. To bilans wielkiego pożaru osiedla w Ząbkach pod Warszawą. Wybuchł w czwartek wieczorem, a ogień szybko rozprzestrzeniał się po dachach i górnych piętrach bloku mieszkalnego. Gasiło go ponad 300 strażaków. Na szczęście obyło się bez ofiar. Przyczyny pożaru wyjaśnia prokuratura.
Tragedia na Jeżycach. Czego nauczył się Poznań?
Noc z 24 na 25 sierpnia ubiegłego roku. W kamienicy przy ul. Kraszewskiego 12 na Jeżycach w Poznaniu dochodzi najpierw do pożaru, a następnie dwóch wybuchów. Z ogniem walczy kilkudziesięciu strażaków. Dwóch z nich ginie, 11 zostaje rannych.
Poszkodowane zostają też trzy postronne osoby. Kilkanaście rodzin traci dorobek życia, bo ogień trawi cały budynek. Kilka tygodni później zostaje rozebrany i dziś nie ma już po nim śladu.
Większej tragedii zapobiegła czujka dymu zainstalowana w jednym z mieszkań. Po pożarze wiele mówi się o konieczności zainstalowania takich urządzeń w każdym domu. Staje się to obowiązkowe. Dla nowych budynków od 23 grudnia ubiegłego roku, ale dla już istniejących termin to dopiero 1 stycznia 2030 roku.
Prezydent Poznania zapowiedział kontrole po pożarze. Oto efekty
2 września Jacek Jaśkowiak zapowiada natomiast kontrole w budynkach należących do miasta. Chodzi przede wszystkim o te, gdzie prowadzona jest działalność usługowa.
- Zaczęliśmy praktycznie od razu i po trzech tygodniach sprawdziliśmy około 60 proc. budynków - potwierdza Łukasz Kubiak, rzecznik Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu.
W kolejnych tygodniach kontrole dokończono. Sprawdzano przede wszystkim części wspólne - klatki schodowe czy piwnice.
- Nie stwierdziliśmy rażących naruszeń. Żadnych butli z gazem lub innych łatwopalnych przedmiotów. Problemem były głównie rowery czy wózki postawione na klatkach schodowych, które utrudniałyby ewakuację - mówi Kubiak.
Pracownicy ZKZL wywiesili komunikaty wzywające do ich usunięcia. Rzecznik zapewnia, że poskutkowały.
Tu znalazłoby się miejsce dla pogorzelców
A gdzie w razie dużego pożaru mogliby dziś zostać zakwaterowani pogorzelcy? Maciej Kubiak, kierownik Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Poznania tłumaczy, że w pierwszej kolejności jest to hostel Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej.
- W przypadku braku miejsc w tym obiekcie, poszkodowani umieszczani są innych hotelach na terenie Poznania, w których są dostępne miejsca noclegowe. W poprzednich latach korzystano z hotelu na ul. Łozowej i hotelu Olimpia - dodaje Kubiak.
Gdyby konieczna była ewakuacja ponad stu osób - mogłyby zostać umieszczone w szkołach.