Rzeszów: prywatne samochody, stojące na zakazie blokowały strażaków
Strażacy wezwani do pożaru w bloku przy ul. Popiełuszki w Rzeszowie (zginęła w nim 14-latka), mieli wielki problem z dotarciem do palącego się mieszkania ze względu na samochody osób prywatnych, zaparkowane w miejscach objętych zakazem postoju.
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Darek Delmanowicz
Bogdan Hućko
- Ewidentnie stali na zakazie. Utrudniało nam to dojazd ciężkiego sprzętu – drabin mechanicznych, które mogły usprawnić ewakuację. Niestety, musieliśmy sobie radzić w inny sposób, ewakuując ludzi przez klatkę schodową - powiedział nam kapitan Jan Czerwonka, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie.
Pytany, czy po przyjeździe strażaków właściciele samochodów przestawili auta, rzecznik rzeszowskiej KM PSP zaznacza, że wtedy już nie mieli szans.
- Gdy nasze wozy przyjechały, to ulica już całkowicie się zablokowała i była nieprzejezdna. Nawet gdyby ktoś chciał przestawić samochód to nie był już w stanie tego zrobić - wyjaśnia kpt. Jan Czerwonka.
Rzecznik KM PSP w Rzeszowie ubolewa, że do podobnych sytuacji dochodzi na większości osiedli podczas akcji gaśniczych.
- Niestety, nie ma parkingów i borykamy się z takimi problemami notorycznie - podkreśla strażak.
- Kierowcy, którzy zaparkowali auta na zakazie, otrzymali wezwania na policję - dodaje podkomisarz Magdalena Żuk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.