Prof. Kaczmarek: "Polityka historyczna musi być oparta na prawdzie historycznej"
12 lipca, w Muzeum Gdańska otwarto wystawę historyczną, która wywołała mnóstwo skrajnych emocji. Już sam jej tytuł "Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy" sprawił, że dzień po wernisażu ruszyła lawina komentarzy. Nie widząc i nie znając ekspozycji, tylko na podstawie tytułu jej organizatorów odsądzano od czci i wiary, kwestionując ich polskość i w najlepszym wypadku zarzucając brak patriotyzmu.
Granice pamięci
Po upływie trzech tygodni od otwarcia wystawy, kiedy emocje opadły w siedzibie Senatu RP Kaszubski Zespół Parlamentarny i Senacki Zespołu ds. Rozwoju Województwa Śląskiego zorganizowały dziś (5 sierpnia) wspólne posiedzenie. Do udziału w nim parlamentarzyści zaprosili ekspertów, naukowców, polityków i grono zainteresowanych osób, by debatować nad tematem: "Granice pamięci zbiorowej. Polacy w armii III Rzeszy".
O tym kim byli Polacy służący w Wehrmachcie w latach 1940-1945 i jak trafili do niego trafiali - mówił we wstępie do dyskusji znawca tematu prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek z Uniwersytet Śląskiego. Po raz kolejny podkreślał, że służba wojskowa Kaszubów, Ślązaków czy Pomorzan w zdecydowanej większości przypadków wynikała z przymusowego wcielenia, wynikała z obowiązujących przepisów na terenach, które po wrześniu 1939 roku zostały wcielone do III Rzeszy, a wszelkie próby unikania służby wojskowej wiązały się najpoważniejszymi konsekwencjami. Według szacunków historyków przez Wehrmacht przewinęło się od 400 tysięcy do 450 tysięcy Polaków. Ten temat przez szereg lat był pomijany w historycznej narracji.
- Przyczyna, dla której powstała wystawa wynikała z pewnego zapotrzebowania społecznego. Zaobserwowaliśmy, z jednej strony był tematem tabu, z drugiej był obecny w rodzinach na Pomorzu, ale pamięć o nim była przekazywana w specyficzny sposób, mówiono tylko o pewnych doświadczeniach, sporą ich część pomijając. Stad potrzeba dostarczenia informacji i kompleksowej wiedzy o tym doświadczeniu w oparciu o bieżące wyniki badań - tłumaczył powody przygotowania wystawy jej kurator dr Andrzej Hoja z Centrum Badań Historycznych PAN.
Pamięć nie pasująca do wzorca
Skrajny i bardzo emocjonalne reakcje na wystawę zaskoczyły organizatorów. Jak podkreślano w wystąpieniach pierwsze opinie pojawiły się tuż po wernisażu, przy czym najbardziej protestowały przeciwko niej te osoby, które jej nie widziały a nawet nie były zainteresowane jej odbiorem. Wystawa ukazująca skomplikowaną i zniuansowaną historię okazała się zbyt trudna do przyjęcia.
- Wystawa wzbudziła wiele emocji m. in. dlatego, że unaoczniła niekompatybilność pamięci pograniczy z pamięcią zbiorową, zdominowaną przez narracją interioru. To są dominujące wzorce pamięci i pamiętania narzucane nam przez narodowe centrum. Mam wrażenie, ze część elit polskich uważa Śląsk i Pomorze za integralną część Rzeczpospolitej, ale najchętniej bierze te tereny bez historii ludzi z pogranicza, którzy są tam wychowani i których pamięć rodzinna jest inna od dominującej narracji - analizowała dr hab. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk, prof. Uniwersytetu Gdańskiego
Jak zauważył prof. Ryszard Kaczmarek, Polacy w Wehrmachcie nie byli wyjątkiem w Europie. Taka sama sytuacja była w Alzacji, Luksemburgu, w Protektoracie Czech i Moraw czy w Słowenii. Tam jednak podobne wystawy czy dyskusje nie budzą takich emocji.
- Myśmy tego problemu nie przepracowali naukowo. Najpierw powinniśmy przeprowadzić szczegółowe badania naukowe, dopiero później powinny być wystawy i dyskusje, bo rzeczowo dyskutować można tylko w oparciu o badania. I ten schemat powinniśmy zastosować w polityce historycznej. Wszystkie państwa taką politykę prowadza, ale ta polityka historyczna musi być oparta na prawdzie historycznej, tak jak ona jest rozumiana. Jeśli historia traktowana jest wybiórczo, to wtedy jest to propaganda - mówił prof. Kaczmarek.
Dzisiejsze spotkanie w Senacie RP zostało zorganizowane przez Kaszubski Zespół Parlamentarny oraz Senacki Zespół ds. Rozwoju Województwa Śląskiego. W skład tego zespołu wschodzą wszyscy senatorowie wybrani w województwie śląskim. Przewodniczy mu senator Halina Bieda.