Skawina: Mieszkańcy nie chcą masztu telefonii komórkowej
Adam Mrowiec, którego posesja sąsiaduje z budynkiem z planowanym masztem, od ponad dwóch lat walczy o wycofanie pozwolenia wydanego przez Starostwo Powiatowe w Krakowie na tę inwestycję.
Wydawało się, że po spotkaniu w lipcu w ratuszu z burmistrzem Norbertem Rzepisko i grupą mieszkańców z przedstawicielami PLAY, ich stanowisko złagodnieje. Zapewniali wtedy, że są otwarci na inne lokalizacje.
- Play jest jednak nieugięty - stwierdził Adam Mrowiec zaznaczając, że firma odrzuciła ofertę gminy.
Nie chcą gminnych działek
- Nie odpowiadają im proponowane nasze działki, a wskazują te, których gmina nie jest właścicielem - powiedział nam burmistrz.
Popiera mieszkańców w proteście i zaznacza, że władze są wciąż otwarte na rozmowy z przedstawicielami sieci Play, ale teraz decyzja należy do wojewody małopolskiego.
Także wsparcia mieszkaniom udziela Ryszard Majdzik, przewodniczący Rady Miejskiej w Skawinie.
Podczas protestu podkreślał, że wszyscy rozumieją potrzebę tej inwestycji, ale nie kosztem ludzkiego zdrowia, a nawet życia.
- Osoba, która udostępniła swój budynek na postawienie masztu tutaj nie mieszka, ale zostają ludzie i zagrożenie chorobami. A rak nie powstaje z dnia na dzień - przekonywał Ryszard Majdzik.
Właśnie szkodliwego oddziaływania boją się mieszkańcy mocno zurbanizowanego osiedla, na którym znajdują się placówki dla dzieci, jak szkoła, przedszkole i żłobek. Są domy jednorodzinne i wielorodzinne.
W jednym mieszka Radosław Jelinek, który angażuje się w akcje przeciwko postawieniu konstrukcji z antenami. Jak nam powiedział kibicuje działaniom Adama Mrowca, by konstrukcja tu nie stanęła.
Protest popierają też ludzie z innych rejonów gminy Skawina. Przyjechali też radni RM.
W drugiej części budynku właściciela dzierżawiącego miejsce na antenę, mieszkają państwo Müllerowie z wymagającym całodobowej opieki niepełnosprawnym synem i starszą schorowaną mamą.
Mają żal do sąsiada zza ściany, że nie powiadomił ich o zgodzie, jaką wyraził na postawienie masztu na dachu swojej nieruchomości, którą przeznaczył na wynajem. W swojej nieruchomości stworzył pokoje gościnne.
- Jesteśmy zmęczeni tą sytuacją i z niecierpliwością czekamy na decyzję wojewody - powiedziała nam Anna Müller.
Jej siostra Elżbieta Styrylska, mieszkająca nieopodal, dodaje że coraz częściej słyszy się, że oddziaływania pola elektromagnetycznego z anten telefonii komórkowej, nazywane jest ludobójcą w białych rękawiczkach.
Ludzie już nie hamują swojej złości.
- Właściciel jest pazerny. Nie zbije na tym majątku, a naraża setki osób na choroby - mówili oburzeni uczestnicy protestu.
Nie wszyscy są przeciwni
Jednak nie wszyscy podzielali stanowisko protestujących.
Uczestników zaskoczyła wypowiedź pani Anety, mieszkającej w jednym z domów prywatnych na os. Bukowskie.
Powiedziała, że opowiada się za masztem, który jest potrzebny. Nie udało się jej przekonać obecnych, bo oni także nie są przeciwni, chcą mieć zasięg i internet, ale inną lokalizację.
Mieszkańcy os. Bukowskiego liczą, że wojewoda uchyli decyzję Starostwa Powiatowego w Krakowie, pozwalającą na postawienie masztu.
We wtorek przedstawiciele mieszkańców spotkali się w tej sprawie z wicewojewodą Ryszardem Świątkiem, który zapewnił, że ich wszystkie uwagi zostaną bardzo dokładnie przeanalizowane.
Nierówna walka z koncernem
Przypomnijmy, mieszkańcy osiedla powołali biegłego, który opracował analizę tej inwestycji.
Wskazał on wiele naruszeń przepisów, m.in. wątpliwości budzi stan techniczny ponad 60-letniego budynku, a także nieproporcjonalne wysokości: dom ma 10 metrów, a antena ma 11 metrów.
- Prawo jest kulawe i pozwala na takie inwestycje. Nie bierze pod uwagę względów społecznych. One się nie liczą i walka z takimi koncernami jak Play jest nierówna. Mają one pieniądze, czas i prawników - powiedział nam Marek Fugiel, radny RM i przewodniczący Zarządu os. Bukowskie, od początku pomagający protestującym.